Odwiedziny u Aliego minęły naprawdę przyjemnie. Nie robiliśmy niczego szczególnego, a tylko spędzaliśmy razem czas, grając na PlayStation, przy okazji robiąc miliony innych rzeczy. Jego matka przemiło mnie ugościła, proponując wypieki własnej roboty. Nie miałem potrzeby, aby się nimi częstować, dlatego najmilej jak się dało, przekazałem jej informacje, że nie zamierzam ich spróbować.
Przez prawie całe spotkanie towarzyszyła nam piętnastoletnia siostra Aliego, który usiłował się jej za wszelką cenę pozbyć. Katrina jednak nie dawała za wygraną i siedziała z nami na kanapie, przyłączając się do rozgrywki w moją znienawidzoną Fifę.
Była bardzo podobna do swojego brata. Lekko oliwkowa azjatycka twarz i oczy ciemne jak węgielki. Długie trochę pokręcone brązowe włosy przechodzące w czerń. Była całkiem wysoka, co razem z bratem musiała odziedziczyć po swojej rodzicielce, która przypominała damę przed trzydziestką, niżeli mamę z dwójką dzieci na karku.
Mieszkanie tak jak się tego spodziewałem, było naprawdę luksusowe i zdecydowanie większe od mojego, ponieważ musieli pomieścić cztery osoby. Nie widziałem ich ojca, ale z rozmowy pomiędzy kobietą a Alim wywnioskowałem, że siedział jeszcze w pracy.
Mimo wszystko sobota minęła mi naprawdę nieziemsko przyjemnie w towarzystwie tego chłopaka i aż wstyd mi przyznać, że przez ostatni czas tak uciekałem od spotkań ze znajomymi.
- Eren... - ostatnio było naprawdę zabawnie i czułem się rzeczywiście szczęśliwym człowiekiem. Na mojej głowie siedział jednak jeszcze jeden problem, jakim był mój kuzyn Brendan, który ma przyjechać do mnie na kilka cholernie długich i męczących dni. Na pewno nie zamierzam kręcić mu się koło dupy dbając o niego, jak o gościa w luksusowym hotelu. Za pewnie mu jedynie godny dach nad głową i wygodną kanapę nie starając się nawet o pełną lodówkę, bo przez myśl mi nie przeszło, żebym szedł specjalnie na zakupy, aby chłopak się nie głodził.
Albo sobie coś kupi, albo będzie głodować.
Mam również marną, ale jednak nadzieje na to, że namówię chłopaka do robienia jakiś smacznych obiadków, których mi nie chcę się robić.
Nie no, po prostu nie potrafię.
- Eren! - poczułem ukłucie jakimś ostrym narzędziem w plecy. Podskoczyłem lekko gwałtownie, odwracając się za siebie.
- Czego chcesz? - szepnąłem do Michaela, który trzymał w dłoni naostrzony ołówek.
Czyli to było narzędziem zbrodni.
- Wiesz, chodzisz tu już ponad tydzień i wydajesz się spoko, dlatego chciałem powiedzieć, że będę coś robić u siebie w piątek. - pochylił się do przodu, opierając się na ławce. Musieliśmy być cicho, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Mogło się to przecież skończyć niespodziewaną uwagą w dzienniku, która żadnemu z nas nie była do szczęścia potrzebna.
CZYTASZ
Fighters - boyxboy
RomanceWstrzymane prawdopodobnie nie zawszę. Przepraszam ale nie jestem w stanie. Nastoletni kick-boxer przeprowadza się do centrum Denver, aby trenować w jednym z najlepszych klubów w Stanach Zjednoczonych. Invincible Warriors nikogo prawie do siebie nie...