rozdział dwudziesty drugi

161 36 90
                                    

Szedłem przed siebie z walizką przy boku, kierując się na umówione miejsce spotkania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Szedłem przed siebie z walizką przy boku, kierując się na umówione miejsce spotkania. Na szczęście już z daleka udało mi się zauważyć autokar oblężony znajomymi osobami.

- Cześć. - przywitałem się z chłopakami.

- Siema. - niemrawo odpowiedział Ali, który ewidentnie wyglądał na niewyspanego. Było całkiem wcześnie, ale bez przesady. Normalnie i tak wstawałbym o tej godzinie do szkoły.

Bruno kiwnął tylko do mnie głową i delikatnie uśmiechnął się na mój widok.

Do środka jeszcze nikt nie wchodził, dlatego na zewnątrz znajdowała się cała zgraja zawodników pilnujących swoich bagaży.

Nie było całego klubu, ale myślę, że zdecydowana większość. Każdy znajdował się w swojej grupce i rozmawiał, albo tak jak Ali próbował nie zasnąć.

- Wszyscy, którzy mieli już przyszli?

- Chyba nie. - odpowiedział blondyn.

Rozejrzałem się dookoła. Znajdowaliśmy się na jakimś całkiem opustoszałym parkingu przy jednym z popularniejszych supermarketów. Była to jedyna najbliższa lokalizacja, na której autokar mógł zaparkować na dłużej.

Dostrzegłem rozmawiających ze sobą trenerów. Karl mnie zauważył i uniósł rękę w górę w geście przywitania. Zrobiłem to samo.

Choć nie startowałem, były to moje pierwsze zawody z tym klubem. Nie raz widziałem ich na springach, ale jeszcze nigdy na poważnym turnieju, gdzie będzie można coś wygrać, a co najważniejsze wpisać kolejny dobry wynik do książeczki osiągnięć Invincible Warriors, o ile taka w ogóle istniała.

- Eren, możemy już odłożyć nasze bagaże. - zaczepił mnie Bruno. Faktycznie tego nie zauważyłem, rozmyślając nad różnymi rzeczami.

Czekając na swoją kolej, odłożyłem walizkę obok całej reszty i odnajdując wzrokiem chłopaków, podszedłem do nich.

Właśnie wchodzili do środka autokaru.

Wiedziałem, że tak będzie i usiądę samotnie. Szczerze nie miałem nic przeciwko temu, ponieważ jedynymi osobami, z którymi się zadawałem była dwójka imbecylów, która jakże nie inaczej usiadła razem.

Ja usadowiłem się przed nimi.

Z czasem wszyscy zaczęli wchodzić do środka, zajmując miejsca. Nie było nas aż tak dużo, aby zająć cały pojazd i wszędzie było pełno pustych niepozajmowanych miejsc.

Odwróciłem się do tyłu, chcąc się odezwać. Ali już chyba sobie odpuścił i zaprzestał męczarnie, opierając głowę o szybę. Nie wydawało mi się, aby spał, lecz i tak miał nas wszystkich w dupie, zamykając oczy i puszczając sobie muzykę przez słuchawki.

- Czyli zostałem skazany tylko na ciebie? - zwróciłem się do Bruna, który cicho się podśmiechując potwierdził.

- Nie mieliśmy w tym tygodniu okazji, aby pogadać sobie na spokojnie. Możesz mi zdradzić, o co poszło Ackermannowi? - ściszył swój ton, ponieważ nie chciał, aby ktoś nieproszony się o tym dowidział. Na przykład Levi.

Fighters - boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz