rozdział czterdziesty pierwszy

131 32 10
                                    

Przypomnienie:

- Eren z Levim wrócili do Denver. Jaeger zaprosił go nawet do mieszkania. Chciał jeszcze spędzić z nim czas, na co zadowolony Ackermann przyzwolił. Zmęczony czarnowłosy opadł na kanapę, kiedy w międzyczasie zielonooki zamawiał im coś do jedzenia. Spędzili ze sobą kilka naprawdę przyjemnych godzin. To pozwalało Leviemu się wyluzować i zapomnieć o smutkach, chociaż te i tak go dopadły. W nocy czuł, jakby stracił na sobą kontrolę i nie miał pojęcia jak temu zaradzić.

LEVI

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

LEVI

Levi i Nicholas byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi, a mimo to, że byli ze sobą aż tak dobrze zżyci Levi nigdy nie dokładał swojego gorsza do działań chłopaka. Wiedział, co za tym szło, a on zdecydowanie nie należał do tego typu osób, które wpasowałaby się w grono znajomych Nicholasa. Byli szemrani - można nawet powiedzieć, że nie mieli już nic do stracenia. Zostali sponiewierani przez życie już wystarczająco, aby próbować dopasowywać się pod zasady obowiązujące w tym kraju. Co prawda Ackermann nie znał ich prawdziwych osobowości, bo łączyła ich co najwyżej krótka gadka wytworzona zupełnie przez przypadek. Już z samego początku czarnowłosy zauważył, że Nicholas trzymał go na dystans i nie pozwalał zbliżać się mu aż nadto do jego działań, które podejmował gdzieś w ciemnych uliczkach miasta Denver.

Pamiętał jeszcze czasy kiedy wszystko było normalne i jedynym ich problemem było to, że mają coś zadane do szkoły. Nie należał do wiecznie uśmiechających się dzieci, ale taka była jego natura. Fakt, że wychowywał się z samym ojcem, nigdy nie poznawszy matki, też brał w tym udział. Z zazdrością patrzył na swoich rówieśników, którzy wiedli życie w pełnych rodzinach. Nigdy nie zaznał matczynej troski, więc nie mógł za tym tęsknić, ale on po prostu wiedział, że w całej tej układance brakuje jakiegoś jednego bardzo ważnego elementu, który pozwoliłby mu uzupełnić tę lukę. Ojciec też nie był jakoś szczególnie w niego wpatrzony. Częściej go nie było, niżeli był, gdyż przesiadywał długie godziny w pracy. Czuł więc, że jest samotny, lecz pozwolił sobie to znormalizować i nie użalać się nad tym jak jest. W życiu radził sobie dobrze i wyrósł na naprawdę inteligentnego mężczyznę, lecz nikt nigdy nie nauczył go emocji. Miał wrażenie, jakby nie znał dokładnej definicji tego słowa. Ono po prostu istniało i określało to co działo się w głowie człowieka, ale chyba nie potrafił dokładnie z tego korzystać. Na jego twarzy często widniało jedno wielkie niezadowolenie, choć dla niego było to coś w zupełności naturalnego.

Jedyną większą radością w jego życiu był Nicholas Riquier, którego poznał jeszcze za dzieciaka. Zawsze spędzali ze sobą najwięcej czasu i cieszyli sobą jak nikim innym.

W czasie dorastania Levi zauważył, że Nicholasowi czegoś brakowało. Nie był w stanie zadawać sobie nawet tego pytania, ponieważ w przeciwieństwie do niego samego szatyn wiódł dobre życie w każdym możliwym aspekcie. Jego rodzina zarabiała duże pieniądze, a oni sami byli naprawdę dobrymi i opiekuńczymi ludźmi. I to nie tak usłyszał to kiedyś od kota ciotki ojca Nicholasa, a sam był częstym gościem w jego domu. Z punktu widzenia Ackermanna ich relacja była niesamowita. To była rzecz, która bardzo rzucała mu się w oczu, bo przecież on tego samego od ojca oczekiwał, a jedyne o czym byli w stanie porozmawiać to o tym jakie dostał oceny w szkole i co dzisiaj robił. Nigdy nie czuł, że mógłby rozpocząć z nim jakiś poważniejszy temat, a życie własnego taty było sekretem, bo prawie nic o nim nie wiedział.

Fighters - boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz