Po kilku godzinach zabaw z dzieckiem, blondyn padł na kanapie. Teddy spał obok niego w swoim foteliku. Jedynie Potter nie mógł się uspokoić i usiąść na chwilę, aby odpocząć. Jego myśli gnały jak szalone wokół Tonks. Kto mógłby chcieć skrzywdzić tE kobietę? Komu mogła przeszkodzić lub zawinić? Zielonooki skarcił się w myślach, że zaczął o niej mówić w czasie przeszłym. Musiał zachować nadzieje i wiarę. Musiał wierzyć, że kobieta wyzdrowieje i wróci do niego cała i zdrowa. Szatyn oparł się na ścianę i przymknął oczy. Mężczyzna czuł się zagubiony i wściekły. Nie mógł nic zrobić. Mógł jedynie czekać jak ostatni dupek na jakieś wieści.
- Nie mogę tak siedzieć...
Wybraniec podszedł do barku i nalał sobie trochę whisky. Jednak nim zdążył się napić, odezwał się głos tuż za nim.
- To nie jest wyjście Harry.
Gryfon westchnął i odwrócił się w stronę swojego partnera.
- A czy ja mam jakiekolwiek wyjście?
- Masz. I alkohol nim nie jest.
- Niby jakie? Ona walczy o życie, a ja nie mogę nic zrobić!
- Przecież już robisz. Poprosiła cię abyś zajął się swoim chrześniakiem. Po prostu rób to o co cię poprosiła.
- Wiesz, że nie mogę tak siedzieć bezczynnie.
- Jesteś zbyt skory do bijatyki. Idź się połóż, chociaż na godzinę. Odrobina snu ci dobrze zrobi.
- Nie zasnę. Nie jestem w stanie się uspokoić i rozluźnić.
Szarooki podszedł do ukochanego i się w niego wtulił.
- Zamknij oczy i skup się na moim głosie.
Zielonooki niechętnie spełnił polecenie kochanka.
- Nic nie jest twoją winą. Wszystko się ułoży. Alkohol nie jest rozwiązaniem wszystkich twoich problemów.
- Draco...
- Zamknij się Potti.
- To nic nie da.
Blondyn westchnął cicho i odsunął się od swojego partnera.
- To, co proponujesz?
- Nie wiem. Mam mętlik w głowie. Chce jedynie, aby Andromedzie nic nie było. Aby Teddy nie stracił kolejnej osoby w swoim życiu z...
Wybraniec przerwał nagle swoje słowa i odwrócił się od ślizgona.
- Dokończ.
- Draco, to nie jest najlepsze wyjście.
- Wyrzuć to z siebie.
- Nie chce, aby stracił kolejną osobę z mojego powodu!
Potter poczuł jak po jego policzkach zaczynają płynąć łzy.
- O czym ty mówisz?
- Remus był taki szczęśliwy, kiedy zaczął chodzić z Tonks. Byli cudowną parą. Kiedy nam powiedzieli, że spodziewają się dziecka, wszyscy byli w szoku. Ale ja wiedziałem, że Remus będzie najlepszym ojcem pod słońcem. Ten człowiek zasługiwał na wszystko, co najlepsze. Tak samo ona. Kiedy poprosili mnie abym został chrzestnym byłem w szoku. Nie sądziłem, że jestem dla nich aż tak ważny. A potem...
Wybraniec zaczął już otwarcie płakać i szlochać.
- Hej spokojnie, rozumiem.
- Nie. Muszę to z siebie wyrzucić. Potem podczas bitwy o Hogwart zginęli. Zginęli razem, broniąc siebie nawzajem. Zginęli z mojego powodu, bo ta cała cholerna wojna była moją winą!
- Harry, ta wojna nigdy nie była i nie będzie twoją winą. Rozumiesz?
Zielonooki powoli pokiwał głową i wytarł twarz w chusteczkę. Szatyn popatrzył na dziecko, które smacznie spało.
- Nie mam pojęcia jak ja mu kiedyś powiem o jego rodzicach. Będzie mnie nienawidzić za to co się stało.
- Nie bądź głupi. Będzie dumny z tego kim byli. Będzie dumny, że ma cię w swoim życiu i że może zawsze na ciebie liczyć.
- Tak myślisz?
Szarooki wtulił się w swojego partnera.
- Ja to wiem Harry. Będzie cholernie dumny, że jesteś jego chrzestnym. No i będzie mógł wyrywać dziewczyny, mówiąc, że zna słynnego Wybrańca. Która by na to nie poleciała?
- Ty poleciałeś.
- Ej! To cios poniżej pasa!
- Taka prawda, miałem być tylko twoim opiekunem a stałem się partnerem.
- Gryf i wąż w końcu stali się jednością.
- Jak poetycko panie Malfoy.
- Mam w sobie coś z poety, panie Potter.
Wybraniec pocałował swojego ukochanego w czoło.
- Chodźmy spać, późno już.
- Nareszcie mówisz z sensem.Uznajmy to za małą rozgrzewkę przed jutrzejszą maturą. Mam nadzieje że u was wszystko dobrze misie. Do zobaczenia niebawem!
CZYTASZ
Ostatni raz
FanfictionWojna. Dzięki niej śmierć zbiera potężne żniwo. Co się wydarzy, jeśli odwieczni wrogowie staną po jednej stronie barykady? Czy w końcu przełkną dumę i się pogodzą? Który zrozumie, że od wrogości dzieli ich tylko jeden krok do potężnego uczucia, jaki...