Kolacja

377 33 4
                                    

Młoda para wyszła z londyńskiego metra trzymając się za dłonie. Blondyn popatrzył na swojego partnera i uśmiechnął się lekko.
- Nadal nie rozumiem czemu przyjechaliśmy tutaj metrem. Mogliśmy się po prostu teleportować.
Wybraniec jedynie przewrócił lekko oczami.
- Możemy jeden wieczór w roku żyć jak zwykli ludzie. Bez magii, bez ułatwień. Po prostu tylko my kontra mugolski świat.
- Chociaż tutaj pozostaniemy anonimowi.
- To jeden z powodów, dlaczego wybrałem akurat to miejsce.
- Nie sądziłem, że aż tak dbasz o swój komfort.
- O nasz komfort. Chce chodź raz gdzieś z tobą wyjść i nie martwić się, że ktoś nas zaatakuje.
Szarooki zaśmiał się lekko i wtulił się w partnera.
- Tak, to może być miła odmiana.
Mężczyźni stanęli przed włoską restauracją i popatrzyli na lokal przez szybę.
- Włoskie jedzenie...
- Twoje ulubione.
- Dobrze mnie znasz, panie Potter.
- Zdaje sobie z tego sprawę panie Malfoy.
Harry otworzył drzwi i puścił przodem swojego ukochanego. Po chwili podszedł do nich kelner i wskazał im stolik z plakietką rezerwacji. Złoty Chłopiec odsunął krzesło swojego partnera i wziął of niego płaszcz. W końcu, gdy oboje siedzieli i złożyli zamówienia, mogli w spokoju porozmawiać. Szarooki rozglądał się po pomieszczeniu z błyskiem w oczach.
- Przepięknie tu jest, a jak pachnie...
- Cieszę się, że ci się podoba.
Blondyn położył dłoń, na dłoni ukochanego i lekko ją ścisnął.
- Dziękuje.
- Nie masz, za co skarbie.
- Mam, potrzebowaliśmy takiego wyjścia. Poza tym zapomniałem o naszej rocznicy...
- Nic się nie stało. Cieszmy się przyjemnym wieczorem z dala od trosk.
Kelner podał im ich dania a para zaczęła jeść co jakiś czas rzucając anegdoty między sobą. Blondyn w pewnym momencie nie mógł przestać się śmiać.
- Zaraz się popłacze ze śmiechu.
Harry na ten widok jedynie uśmiechnął się mocniej i wyjął z kieszeni małe pudełeczko. Po chwili położył je przed ukochanym. Szarooki popatrzył zaskoczony na swojego partnera.
- Nie wiedziałem, że dajemy sobie prezenty...
Wybraniec zaczął się lekko drapać po głowie, tworząc na niej większy bałagan.
- To nie jest do końca prezent. Ale najpierw otwórz.
Ślizgon niepewnie otworzył małe pudełeczko. Jego oczom ukazał się srebrny pierścionek. Malfoy popatrzył zaskoczony na swojego partnera. Złoty Chłopiec uśmiechnął się lekko.
- To obietnica Draco. Obietnica, że nigdy o tobie nie zapomnę i że będę cię kochał ponad wszystko. Znamy się tylko rok, dlatego nie chciałem ci się oświadczać. Nadal nie znamy się w stu procentach. Dlatego to jest obietnica tego, że kiedyś cię poślubię.
Malfoy zerwał się z krzesła i wpadł w objęcia ukochanego.
- Jest cudowny.
Zielonooki pomógł założyć pierścionek na palec swojego partnera i pocałował go w policzek.
- Zatańczymy?
- Z tobą mogę tańczyć całe życie Harry.
Szatyn zaśmiał się cicho i pociągnął blondyna na parkiet. Oboje tańczyli do muzyki wtuleni w siebie. Wolne rytmy powoli niosły ich po parkiecie. Jednak spokój nie trwał długo. Do restauracji wbiegł zamaskowany mężczyzna z bronią w dłoni.
- Wszyscy na ziemię! To jest napad!
Szatyn przyciągnął do siebie ukochanego i zasłonił go własnym ciałem.
- Tym razem się nie wychylaj.

Wiecie, że wszystko nie mogło pójść za dobrze... kolejny jutro!

Ostatni razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz