To nazywasz niczym?!

672 47 5
                                    

Harry siedział wraz z Draco w ogrodzie i przeglądał poranną pocztę. Jak zawsze dostawał kilka dziwnych listów, na które nawet nie zwracał uwagi. Blondyn zawsze otwierał te listy i śmiał się z ich zawartości. Najgorsze były propozycje wywiadów dla gazet. Potter miał uraz do tego typu działań po dość niemiłych przeżyciach z Ritą Skeeter. Jednak uwagę wybrańca zwrócił list z dobrze znaną mu pieczęcią.
- O co tu chodzi...
Ślizgon odłożył swoje listy i zmarszczył czoło.
- Coś się stało?
- Tego się zaraz dowiemy.
Szarooki popatrzył zdziwiony na kopertę.
- List z Hogwartu?
- Na to wygląda...
Złoty Chłopiec rozerwał kopertę i zaczął pospiesznie czytać list. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji co mocno denerwowało jego podopiecznego.
- I co? O co chodzi?
Potter zacisnął usta i zgiął list w pół, po czym schował go do kieszeni.
- To nic ważnego.
- Nic ważnego? I pisała by do ciebie sama dyrektorka tego chorego przybytku?
- Draco, naprawdę to nic takiego.
Blondyn przewrócił oczami i wstał ze swojego miejsca.
- Czy ktoś ci kiedyś powiedział że jesteś krnąbrnym gryfonem?
- Twój chrzestny kochał mnie tak nazywać.
Mężczyzna podszedł do swojego opiekuna i schylił się nad nim aby złożyć pocałunek na jego ustach.
- Jesteś niemożliwym gryfonem Potter.
Zielonooki w odpowiedzi przygryzł dolną wargę ślizgona. Jednak szarooki zdobył to czego chciał, wyjął z kieszeni spodni swojego partnera list.
Nim Wybraniec zorientował się co się właśnie wydarzyło, Malfoy już czytał treść listu. Po chwili jednak odwrócił się do swojego opiekuna.
- To nazywasz niczym?!
- Draco...
Blondyn przybliżył do siebie list i zaczął go czytać na głos.
- Szanowny panie Potter, byłabym nad wyraz wdzięczna gdybyś zechciał przyjąć pozycje nauczyciela Obrony przed Czarną Magią w nadchodzącym semestrze...
- Nie czytaj mi tego.
Jednak szarooki kontynuował.
- ... Będę niezmiernie wdzięczna jeśli nie odmówi mi pan tej przyjemności, mając baczenie na przeszłość jaka nas łączy. Z poważaniem Minerwa McGonagall.
- Malfoy...
- To nazywasz niczym? Ta kobieta proponuje ci pracę!
- Wiem, wyobraź sobie że umiem czytać.
- Oh tak. Czytać może i umiesz, ale rozmawiać na poważne tematy już nie!
Mężczyzna rzucił list na stół i ruszył biegiem do domu. Wybraniec nie zdążył nawet nic powiedzieć na swoją obronę. Gryfon cicho westchnął i ruszył do domu w ślad za swoim partnerem. W końcu dotarł do drzwi sypialni blondyna i cicho w nie zapukał.
- Draco?
Jednak brak odpowiedzi, mimo to nie ostudziło to szatyna.
- Możemy porozmawiać?
Nadal brak kontaktu. Potter wziął głęboki wdech i usiadł przy drzwiach.
- Będę tutaj siedzieć i czekać aż się uspokoisz, na tyle aby móc porozmawiać.
W końcu po godzinie ciszy, drzwi się lekko uchyliły. Szare tęczówki popatrzyły w te szmaragdowe.
- Przepraszam...
Harry wstał z ziemi i podszedł do ukochanego.
- Nie masz mnie za co przepraszać.
- Nie powinienem się tak zachowywać, przecież powinienem być przygotowany że to wszystko nie potrwa wiecznie.
Zielonooki zmarszczył brwi i przysunął się bliżej ślizgona.
- O czym ty mówisz?
Malfoy lekko pociągnął nosem i przetarł oczy chusteczką.
- Mówię o twojej posadzie w Hogwarcie.
Wybraniec położył dłonie na policzkach blondyna.
- Popatrz mi w oczy.
Były Śmierciożerca niechętnie wykonał prośbę gryfona.
- Nie ma żadnej pracy, i nigdzie nie będzie. Chyba nie sądziłeś że przyjąłbym te posadę?
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Jestem twoim opiekunem i to ty pozostajesz najważniejszą rzeczą na której mi zależy.
Szarooki popatrzył w oczy ukochanego.
- Naprawdę?
- Naprawdę. A teraz przestań płakać i się po prostu przytul.
Witam! Miłego dnia singla!!

Ostatni razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz