Hogsmeade

809 57 1
                                    

Hogsmeade jak zawsze pełne było czarodziei. Potter kroczył między ludźmi, ciągnąc za sobą blondyna. Ślizgon nie był przekonany co do pomysłu wizyty w miasteczku. Chłopak nadal nie czuł się pewnie wśród innych czarodziejów. Jednak widząc szczęście wymalowane na twarzy Wybrańca, sam starał się dobrze bawić. Zielonooki biegał od sklepu do sklepu, kupując czasem jakieś drobiazgi. W końcu po dwóch godzinach dotarli do Trzech Mioteł i zajęli jeden ze stolików. Szarooki cały czas uśmiechał się, a jego policzki były zaróżowione od zimna. Mężczyźni rozmawiali swobodnie na wiele tematów, opowiadali sobie swoje wspomnienia z Hogwartu czy ich historie związane z miasteczkiem. Potter otarł łzę która popłynęła mu ze śmiechu i wstał od stołu.
- Skoczę do łazienki i możemy wracać.
Blondyn jedynie kiwnął głową. Szatyn zniknął za drzwiami łazienki, pozostawiając swojego podopiecznego z resztą gości. Jednak jego spokój nie trwał długo. Do ich stolika zbliżyła się piątka mężczyzn i uważnie przyglądała się chłopakowi. W końcu jeden z nich zabrał głos.
- Ty jesteś Malfoy, prawda?
Blondyn poczuł jak jego serce zaczyna mocniej bić.
- Zależy kto pyta.
- Nie pyskuj gówniarzu.
- Znamy się, że tak mnie zaczepiacie?
- Twój ojciec to zwykła szuja.
- Nie mogę się nie zgodzić z tym stwierdzeniem.
- Jesteś taki sam jak on. Małe książątko które myśli że jak wybraniec go weźmie pod swoje skrzydła to wszystkie winy będą mu wybaczone!
Czarodziej podszedł jeszcze bliżej Malfoya i wyciągnął różdżkę.
- Ale wiesz co? Twojego Wybrańca tutaj nie ma. Jesteś zdany na naszą łaskę...
Mężczyzna nie zdążył dokończyć zdania bo poczuł jak czyjaś różdżka zostaje przyciśnięta do jego gardła.
- Odsuń się od niego, jeśli lubisz swoje życie.
- Jak śmiesz...
Czarodziej popatrzył zaskoczony na Pottera który nadal trzymał różdżkę na jego gardle.
- Proszę, proszę. Pojawił się i nasz wybraniec.
- Powiedziałem że masz się od niego odsunąć.
- Bo co?
- Bo zrozumiesz dlaczego to ja pokonałem Voldemorta. Kawałek po kawałku będę ci odcinać kończyny aż nie zemdlejesz.
Czarodziej odsunął się do swoich kompanów i rzucił nienawistne spojrzenie na Złotego Chłopca.
- Zobaczysz Potter, przekonasz się że ta gnida nie była warta twojej opieki.
- Zajmij się swoim życiem a nie moim. Draco, idziemy.
Blondyn powoli wstał od stołu i zarzucił na siebie szatę. Zielonooki objął go ramieniem i oboje opuścili lokal.

Ostatni razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz