Niesamowity

376 35 12
                                    

Maraton 2/2

Po kilku minutach medycy zabrali szatyna do szpitala. Jednak nie pozwolili Draco jechać z nimi. Wściekły mężczyzna wbiegł do szpitala i zaczął gnać po korytarzach. Gdy ujrzał salę operacyjną a przed nią dwóch czarodziejów, wiedział, że trafił w odpowiednie miejsce. Ślizgon chciał się przepchnąć do środka, jednak ochroniarze go zatrzymali.
- Macie mnie natychmiast wpuścić do środka!
- Nie możemy, otrzymaliśmy rozkaz, aby pilnować pacjenta.
- Wpuśćcie mnie do cholery! Nie obchodzi mnie kto wydał ten rozkaz! Może to być i pieprzony Merlin, mam to w dupie! Macie mnie wpuścić do Pottera, bo zaraz was wszystkich pozabijam!
Jednak mężczyźni ani drgnęli. Malfoy poczuł jak jego ciśnienie się podnosi i podszedł bliżej jednego czarodzieja.
- Wpuść mnie do środka, bo zaraz zrobi się tu nieciekawie. Umiem ranić ludzi. Jestem pieprzonym Malfoyem!
Czarodzieje stanęli na baczność, gdy do sali podszedł ciemnoskóry mężczyzna. Draco kręcił się w kółko i ich wyzywał. Kingsley popatrzył na szarookiego i uśmiechnął się lekko.
- Nie może pan tam wejść panie Malfoy.
- W dupie mam twoje słowa.
Mężczyźni chcieli już wyjąć różdżki, jednak jedno spojrzenie ministra ochłodziło ich zapędy. Malfoy opadł na krzesło w poczekalni i schował twarz w dłonie.
- To wszystko to moja pieprzona wina.
Minister usiadł na krześle obok niego i westchnął.
- Nic z tego, co się wydarzyło nie jest twoją winą. Potter nie powinien się rzucać na tego faceta i grać bohatera.
- Chciał nas uratować...
Szarooki zdjął pierścionek z palca i zaczął go obracać w palcach.
- Dał mi go podczas tej kolacji. Jako obietnice że kiedyś zostanie moim mężem i będziemy rodziną. A teraz on walczy o życie, a ja siedzę i nic nie mogę zrobić.
- Wspierasz go stąd. Jeśli Potter dał ci ten pierścionek to możesz być pewien że do ciebie wróci. Nawet sam diabeł nie zdoła go zatrzymać przed powrotem do ciebie.
Draco zaśmiał się lekko i wytarł twarz.
- Dziękuje. Za wszystko, co dla nas zrobiłeś.
Kingsley zaśmiał się cicho i poklepał blondyna po ramieniu.
- To raczej ja powinienem ci dziękować. Przywróciłeś Pottera do życia. Bałem się że po tej wojnie już nigdy nie wróci do pełni zdrowia. Był smutny i unikał ludzi. Ale ty go naprawiłeś.
Szarooki uśmiechnął się lekko i założył pierścionek z powrotem na palec.
- Oboje się uratowaliśmy. To przeznaczenie przyprowadziło mnie do niego i dało nam drugą szansę. Dzięki niemu stałem się w końcu szczęśliwy.
Minister popatrzył zaskoczony na blondyna.
- Naprawdę ci na nim zależy, co?
- Najbardziej na świecie.
Z bloku operacyjnego wyszedł lekarz i podszedł do Kingsleya i Malfoya.
- Dobry wieczór panie ministrze. Usunęliśmy pocisk i oczyściliśmy ranę. Pan Potter spędzi następną dobę na obserwacji a potem połóżmy go na kilka dni do normalnej sali.
Szarooki popatrzył na lekarza.
- Czyli wszystko z nim dobrze? Będzie żył?
- Jak najbardziej. To silny chłopak może zostać mu jakaś blizna, ale nie wydaje mi się, aby coś więcej.
Ślizgon uśmiechnął się i odetchnął.
- Kiedy będę mógł go zobaczyć?
- Z samego rana. Na razie i tak odpoczywa po zabiegu. Proszę się wyspać i wziąć prysznic. Wizyty są możliwe od dziewiątej.
Draco jedynie pokiwał głową i podał dłoń ministrowi.
- Dziękuje za pomoc. Przyjdę do niego z samego rana.
- Mówiłem ci. Jego sam diabeł nie chciał w Piekle.
- I całe szczęście...
Szarooki opuścił szpital z delikatnym uśmiechem wymalowanym na ustach. Potter kolejny raz przeżył coś niemożliwego.
- Niesamowity z niego facet...

Romantyczna wizyta i opierdziel dopiero jutro!

Ostatni razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz