epilog.

247 24 9
                                    

*to już nie jest wpis w dzienniku & koniecznie przeczytajcie notkę ode mnie.*

_

Odkładam nasze dzienniki i podchodzę do barierki. Wspinam się szybko i patrzę w dół.

Zegar wybija godzinę 20.

Jestem gotowy.

Powinienem zrobić to już dawno.

Słyszę kogoś w oddali, więc już nie czekam.

Pochylam się i mam wrażenie, że jakaś niewidzialna siła ciągnie mnie w dół.

Coś słyszę, ale to już mnie nie dotyczy. 

Spadam.

~*~

A potem nie ma już cierpienia. Nie ma łez. I nie ma tęsknoty.

Harry widzi Vicky. Gdzieś daleko, prawie niewyraźnie.

Ale idzie w jej stronę. I znów widzi jej uśmiechniętą twarz.

Po ich twarzach spływają łzy, gdy stają obok siebie. 

Tak jak kiedyś. 

Zapada cisza, a oboje wpatrzeni są w swoje oczy. W oczy, których nie widzieli 91 dni.

A wydawało im się, że minęła wieczność.

- Przepraszam. - zaczyna mówić Harry, ale Vicky go ucisza.

Całują się, a łzy wciąż wypływają z ich oczu. Wreszcie są razem. Wreszcie są szczęśliwi. Wreszcie mają odwagę powiedzieć co czują.

I mówią dwa słowa w tym samym momencie.

kocham cię.

A później ze smutkiem obserwują życie na ziemi. Życie bez nich. Widzą ich załamane rodziny, ale wiedzą, że zrozumieją.

Nie mogli bez siebie żyć, a teraz są szczęśliwi.

I tak kończy się historia Vicky i Harry'ego.

Historia miłości, która zabiła.

Historia o dwóch zakochanych osobach, które bały się do tego przyznać.

Oboje bali się odrzucenia.

Dlatego oboje zdecydowali się na tak tragiczne posunięcie.

91 dni bez osoby, którą się kocha to wieczność, ale na Vicky i Harry'ego dopiero czeka wieczność.

I mają nadzieję, że ktoś kiedyś przeczyta ich dzienniki.

I nigdy nie zapomni.

i loved you || h.s. (kontynuacja ydlm)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz