Part 2

6.3K 330 196
                                    


Margo POV

Talia znalazła mnie niemal przed końcem wieczornej wachty. Powinnyśmy posprzątać brudne naczynia, zmyć stoliki, a potem podłogę, żeby nie zostawiać syfu na kolejny dzień. Wszystko powinno trafić do zmywarki w barze albo w kuchni. Zazwyczaj każda robiła coś. Ale nie Talia! Nie, nie, Talia była za dobra do prostych czynności. I co by się stało z cudownym manicure na paznokciach? Zazwyczaj opierdalała się, udając, że coś robi. Zastanawiało mnie, co ma na Paula, bo ja bym ją wyjebała na zbity ryj już dawno, ale on miał anielską cierpliwość.

Teraz księżniczka zmierzała w moją stronę, kręcąc kuprem. Miało być seksownie, wyszło żałośnie, jakby przeskakiwała z nogi na nogę. Biedny Matti. Może chociaż robiła dobrze laskę. Nie będę go o to pytać. Nie każdy może być geniuszem, ale w życiu trzeba być na tyle bystrą wodą, żeby zmyć gówno w klozecie.

– Możesz zostać dzisiaj do zamknięcia?

– Jaka jest Twoja wymówka na dzisiaj? – spytałam, wycierając stolik. Jeden z pierwszych, które trzeba by umyć.

Talia wyciągnęła z kieszeni pomadkę i pomalowała usta, zanim odpowiedziała.

– Oana ma za trzy tygodnie urodziny i chcemy zorganizować imprezkę na prywatnej plaży Alvarezów. No wiesz, małe grono, tak do stu pięćdziesięciu osób.

Spojrzałam na nią spod oka, pryskając środkiem do czyszczenia na kolejny blat. Małe grono: sto pięćdziesiąt osób. Ja pierdolę, ja znałam może z dziesięć, a tolerowałam ze cztery. I ona nie była jedną z nich. Nie widziałam związku z urodzinami Oany a tym, że jak zwykle musiałabym odwalić za nią czarną robotę.

– I na co ja Ci jestem potrzebna?

– Dla odwrócenia uwagi.

Zmarszczyłam brwi. Ta laska nie mówiła z sensem.

– Od czego?

– Jej rodzice również wyprawiają imprezę w ogrodzie, ale pewnie nie potrwa dłużej niż do dziesiątej wieczór.

Ciekawe czy tak historia będzie mieć szybko jakieś wyjaśnienie, bo owijanie w bawełnę Talii, niesamowicie mnie wkurwiało. Poza tym mogła z łaski swojej pomóc mi i pierdolić trzy po trzy jednocześnie myjąc stoliki, ale to już jej kurwa nie przyszło do tej blond głowy. Za trudne!

– Do rzeczy siostro. – poradziłam, wycierając kolejny stolik.

– Potrzebujemy znać szczegóły imprezy u rodziców, i ktoś musi przywieźć ją na plażę.

– I co ja mam z tym wspólnego?

Rozejrzała się ukradkiem i pochyliła w moją stronę. Normalnie niczym szpieg z krainy Deszczowców. Karramba!

– Ktoś musi to wyciągnąć od Marco detale, nie zdradzając szczegółów imprezki na plaży. – niemal wyszeptała.

Zmarszczyłam brwi prostując się.

– Czy ja dobrze rozumiem, że chcesz za plecami Marco i tej całej „mafijnej" – zrobiłam w powietrzu cudzysłów, a ona rozszerzyła oczy w zdumieniu, że użyłam tego słowo głośno – ferajny zrobić imprezę niespodziankę na plaży tak, żeby nikt o tym nie wiedział?

Wpatrywała się we mnie, jakby przetwarzała informacje. Wypchnęła policzek językiem.

– No.

– Pojebało Cię? – spytałam zupełnie poważnie – A nie lepiej byłoby wciągnąć w to jej brata? Weźmie ją z domu i zabierze na plażę, a skoro siedzi w mafii, powinien wiedzieć jak trzymać buzię na kłódkę? Poza tym – spytałam z jawnym niezadowoleniem – kto wpadł na ten poroniony pomysł, że ja mam z Marco wyciągnąć szczegóły?

Not My Name - Baleary tom #5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz