Part 39

4.9K 323 105
                                    


Margo POV

Żadnych niespodzianek. Zgodnie z założeniami, kiedy wsiadłam we Frankfurcie do samolotu do Moskwy, mój paszport pojawił się w międzynarodowych rejestrach. Wszyscy wiedzieli, że Greta Eden żyje i zmierza do paszczy lwa. Miałam nadzieję, że utknę niektórym kością niezgody w gardle.

Nieoczekiwanie zmieniłem zasady gry. (I was unexpected game changer.)

Biznes klasa miała dobre strony. Mogłam spokojnie popracować. Pendrive zawierał mnóstwo informacji. Sekretów. Polis bezpieczeństwa. Nie chodziło o to kogo znasz, ale jak dobrze go znasz. Sekreciki, kochanki, geje, upodobania seksualne. Setki ludzi. Wysoko postawionych ludzi. Ich dzieci, majątki, wartościowe przedmioty. I jak się tego wszystkiego dorobili. Wszystko to, co było ich słabością.

Ilja Romanov miał tylko jedną słabość, którą udawało mu się ukrywać latami. Ale nie przede mną i nie przed moim bratem. Dzięki internetowi i programowi sporządzonemu przez Ormir wiedziałam, że dalej ma tę słabość. Kiedy bawisz się z dużymi chłopcami, musisz iść na całość albo wracać do swojej dziury w ziemi, w której się chowałaś. Faceci już tacy są, rozumieją tylko brutalną siłę. Zero logiki.

Zgodnie z oczekiwaniami na lotnisku czekał na mnie szofer trzymający kartkę z moim nazwiskiem. Z barwami domu Romanowów na czapce. Ostentacja godna następcy tronu. Ilja uzurpował sobie prawo do rosyjskiego tronu, który nie istniał w obecnym reżimie. Zamiast tego postawił się na czele rosyjskiej mafii. Jeśli nie mógł rządzić krajem, rządził mafią, co w sumie na jedno wychodziło. Król podziemia, jak kazał o sobie mówić.

Megaloman.

Pozwoliłam się zabrać, bez słowa podążając za mocno uzbrojonym szoferem. Skąd to wiem? Z tego jak się porusza, jak usiłuje równoważyć ciężar broni małego kalibru, na prawej kostce. Z tego jak jego marynarka się napina kiedy idzie i pokazuje zarys kabury. A mógłby zainwestować w porządną garderobę.

W limuzynie był szampan, ale nawet pod bronią bym się go nie napiła. Kto wie, co jest dodatkiem? Z torebki wyjęłam wodę nabytą w strefie bezcłowej. Poprawiłam też makijaż, dodając nową warstwę matowej szminki. Jestem dokładnie tym, czego w kobietach nienawidzi Ilja. Absolutnym przeciwieństwem tego co go podnieca. Wysoka, szczupła, ale co najważniejsze: dumna, umalowana, niebezpieczna. Śmiertelna broń w rękach nieodpowiedniej osoby. Ze względu na to co potrafię, to jedno. Ze względy na to co wiem, to drugie.

Wysiadając, zrobiłam szybki skan otoczenia. Trzech ciężko uzbrojonych mężczyzn. P–90 milutko. Mój szofer wprowadził mnie do środka. Kolejni ochroniarze. Uśmiechałam się do nich promiennie, zdejmując płaszcz. Miałam na sobie dopasowane spodnium od Miss Candyfloss w kolorze burgunda, ale i tak jeden z nich postanowił mnie przeszukać. Skończył, a ja uniosłam arogancko brew.

– Prowadź. – poprosiłam.

Mania wielkości. Przepych. To jedyne czym można podsumować tę rezydencję. Albo raczej pałac. Ociekający złotem przepych. Romanov chyba nie wiedział kiedy przestać. Kryształowe antyczne lustra z patyną. Na ścianach gobeliny tkane ręcznie. Jedwabne zasłony przypominały mi te z tkalni w Wenecji. Ale przecież „Wielki Car" podziemia nie będzie się zadowalał byle czym. Z pewnością nie meblował się w Ikei.

Sala audiencyjna. Replika Wersalu. Tak bym nazwała gabinet Ilji. Ogromne, długie jak tramwaj pomieszczenie, na którego końcu stało masywne biurko z ciemnego orzecha, bogato zdobione ornamentami. Takie samo jak biurko z „Nieugiętego", którego zdobi pałac Buckingham, a drugie stoi w Białym domu. Jak mówiłam: megalomania!

– Greta. – odezwał się mrocznie.

– Ilja.

Chyba nie spodziewał się, że nazwę go wasza wysokość czy Wielkim Carem?

Not My Name - Baleary tom #5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz