Part 25

4.8K 354 158
                                    

Na dobranoc - dobry wieczór miś pluszowy śpiewa Wam:

Jeżuuuuuuuuu nie wierzę, że 40 osób przeczytało i nie ma nic do powiedzenia ;D 

Jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak to!  :) 


Margo POV

Marco, który odbierał tablet od Patricka, odwrócił się do mnie gwałtownie. Patrzył na mnie bardziej z pretensją, że to powiedziałam, niż zaskoczeniem. Więc on też wiedział. Cała pierdolona trójka wiedziała od jakiegoś czasu i nie powiedzieli nic! Tobias miał rację, bez niego byłam nikim! Pierwszy z zaskoczenia otrząsnął się Alessi.

– Co powiedziałaś?

Mężczyźni zaczęli przeklinać na czym świat stoi. Tylko Patrick stał bez słowa. Podobnie Adam. Zdecydowałam się nie patrzeć na Marco. Nie był obiektywny. Jego zdanie nie będzie się liczyć. Nie chciałam na niego patrzeć. Nie chciałam widzieć obrzydzenia w oczach, które jeszcze wczoraj patrzyły na mnie z uczuciem. Poczułam, jak żołądek mi się zaciska.

– Jak Tobias Eden. – dodał Patrick. I to nie było pytanie a stwierdzenie faktu. Jakby się tylko upewniał.

Pokiwałam głową na tak. Fabiano przeczesał włosy z frustracją i splótł dłonie na karku.

– Ja pierdolę Marco, ty to umiesz sobie wybrać laskę do ruchania.

– A ty jej ufałeś. – dołączył się Antonio.

– Przynajmniej ten błąd nie pójdzie na moje konto. – wyszeptałam pod nosem.

– Did I now? – odparł im drwiąco na odlew Marco.

Nie chciałam patrzeć na nikogo poza Patrickiem. I tak od niego zależało moje życie. Dał znak Adamowi, który podszedł do szafki. Wyciągnął fiolkę oraz igłę ze strzykawką. Cudownie, a więc najpierw przesłuchanie, a potem egzekucja. Chyba nawet ja nie wymyśliłabym tego lepiej. A wszystko dlatego, że mi się chciało posmakować uczuć i wybrałam sobie zły obiekt. Toś się nacieszyła wolnością, kretynko! Gratulacje! Nie dają medali! Nawet nie nagrobka!

– Jeśli to skopolamina możesz sobie darować. To mit.

Nie przerwał jednak przygotowań. Zwolniłam oddech. Albo lepiej było powiedzieć: usiłowałam! Krew dudniła mi w uszach, a ja nie byłam w stanie się uspokoić. Dwadzieścia siedem lat treningów poszło na marne. Marco wsunął mi na palec wskazujący urządzenie, które miało mi mierzyć puls. Przykleił maleńki okrąg na szyi tam gdzie bił puls. Pociągnął brzeg koszulki w dół i kolejny tuż nad sercem. Na prawym nadgarstku owinął mi sprzęt do mieszenia ciśnienia. Monitor musiał być za mną. Fabi klikał coś zapamiętale na tablecie.

– Czyżbyś była odporna? – spytał kpiąco Fabiano.

– Tak, Tobias wstrzykiwał mi ją od szóstego roku życia. I nie tylko to.

– Teraz już żadne kłamstwa cię nie uratują

– Powiedzenie całej prawdy i tylko prawdy, raczej też nie?

Posypały się kolejne przekleństwa i pomruki niezadowolenia. Adam wstrzyknął mi, cokolwiek znajdowało się w środku. Wypuściłam spokojny oddech i wzięłam kolejny płytki. Przymknęłam oczy. Zwolniłam oddech. Dotykałam opuszkami palców ramy krzesła. Trzy sekundy na wdech. Trzy na wydech. Wdech nosem. Wydech ustami.

Not My Name - Baleary tom #5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz