Jak było po powrocie z imprezy i na niej samej? Cudownie. Po powrocie i znalezieniu bawiłam się z nią i jej chłopakiem, którego imienia nie zapamiętałam, tak samo jak wyglądu. W głowie wciąż pojawiały mi się myśli o następnym złowieniu innej zdobyczy, ale wódka zaczęła wyparowywać z mojego organizmu szybciej, niż mi się mogło wydawać.
Przed piątą byłyśmy w akademii, do której wdarłyśmy się przez okno w damskiej toalecie. Nie było to zbyt spektakularne wejście, ale nie było ono najgorsze. Sama akademia w weekendy nie działała, jak zawsze, ale pozorny był zawsze ubezpieczony.
Niedziela przeminęła mi całkowicie spokojnie i bez większych ekscesów. Próbowałam zamienić słówko z Aurorą, ale ta nie wydawała się chętna, by zrobić to samo, więc po dwóch próbach, przestałam. Resztę dnia spędziłam na powtarzaniu teorii, ćwiczeniach i matematyce. Nazajutrz miały się odbywać moje pierwsze prawdziwe zajęcia, co wprawiało mnie w mały niepokój.
O siódmej trzydzieści byłyśmy na zbiórce na dole, gdzie rozdzielono nas na grupy. Dokładnie wiedziałam i znałam te pojedyncze kroki z opowiadań mojej mamy, których musiałam nasłuchiwać. Przynajmniej nie musiałam teraz się stresować, że pomylę się lub nie zrozumiem, co mam zrobić, gdyż miałam wszystko zanotowane w pamięci.
Przebrałyśmy się w nasze stroje sportowe i wyszłyśmy, nie rozmawiając ze sobą. Widziałam ten oceniający wzrok innych, nie był on skierowany tylko na mnie, zważywszy na nowe ogniwo w ich grupie, a na każdą z nas. Toksyczność, która wydostawała się z tak małego pomieszczenia, obrzydzała mnie cholernie.
Poszłam za Sadie, wchodząc do sektora A, na który załapałam się dzięki matce i wcześniejszym egzaminom wstępnym. Byłam w najbardziej elitarnej i najlepszej grupie, wchodząc po raz pierwszy na zajęcia. Musiałam być na językach innych. Ciekawiło mnie, co o mnie gadają.
– Na miejsca! – Usłyszałam za sobą niski, mocny i kobiecy głos, który przeszedł po moim kręgosłupie od góry do dołu.
Wszyscy, jak w zegarku od razu zajęli swoje miejsca. Jak wiadomo było, to najlepsi zajęli środkowy drążek, a najgorsi lewy. Z uwagi na to, że byłam tu nowa, nie posiadałam żadnych większych przywilejów. Nie chciałam nawet ich mieć, odpowiadało mi bycie nikim w świecie toksycznego tańca.
– Jak dobrze większość z was wie, ja jestem pani Mone, czyli wasza nauczycielka i dyrektorka tej akademii. – Tłumaczyła. Już dokładnie wiedziałam, z kim miałam do czynienia. – Mówię większość, gdyż moja akademia zyskała nową, utalentowaną uczennicę, a wy nową koleżankę, którą mam nadzieję, że ciepło przyjmiecie.
Nie liczyłam na to i szczerze nawet nie łudziłam, że ktokolwiek mnie tutaj polubi, oprócz Sadie. Jej też nie mogłam zaufać w stu procentach, a nawet w pięćdziesięciu, gdyż znaliśmy się zaledwie dwa dni, ale byłam w stanie powiedzieć, że się różniła od reszty i była o wiele milsza. Na zewnątrz wyglądała na sukę, ale w środku była cudowną osóbką. Miło się oglądało ją, gdy zajmowała swoje miejsce na środowym drążku.
Reszta od razu spojrzała na mnie spod byka, a ja się lekko uśmiechnęłam. Nie potrzebowałam ich atencji i krzywych spojrzeń, powinni się cieszyć, że chodziłam z nimi na zajęcia, a nie jeszcze mnie jakkolwiek oceniać.
– To panienka Stormy Dovner, córka TEJ Dovner. – Podkreśliła, jakby to w ogóle miało jakiekolwiek znaczenie.
Reszta się nadal gapiła, a ja wciąż stałam nieruchomo przy drążku, czekając na pierwsze figury do pokazania. Wiedziałam, że muszę zrobić je bezbłędnie, ale nie dlatego, że chce, a dlatego, że po prostu muszę.
CZYTASZ
The Storm
Teen FictionKażdy w życiu popełnię błędy. Są one nieuniknione, gdyż nikt z nas nie jest nieomylny. Niestety niektórzy popełniają błędy tak wielkie i znaczące, że nie da się już ich naprawić, a one same ciągną na nas lawinę niepowodzeń, która zmienia diametralni...