Miałam wyrzuty związane z tym, co powiedziałam Jonathanowi, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że to nie była prawda. Ja naprawdę go polubiłam i żywiłam do niego jakieś głębsze uczucia, nie czułam jedynie pociągu.
Lubiłam go i w sumie ma tym się skupiłam. Nie kochałam, ani mi się nie podobał, ale jako jedyna osoba potrafił wpłynąć na mnie dziwnie i tak przyjemnie. Byłam całkowicie zmieszana, to nie mogła być prawda, że po raz kolejny dałam upust swoim emocjom w tak kurewsko nieodpowiednim momencie. Przecież to się w głowie nie mieściło, jak bardzo potrafiłam wszystko szybko zepsuć.
– Stormy, miałaś wyżej tę nogę podnieść. Nie cackaj się, ty mnie w ogóle dziecko nie słuchasz i jak ja mam cię wziąć na poważnie, skoro nie reagujesz nawet na najprostsze polecenia? – Krzyknęła w moim kierunku Mone, podchodząc i łapiąc agresywnie moją nogę.
Jeszcze tego brakowało.
Nie skupiałam się na zajęciach w ogóle i jakbym miała powiedzieć, co działo się na nich w przeciągu paru miesięcy, to czułabym się cholernie głupia. Tak totalnie nie rozumiałam, co się ze mną działo, a teraz byłam wystawiona jeszcze na główny ostrzał, skoro zwróciła mi uwagę sama Mone.– Développé wcale nie jest takie trudne, ja wiem, że inne dziewczyny tutaj nie są w stanie mieć wciąż wyprostowanej nogi, ale widziałam, jak ty to robisz, więc nie ociągaj się. – Chwyciła za moją łydkę i podniosła szybkim i dość niekomfortowym ruchem w górę. – Teraz łączenie Développé i Pas de chat.
Wyciągnęłam wysoko nogę, próbując zapanować nad swoim ciałem i dynamiką wykonania ruchu, a przy tym obojętnej mimice twarzy. Zrobiłam krok, wyrzuciłam nogę i gdy już miałam robić koci skok Pas de chat, poczułam, jak moja noga załamuje się pod okropnym strzyknięciem bólu w kolanie.
Wszystko następnie, posypało się niczym domino. Co w końcu mogła zrobić niezdarna Stormy Dovner, skacząc, a bardziej próbując to zrobić.
Spotkałam się z podłogą, uderzając w nią całym swoim ciałem na oczach wszystkich. Czułam to zażenowanie i złość na siebie. W końcu, jak ja mogłam tak bardzo się pogubić. Dlaczego musiałam się skupiać na tych nieważnych rzeczach, podczas skoku. Teraz byłam pośmiewiskiem.
Siedziałam na podłodze, trzymając się za niewiarygodnie obolałe kolano i prosząc jedynie, by ono samo przestało już mnie boleć. Z każdej strony dobiegał mnie śmiech innych dziewczyn i chłopaków z mojej grupy. Teraz miały jeszcze większe pole do popisu, by mnie nękać.
– Chyba trochę przesadziłam, umieszczając cię w najlepszej grupie Dovner. Dostajesz F i jeśli chciałabyś je poprawić, to masz na to tydzień. Nie toleruję takich prostych błędów w mojej elitarnej i wysoko postawionej akademii.
Wstałam, zapierając się drążka. Praktycznie oczy wszystkich były skierowane na mnie i tylko na mnie, a ja czułam się pusta. Noga wciąż mnie bolała, głowa szumiała, źle się czułam, ale nikogo to nie obchodziło. Oni widzieli jedynie to, że upadłam i to było dla nich najważniejsze, a nie to, jak do tego upadku doszło. Ludzie zawsze będą ci wytykać porażkę, a sukcesów musisz pilnować sama.
Pilnować, ale najpierw je osiągnąć. Z tym jednak nie tak kolorowo.
– Dobrze Dovner, wyglądasz słabo, zwolnię cię dzisiaj z lekcji, ale jutro zrobisz mi trzy układy. Reszta obrót i zająć miejsca w tej chwili, bo inaczej zrozumiecie, czym jest prawdziwy rygor.
Wyszłam z sali, czując nieprzyjemny ucisk w klatce i wciąć brzmiące śmiechy w głowie. To przecież nie mogło być tak, że czegoś bym nie zepsuła. Zawsze musiałam jedynie sobie pogorszyć.
CZYTASZ
The Storm
Teen FictionKażdy w życiu popełnię błędy. Są one nieuniknione, gdyż nikt z nas nie jest nieomylny. Niestety niektórzy popełniają błędy tak wielkie i znaczące, że nie da się już ich naprawić, a one same ciągną na nas lawinę niepowodzeń, która zmienia diametralni...