Noc w łóżku Jonathana była jedną z najmniej przespanych przeze mnie nocy w ciągu roku. Było mi ciepło, wygodnie i przyjemnie, ale wciąż mi coś dziwnie nie pasowało. Nie potrafiłam jednak zdefiniować, co to było.
W nocy widziałam to, że chłopak dość często się budził. Czułam, że przejął się straszliwie tym, jak zachowała się jego najmłodsza siostra. Nie chciałam nawet wiedzieć, co on musiał teraz czuć.
Rano zjedliśmy razem jakieś naleśniki przy muzyce wigilijnej, która niezbyt oddawała klimat za oknem, który wcale nie był śnieżny, jak u nas. Dziwnie patrzyło się na plusowe temperatury w grudniu, ale Riva sama w sobie nadrabiała wyglądem i urokiem.
– Młody chcesz jechać z nami na zakupy świąteczne? Pewnie nic mamie jeszcze nie kupiłeś. – Zagadał Jonathan do Fabio, ale ten pokręcił głową.
– Ja tu mam wszystko już obcykane. Nawet twoja laska dostanie prezent taki, o jakim by nie pomyślała.
Zrobiło mi się głupio. Wiedziałam, jaką sytuację finansową ma Jonathana rodzina i nie chciałam ich dodatkowo obciążać. Wiadome było to, że kupiłam im po małym prezencie, ale czułam się źle z myślą, że dadzą mi coś drogiego. Dodatkowo wiedziałam, że jeśli im dam coś, czego naprawdę chcą, to poczuję prawdziwe szczęście, z tego, że spełniłam czyjeś marzenie.
– To nie moja laska i dodatkowo ma imię Fabio. – Skarcił go natychmiastowo.
– Dodatkowo naprawdę nie chcę żadnych drogich prezentów. Ja tu jestem gościem i... – Zaczęłam, ale przerwała mi ich mama.
– Nie bój się słońce o nic. My potrafimy zadbać o swoich i nie ma nawet mowy o tym, że ty będziesz się martwić pieniędzmi. Masz się cieszyć z wakacji u nas.
Poczułam się domowo. Usłyszałam coś, czego nigdy bym nie usłyszała od swoich rodziców i czego nie poczuła u siebie w domu. Tu było przytulnie i kameralnie, a przy tym rodzinnie i ciepło. Zazdrościłam tego niesamowicie.
– Luca zabieraj się, to ty jedziesz. Sam nie będę się męczył z babą na zakupach.
*
Po przymierzeniu siedmiu sukienek przy targach na brzegu jeziora, nie wybrałam ani jednej. Weszliśmy też do centrum, w którym również nic nie wybrałam oprócz pary pięknych kolczyków, które kosztowały niecałe euro. Była to najlepsza inwestycja.
– Nie wiem, co kupić Ludo. Widzę ją pierwszy raz od jakiś trzech lat i... – Zaczął Jonathan, a ja już widziałam, jak bardzo się denerwował.
– Marzenia sześciolatek są zwykle takie same. Kupuje się im zabawki, lalki barbie i coś mówiła ostatnio o jakimś domku dla lalek z basenem, ale z tego, co wiem, to jest to chyba niezbyt tani prezent.
W głowie od razu zapaliła się mi lampka. Nie obchodziła mnie cena, a jedynie uśmiech dzieci. Wolałam jednak najpierw zobaczyć, jak zareaguje Jonathan i czy on nie zechce tego jej kupić.
– Szybko jej się to znudzi. Mam dużo kasy i nie żal mi jej wydać na Ludovicę, ale wiem coś o tym. Dzieci szybko się nudzą zabawkami. – Westchnął, spoglądając na sklep sportowy.
– Uprzedzając twoje pytanie, to tak Fabio nadal jest w ciebie wpatrzony, jak w obrazek i chce zostać koszykarzem, jak jego najstarszy brat. – Luca przekręcił oczami. – Kup mu coś z tym związanego, a będzie się cieszył. Ostatnio kupił jakąś nową piłkę z innym naciskiem, czy cholera wie.
Strasznie polubiłam Lucę. Wydawał się bardzo spokojny, rozważny i oczytany. Miałam wrażenie, że odzywał od swojego rodzeństwa, ale widać było, że gen miłości do sportu zachował się w stu procentach.
CZYTASZ
The Storm
Teen FictionKażdy w życiu popełnię błędy. Są one nieuniknione, gdyż nikt z nas nie jest nieomylny. Niestety niektórzy popełniają błędy tak wielkie i znaczące, że nie da się już ich naprawić, a one same ciągną na nas lawinę niepowodzeń, która zmienia diametralni...