#6 ' Co robisz po szkole? '

2.2K 113 16
                                    

– Podciągnij tę nogę, nie tego cię uczyłam. – Usłyszałam głos gdzieś z tyłu sali, przez który zaczęłam się modlić, byleby tylko nie był on zwrócony do mnie. – Teraz zróbcie temps seuté. Muszę zobaczyć, jak sobie radzicie.

Byłam zdania, że moje skoki w miejscu całkowitej mi wychodzą, więc nie powinnam była się martwić. Nie zostałam też obszczypana, ani poprawiona, co było już dużym osiągnięciem. Czasami myślałam sobie, że wolałabym matematykę niż te lekcje.

– Wszystkie powinnyście tańczyć tak, jak Aurora. Spójrzcie na tę dziewczynę. Idealnie spięte ciało i cudownie wykonywane skoki. Nie potraficie tak?

Robiłam dalej to, co musiałam i nie patrzyłam na słowa, które wypowiadała pani Mone. Każdy z nauczycieli miał swojego pupilka, a porównywanie jednego do drugiego było od zawsze zakorzenione w balecie. Nie mogłyśmy tego uniknąć.

– Pas the chat! – Usłyszałam bardzo blisko mojego ucha, przez co przeszedł po mnie dreszcz. Nie było to przyjemne. – To bardzo ważne. Od tego zależy wasza przyszłość w tej akademii. Zaraz wyłonię najlepszych.

Podniosłam nogę, zgięłam ją w kolanie, ułożyłam ręce i zaczęłam skakać w bok, próbując niczego nie zepsuć i zrobić to idealnie.

– Matthew sztywniej te ręce. Zrób je tak, jak Stormy.

Prawie udławiłam się powietrzem, gdy usłyszałam swoje imię, które nie miało tam paść. Nie mogłam dać po sobie jednak poznać, że to mnie ruszyło czy dotknęło. Teraz jednak byłam na celowniku innych, co było okropne.

– Cudownie Auroro. Złapie się drążka i développé.

Moja noga zesztywniała i poszybowała w górę, a jedna ręka za siebie razem z głową. Klatka biła mi w niemiłosiernym tempie i bałam się, że serce zaraz mi z niej ucieknie.

– Stop! – Dreszcz wstrząsnął mną i całym moim ciałem momentalnie, gdy tylko usłyszałam ten mocarny głos. – W marcu będziemy wystawiać najważniejszy pokaz, w którym macie wystąpić. Oczywiście nie wszyscy dostaną ten przywilej, ale duża pula najlepszych osób owszem. Mam nadzieję, że rozumiecie i będziecie solidnie pracować, bo pomimo tego, że przed nami jeszcze dobre parę miesięcy pracy, to nie możemy się obijać i lenić. Nie wolno nam.

Przełknęłam nerwowo ślinę. Nienawidziłam lekcji baletu i często chciało mi się na nich wymiotować ze stresu. Co ja mogłam jednak począć, skoro to te lekcje same w sobie były masakrycznie stresujące i wymagające.

– Mamy jeszcze trochę lekcji, ale chciałam powiedzieć, aby że Aurora, Victoria i Stormy dzisiaj sobie bardzo dobrze poradziły. Powinniście brać z nich przykład, a teraz wróćmy do rzeczy ważniejszych i zróbcie Pas de bourrée!

Przez chwilowe zamotanie zestresowałam się, że przejście mi nie wyjdzie, ale musiałam się spiąć. Rozłożyłam ręce i zaczęłam stąpać z nogi na nogę, zakreślając nogami kółka i robiąc piruety przy obrotach. Nienawidziłam tej figury. Strasznie łatwo było się w niej pomylić.

– Okropnie. Wstyd aż mi za ciebie. – Usłyszałam jedynie głos w sali, na którym nie mogłam się skupić, bo straciłabym rachubę. – Ciebie też nie jestem w stanie oglądać. Więcej gracji moja droga, bo ruszasz się i wyglądasz, jak słoń w składzie porcelany.

Obrót, podniesienie, zakreślenie... czemu to wszystko było tak skomplikowane i wymagające. Chciałam już to skończyć, gdyż moja głowa robiła obroty tak szybkie, że czułam, iż stres potęguje nieprzyjemne samopoczucie.

    – Stop. – Usłyszawszy donośny głos pani Mone westchnęłam szczęśliwa. Byłam cholernie zmęczona i pragnęłam iść nawet na lekcję fizyki.

The StormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz