#20 ' Zgadzasz się Stormy Dovner? '

1.1K 69 26
                                    

    Widział mnie, może poznał. Nie mogłam być niczego pewna. Zbyt długo na mnie patrzył, analizował moją cholerną twarz i wyczuwał podstęp. On wiedział, że nie byłam jakąś cholerną Morgan, ale nic nie powiedział.

  Nie patrzyłam nawet wtedy, kogo wybierałam, to się dla mnie nie liczyło. Całą mą energię i skupienie zapewniłam Flynnowi w świecących się i opinających majtkach z równie cekiniastą muszką. Nie dałam rady opisać swojego odczucia i zdenerwowania, wszystko mogło nagle lęgnąć. Mogłam nie dostać dziesięciu tysięcy.

     Oddychałam, nie mogłam przestać. Całkowicie zesztywniałam, nie mogłam się opanować. Może przez to właśnie wyglądałam na bardziej naćpaną, ale modliłam się w duchu o to, by wszystko wyszło. Modliłam się, by Flynn mnie nie wydał.

    Nagle reszta chłopaków, a w tym zszokowany przyjaciel Jonathana wyszło. Klatka latała mi niemożliwie, czułam, że w każdej chwili była dosłownie w stanie wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Byłam w domu. Miałam dziesięć tysięcy w portfelu.

    Jonathan jednak mógł teraz dowiedzieć się prawdy.

    Po średnim seksie i dość dobrym pokazie striptizerskim, na którym byłam cholernie spięta, wyszłam z agencji, kierując się do Liz. Wręczyłam jej dowody z kamery, jak i Samara z odciskami palców na nich samych. Wszystko dosłownie było już ukartowane, a ja miałam dostać przelew na dniach.

   Kolejne następne parę godzin było najgorsze. Denerwowałam się kolacją, która miała odbyć się kolejnego dnia. Bałam się telefonu od rodziców, spotkania z Sadie, cholernej rozmowy z Jonathanem i tego, czy Flynn się wygadał i czy w ogóle mnie poznał. Nie mogłam o tym myśleć. Musiała się pouczyć.

    *

    – Jesteś cholernie nieobecna. Stormy, dzisiaj jest piątek. Zaczynamy weekend, jutro sobota i zabawa. Możemy trochę odpocząć, rozchmurz się i jeśli przejmujesz się złą oceną z wczoraj, to zapewniam cię, że ją naprawisz. – Powiedziała do mnie pewnie Sadie, a ja jedynie pokiwałam.

    Byłam całkowicie wyprana z emocji, a wszystko dobijał jedynie stres związany z nadchodzącą kolacją i rozmową z chłopakami. Niemożliwe było przecież to, że nigdy już z nimi nie porozmawiam. Nie mogłam być przecież nawet pewna, czy zaraz mi nie wyskoczą sprzed drzwi frontowych.

    Uspokój się wariatko, skup się i jeszcze raz uspokój.

    – Wiem, po prostu jestem zmęczona. Dzisiaj wieczorem mam tą kolację i...

    – Jezus faktycznie, zapomniałam o tym. – Wcięła się nagle, nabierając takiej miny, jakby powiedziała coś głupiego. – Mam nadzieję, że on jest dość ogarnięty. Znaczy, jest młodym milionerem i gustuje w prostytutkach, więc niezbyt wiem, czy to dobrze.

    Sadie była po prostu szczerza do bólu, co dość często nie pomagało. Wyrzucała z siebie swoją głupią opinie, nie myśląc w ogóle o tym, jak druga osoba mogłaby się poczuć. Jedynymi słowy ona mi w ogóle nie pomogła, a jedynie dzięki niej zaczęłam się bardziej stresować.

    – Nie przywiązuje jakiejś dużej wagi, co do tej kolacji. Chce jednak się położyć jeszcze i to przemyśleć. Średnio się czuje, dobrze, że została tylko biologia.

    Potrzebowałam snu i regeneracji umysłu i organizmu. Po wczorajszym seksie nie miałam siły egzystować, a popylanie w szpilkach po ulicy w powrocie do akademii w nocy na przypale, nie należało do najbardziej przyjemnych wspomnień. Mogłam jedynie cieszyć się z pieniędzy i faktu, że poznałam prawdę o Flynnie. Szkoda była jednak w tym, że on również na mnie patrzył.

The StormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz