Dzień odjazdu był zdecydowanie jednym z najgorszych. Łzy same cisnęły mi się spod powiek, gdy się pakowałam, a gdy myślałam o powrocie do swojej smutnej rzeczywistości i tej otoczki baletu, czułam się chora.
Rano spakowaliśmy się, mama Jonathana kupiła nam klasyczne włoskie jedzenie, którego byśmy nie doświadczyli w stanach i dała nam też prowiant na samą drogę do lotniska. Nie umiałam jakoś wyzbyć się myśli, że widzę tę kobietę ostatni raz, a tak bardzo tego nie chciałam.
Pożegnałam się z Lucą, który stwierdził, że jestem najlepszym wyborem jego brata i nauczył się zawsze pukać do drzwi. Następny był Fabio, który prawie mnie udusił, mówiąc, że spełniłam jedno z jego marzeń, a Ludovica mnie przytuliła, co było już dużym przełomem, zważywszy, że to dziecko bało się nawet na mnie spojrzeć.
Poczułam okropny ból, gdy musiałam pożegnać się z ich mamą. Wciąż miałam w głowie jej słowa, które wypowiedziała do mnie dzień wcześniej i samo pożegnanie z nią było okropne, a teraz, gdy to wszystko się skumulowało, wydawało się co najmniej rozdzierające serce.
– Przyjedź do nas jeszcze dziecko. Będę za tobą czekać i dziękuje ci za wszystko, co dla nas zrobiłaś. Nawet nie wiesz, jak bardzo wdzięczna ci jestem.
Kobieta przytuliła mnie, a ja ją, czując, jak łzy same cisną mi się do oczu. Spojrzała na moją twarz i ujęła ją w ręce, a na moim czole złożyła delikatny pocałunek.
– Będziemy czekać.
W głowie to zdanie zostało mi na dłużej, niżeli mogłam się w ogóle spodziewać. W aucie w drodze powrotnej słuchaliśmy wciąż piosenek, jedząc jakieś słodkie ciastka z budyniem, które dostaliśmy.
Wspominaliśmy wczorajszy dzień, który był jednym z najlepszych jeśli chodziło cały wyjazd. Wypożyczyliśmy rowery elektryczne i wjechaliśmy nimi na jakąś górę, na której kupiliśmy najdroższą kawę w naszym całym życiu. Było jednak warto.
Później pojechaliśmy na lody, które były o wiele większe niżeli te u nas. Tutaj się nie żałowało gałek i nakładało się je płaską szpatułką.
Odwiedziliśmy też mały sklepik, w którym kupiłam sobie pamiątkowe kolczyki. Pooglądaliśmy też różne zabytki i nawet nie zauważyliśmy, kiedy ten czas przeminął. Na sam koniec dnia wybraliśmy się na kolację winem i makaronem, co było dla mnie idealnym zwieńczeniem całego wyjazdu.
Kiedy dotarliśmy do tego znajomego rodziny, oddaliśmy mu auto, a następnie z wielkim bólem serca zaczęliśmy przygotowywać się do odlotu. Odbyła się cała procedura, wszystko przebiegło dobrze, a nasze bagaże, które kosztowały więcej, niż sam bilet, zostały nam zabrane. Mieliśmy przy sobie, aby mały bagaż podręczny.
Droga w tę stronę przebiegła mi jakoś łatwiej. Wiedziałam, czego i jak się spodziewać, więc się nie denerwowałam. Były to długie godziny, podczas których słuchaliśmy muzyki, oglądaliśmy seriale i gadaliśmy, ale bardzo dużo spaliśmy, co skutecznie ułatwiło nam przeżycie tych męczących paru godzin.
– Przeraża mnie fakt, że muszę jutro wrócić do mojego baletowego świata. – Powiedziałam chłopakowi, gdy wychodziliśmy już z lotniska.
Pamiętałam to, że teraz miały zostać wygłoszone wyniki castingów na role w spektaklu. Nie wiedziałam, czego powinnam była się w ogóle spodziewać. Miałam nadzieję, że wygrałam i nie narażę się na gniew rodziców.
— Zawsze możesz z niego uciec do mnie na parę godzin. – Powiedział miłym głosem, gdy mijaliśmy znak przy drodze MoneVillo.
Czułam już na skórze zmianę temperatur. Wieczna zima opływała moje ciało i serce, które również było skute niesamowicie twardym lodem z początku. Nie spodziewałam się, że wyjazd do Włoszech sprawi, że lód na moim sercu w końcu się roztopi.
CZYTASZ
The Storm
Teen FictionKażdy w życiu popełnię błędy. Są one nieuniknione, gdyż nikt z nas nie jest nieomylny. Niestety niektórzy popełniają błędy tak wielkie i znaczące, że nie da się już ich naprawić, a one same ciągną na nas lawinę niepowodzeń, która zmienia diametralni...