#41 ' Od zawsze byłam, będę i jestem nikim. '

923 45 27
                                    

Dogadałam ostatnie sprawy związane z pójściem na bal. W końcu zaprosiłam Jonathana, bo musiałam wziąć kogoś, a on nie wyglądał w żadnym stopniu na zdziwionego. Właściwie cieszył się i powiedział, że jedynie czekał, aż go zaproszę. Był aroganckim dupkiem, ale skrajnie to lubiłam, zważywszy na jego drugą stronę, która była zupełnie odmienna.

Siedziałam w przymierzalni, dosłownie za parę minut miał się już odbyć spektakl, na który przygotowywałam się od czterech miesięcy dzień w dzień. Czułam w kościach tak niewyobrażalny stres, jak nigdy dotąd. Powoli oddychałam, powtarzając w głowie każdy skok, obrót i najmniejsze dygnięcia. Nie mogłam zawieźć samej siebie.

Podeszłam do lustra, spoglądając na swoje odbicie. Miałam na sobie czarną, nastroszoną na boki sukienkę z bardzo majestatycznym, wysadzaną brylantami górą. Włosy zakręcili mi w loki i spięli w koka, ale wypuścili przednie kosmyki. Makijaż, nowe pointy, zamalowane siniaki i otarcia... byłam fizycznie przygotowana i czekałam jedynie na to, by wyjść na scenę.

– Wejście za siedem minut! – Usłyszałam krzyk zza drugiej strony kurtyny.

– Denerwujesz się tak, jak ja? – Zapytała mnie aurora, a ja przytaknęłam bardzo wyraziście. – To jesteśmy w tym razem. Tak cieszyłam się na tę rolę, a teraz nie wiem, czy nie wolałabym nawet być na widowni, ale to zejdzie z nas wraz z końcem występu i pozostanie jedynie duma, zapewniam.

Spojrzałam na zegarek, minuty mijały mi tak szybko. Musiałyśmy się już ustawiać, gdyż miałyśmy wejść za niespełna pięć minut.

– Dziękuję Aurora, z tobą będzie tak samo.

Nadal nie przepadałam za jej osobą ze względu na Jonathana, ale nie mogłam oceniać jej decyzji. Byłabym dość jednostronnicza, a komuś takiemu nie zależało na ocenianiu jego złych posunięć w przeszłości. Nieporuszanie tego tematu było najlepszym z wszelakich wyjść.

Ustawiliśmy się już pod wyjście na scenę. Krew w żyłach o wiele mocniej mi pracowała, całkowite spięcie owładnęło moje mięśnie, a ja odliczałam do ostatniej sekundy.

– Kurtyna!

    Światło reflektorów od razu oślepiały mnie i całkowicie uświadomiły w tym, co się działo. Tłum ludzi na widowni, muzyka, światła, przedstawienie właśnie się zaczęło. Właśnie teraz musiałam odgrywać jedną z najważniejszych ról względem mojej edukacji i względem moich rodziców, których nie mogłam zawieść chociaż przez najbliższy rok, w którym mogli moje życie zmienić w koszmar.

    Cały występ zaczynał się prostym Pas de Quatre. Byliśmy podzieleni właśnie na nasze rody i wymienialiśmy się kolejnością. Próbowaliśmy wyglądać agresywnie, ale spokojnie. Nie do końca do teraz wiedziałam, jak to powinno wyglądać, ale tak nam mówiono na próbach i tego się trzymałam.

    Następnie następowało rozproszenie rodów, przemierzaliśmy się na scenie, by wykonać kombinację na prawą stronę Pas the chat, Entrechat i Spottingu, podczas którego trzy królowe wychodzą na pierwszy plan, a w tym ja.

    To były dosłownie ułamki sekund, w których miałam okazję spojrzeć na siedzących przede mną ludzi w  lożach. Patrzyli się, podziwiali i ekscytowali, nie zdając sobie sprawy, jak ważny dla nas był ten występ.

    Nie wiedzieli, kim byliśmy, co robiliśmy, a także co wpłynęło na nas, że uczestniczyliśmy w czymś tak wielkiego pokroju, jak ten występ. Niektórzy z nich mieli nam jedynie wystawić oceny i nie obchodziło ich to, czy nie osiągniemy zamierzonego przez nas wcześniej celu. Oni musieli wykonać swoją pracę, tak, jak my.

The StormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz