#43 ' wszystko ułożymy i będzie dobrze. '

795 52 9
                                    

Zamieszkałam u Leonela. Nie wiedziałam, ile czasu będę tutaj przebywać i nie miałam pojęcia, jak to w ogóle będzie wyglądać z obu stron, ale nie było tak źle, jakbym mogła się spodziewać.

Rodzice w ogóle ze mną się nie kontaktowali. Wiedziałam, że rozmowa z nimi będzie czymś strasznym i końcowym. Mogli jeszcze zrobić ze mną wszystko, to tak bardzo bolało, gdy miało się świadomość swojej bezradności we właśnie takich chwilach.

Płakać mi się chciało, gdy myślałam o egzaminach, które były już coraz bliżej, na które się uczyłam i chciałam je napisać. Moje życie postanowiło jednak dać mi kolosalnego ciosa, zabierając ostatki swoich pieniędzy za pracę, przez którą wyrzucili mnie ze szkoły.

Nie wiedziałam, kto i kiedy to zabrał. Była to duża kwota, ale Leonel kazał mi to zostawić w spokoju ze względu na swój stan i zmęczenie psychiczne, które mnie praktycznie dominowało. Cieszyłam się, że w ogóle byłam w stanie cokolwiek zrobić, gdyż moje myśli zagłuszały mi nawet najlepsze decyzje. Przerażało mnie to, co się w nim działo.

Nadal nie rozmawiałam z Jonathanem, choć ten próbował się ze mną skontaktować. Wiedziałam, że robię źle i nikt mi nie musiał tego wypominać, ale nie byłam po prostu w stanie, by z nim rozmawiać. Jego osoba była dla mnie bardzo ważna, co tylko utrudniało sprawę.

Nie wiedziałam też, czy powinnam wybrać się na bal. Niby ma się go raz w życiu i jest jedyny w swoim rodzaju, ale teraz cholernie bałam się pojawienia tam. Ludzie z pewnością byliby mną zainteresowani, zwróciłabym uwagę wszystkich i zrobiłabym to w momencie, w którym najbardziej bym tego zrobić nie chciała.

– Twoja mama dzwoni. – Usłyszałam nagle głos Leonela dochodzący zza drzwi. Wyglądał i brzmiał na dość przejętego.

Podeszłam do niego, zabierając telefon i klikając zieloną słuchawkę z głośnym westchnięciem. Mogłam przysiąc, że poczułam, jak po moim korpusie coś przebiega.

– Halo?

– Tak Stormy, halo, halo... ziemia do ciebie dziewczyno, czyż tyś oszalała?! – Zaczęło się. – Nie sądziłam nigdy, że upadniesz na tyle nisko, by musieć się sprzedawać. Jesteś niewdzięczna. My z ojcem harujemy, byś ty miała swoje comiesięczne kieszonkowe, opłacamy ci akademik i jeszcze jesteśmy tym najgorszymi?

– To nie moja wina, że szantażowaliście mnie wcześniej pieniędzmi. Ja jedynie sobie sama poradziłam i wszystko szło bardzo dobrze, bo przynajmniej nie musiałam klepać biedy.

– Jak dajesz dupy miejscowemu milionerowi, u którego jeszcze się teraz zadomowiłaś, to czemu się dziwisz, że poradziłaś sobie finansowo? Przecież ty nic dziewczyno nie umiesz. Jedyne, co ci w życiu wychodzi, to balet, a jeszcze masz problemy, by się rozwijać w tym kierunku.

Wiedziałam, że ma trochę racji. Bolał mnie ten fakt, że wiedziałam, iż mówi prawdę, bo nigdy nic poza baletem mi nie wychodziło na dłuższą metę. Niemniej nie miała prawa się tak do mnie odzywać, nie wiedząc, jak to wszystko przebiegało.

– Po pierwsze nie mieszaj w to Leonela, bo to wyłącznie moja sprawa, z kim się spotykam lub nie spotykam. Ty w tej sprawie nie masz nic do powiedzenia. – Warknęłam do telefonu. – Po drugie dopiero teraz widzisz, jaką suką byłaś i jesteś, skoro musiałam rozwijać twoje pasje i cele, zamiast szukać swoich? Nienawidzę tego cholernego baletu i przysięgam, że nie mogę się doczekać dwudziestych pierwszych urodzin, by móc od ciebie i od ojca uciec już na zawsze. Nienawidzę was za to wszystko, co mi zrobiliście. Już od dawna nie traktuje was jako rodziców, więc nie mam nic do stracenia.

Matka na chwilę zamilknęła, jakby myślała, co powiedzieć i co się dzieje. Powiedziałam jej dość mocno niemiłe słowa, ale co ja mogłam na to poradzić, skoro mówiłam jedynie prawdę.

The StormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz