#17 ' Wchodzisz w to The Blue Storm? '

1.3K 72 21
                                    

     Ostatniego dnia wyjazdu nie poszliśmy już na imprezę. Nie mieliśmy ochoty, a nasza życiowa energia chyba została w dużym stopniu naruszona. O drugiej w nocy byliśmy w namiocie, śpiąc.

    Na początku było trochę dziwnie, co dało się zauważyć. Nie gadaliśmy zbyt dużo przez drogę, ale uważałam, że to było nam potrzebne. Potrzebowaliśmy chwilowej przerwy na uspokojenie myśli.

    Po powrocie do akademii usiadłam przy książkach i zaczęłam powoli uczyć się na przyszłe sprawdziany, choć szło mi to niesamowicie opornie. Moja głowa miała ogromny problem, by chłonąć wiedzę przez rozbiegane myśli.

    – Wróciłaś. – Skomentowała Aurora, wchodząc do pokoju. – No to nici z wyspania się przed jutrem.

    Mruknęłam pod nosem, nie chcąc w ogóle wdawać się w dyskusję. Musiałam skupić się na tym, co robiłam i przygotować się do dalszej nauki, gdyż bez niej nie miałam mieć pieniędzy od rodziców.

    – Jak coś nie będzie jutro Kimberly, więc wypadnie nam sprawdzian. Nie musisz się denerwować.

     Spojrzałam na nią, niezbyt wierząc w jej słowa, a ta jedynie się specyficznie uśmiechnęła. Mogła w sumie mówić prawdę, skoro sama się nie uczyła. Musiałam mieć jednak jakiś przekręt, chciałam czymś zająć myśli.

    – Sadie kiedy wróci? – Zapytała.

    – Nie sądzę, że szybko. Jak wyjeżdżaliśmy z Jonathanem, ona jeszcze spała w namiocie, a jej ogarnianie się trwa z dobre dwie godziny.

    Gdy to mówiłam, zauważyłam, że na twarzy Aurory pojawiło się lekkie zniesmaczenie. Nie wiedziałam, o co chodzi, skoro nie powiedziałam zupełnie nic złego i dziwnego.

    – Ta, fakt.

    Więcej już do mnie się nie odezwała, jedynie położyła się na łóżku, włączając muzykę na słuchawkach i przekręcając głowę w stronę ściany. Było to dla mnie w sumie dobre, ale jednocześnie niezbyt mogłam się skupić na nauce. Byłam cholernie rozkojarzona, a wciąż mrugający od powiadomień telefon jeszcze bardziej mnie rozpraszał.

    Wzięłam go do ręki, stwierdzając, że nie będę się już uczyć i przeszłam lekki szok po raz kolejny. Dostałam dodatkowe zlecenie w pracy, w którym miałam to ja pojechać do jakiejś innej agencji i zadziałać jako szpieg

    Napisałam od razy do swojej przełożonej, w ta powiedziała, że gdy będę w pracy, to wszystko dokładnie mi wytłumaczy. Ten dzień nie mógł być już gorszy i bardziej nieprzewidywalny.

*

    – Podnieście tę cholerną nogę, nie mogę na was wprost patrzeć, gdy tak kaleczycie figury.

    Robiliśmy właśnie Ecarte, które było podstawową figurą, więc dziwiłam się, że doświadczone dziewczyny nie potrafiły zrobić jej poprawnie. Wolałam sobie jednak nie zaprzątać tym głowy za bardzo, musiała skupić się na sobie w stu procentach.

    – Pas de ciseaux!  – Wykrzyczała, a ja od razu zrobiłam figurę zgodnie z jej wytycznymi.

    Cieszyłam się, że miałam na tyle dobrą pamięć, by móc bez większych problemów zapamiętać, która figura ma jaką nazwę. Większość ludzi miała właśnie z tym największy problem, więc ja sama cieszyłam się z tej umiejętności. Widać po mnie było ją od razu.

    – Szybko łapiesz konwencje Dovner, inne mogłyby równie szybko reagować, a ty sama popracuj delikatnie nad usztywnieniem nogi przy wyskoku. Jest dobrze, ale mogło być lepiej.

The StormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz