#28 ' Jonathan oraz dziewczyna Jonathana. '

1K 54 14
                                    

    Rano musiałam wrócić jeszcze na trening, a właściwie na casting, który wywoływał u mnie niemożliwy stres, o którym przynajmniej mogłam na chwilę zapomnieć, gdy spędziłam wieczór z Jonathanem.

    O dziwo zupełnie do niczego nie doszło i miałam czyste sumienie. Jedynym moim grzeszkiem był fakt, że się dużo całowaliśmy. Najpierw w szkole, później w aucie, w jego domu i na ulicy... zachowywaliśmy się tak, jakby żądza miała nas opuścić przez stykanie się ze sobą ustami lub jakbyśmy mieli się zobaczyć dopiero za rok, a nie parę godzin.

    Rano rozgrzałam się i przebrałam w strój baletowy. Musiałam też mieć na uwadze to, by aż tak bardzo się nie forsować przed castingiem, gdyż na nim mogłam wylać siódme poty. Nigdy nie mogłam być pewna tego, co wymyśli nam Mone i kogo nazwisko zawiśnie na tablicy zwycięzców.

    Wiedziałam, że dziewczyny, które wcześniejszego dnia odpadły pierwsze, miały nie pojawiać się dzisiaj. W nocy szukałam ten wrzask i lament, ale same sobie na to zapracowały. Były w najlepszej grupie, mogły dać z siebie wszystko.

    – Dobrze panie, przebieramy się i ruszajcie na swoje miejsca. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej wrócicie do domów na święta.

     Dziewczyny wbiegły do szatni, a ja zajęłam dwoje miejsce przy drążku, czując, jak żołądek skręca mi się od stresu. Chciałam już się zakwalifikować i mieć ten cholerny spokój i satysfakcję z tego, że jestem najlepsza.

    – Widzę, że panienka Stormy już jest przygotowana. Zaraz zobaczymy, czy na pewno tak jest. – Zwróciła się do mnie Mone.

    Stormy dasz radę. Jesteś najlepsza i zawsze to sobie powtarzasz, gdyż to prawda.

Klasycznie na początku była rozgrzewka, na której klasycznie nie mogłeś się ani razu pomylić przy postawach. W innym wypadku zostałeś usuwany z klasyfikacji. Stres był tak duży, że dałoby radę kroić go nożem, więc nie dziwiłam się, że ktoś odpadł. W końcu mogłam to być ja.

– Jak wiadomo, zbliża się nasz końcowy Pas d'action, a ja muszę przygotować się na realizację całego przebiegu, więc już zaczynamy eliminacje. Zrobimy trzy pozy i one zweryfikują nam końcowy werdykt. Ja też nie mam czasu. Plakietka z nazwiskami zawiśnie jednak dopiero po świętach, byście nie zepsuły ich swoim rodzicom waszym płaczem. Zrozumiano? – Zapytała Mone, szybko dyktując. – attitude affacée w skoku.

Była to jedyna z tych póz, w których musiałeś się niesamowicie skupić przy szybkim robieniu. Trzeba było najpierw wyprostować nogę w przodzie, zmienić ułożenie rąk, a przy skoku wypchnąć tylną nogę za siebie na równi, co do korpusu. Cholernie bałam się, że zrobiłam coś jakkolwiek źle.

– Fouetté z pulsacją i wyprostowaną nogą.

Był to ten klasyczny obrót, który dość często kojarzył się z baletem, ale przez wykonywanie go na palcach, trudno było zrobić pulsację i wyprostowaną nogę. Moja koordynacja została zachwiana, ale nie wywaliłam się i zrobiłam wszystko tak, jak zamierzałam.

Zastanawiało mnie, czemu nikt jeszcze nie odpadł. Nikogo nie wyrzuciła, ani nie skomentowała. Niemożliwe było przecież to, że wszyscy robiliśmy bezbłędnie. Musiała ona wprowadzić w życie jakiś swój plan działania, który poniekąd jeszcze bardziej mnie stresował niżeli jej poukładana dyktatura.

– Klasyczna Arabesque.

    Najbardziej typowy, najłatwiejszy i najbardziej klasyczna poza pod względem baletu. Nie było łatwiejszej, bardziej kojarzącej się pozy. Wszystko jednak pod wpływem stresu wydawało się trudne, a gdy dochodził do tego fakt,  że jest to podstawa, a my jej nie będziemy potrafiać zrobić, to wyjdziemy na totalnych idiotów.

The StormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz