Miłych Walentynek promyczki ❤️
———
– Leonel Price? – Zapytała Sadie, wybałuszając prawie oczy. – Ten Leonel Price? Najmłodszy miliarder tego stanu przyjechał właśnie do ciebie?
Kiedy te wszystkie fakty przeniknęły do mojej świadomości, wciąż je odpychałem. Brzmiało to przecież tak niemożliwie i głupio, że nie mogłam w to uwierzyć. Miliarder przyjechał parędziesiąt kilometrów tylko po to, by się przespać ze mną.
Prostytutką.
– Zrobiłaś coś ostatnio? Wstawiłaś nowe zdjęcie? Nie wiem, jak to się dzieje, że trafiasz na same najlepsze kąski. Halo ja też potrzebuje Leonel Price w moim wyrze.
Spojrzałam na wizytówkę jeszcze raz, analizując powolnie numer telefonu. Nie mógł zostawić go przypadkowo, więc raczej chciał, bym do niego oddzwoniła. Czemu jednak zaciekawiła go zwyczajna osiemnastolatka z akademii baletowej?
– Nie zrobiłam nic, nie wstawiałam nawet. Byłam pochłonięta nauką, spotkaniami i baletem. Nie miałam zupełnie czasu na nowe posty, choć wyglądałam obłędnie i to niejeden raz.
– To może gdzieś cię zobaczył. – Zainsynuowała. – Możliwe jest też, że zna właścicielkę naszej agencji i zdziwiła go twoja nagła podwyżka. Ten facet przecież może zrobić wszystko.
Opadłam z hukiem na poduszkę. Nie mogłam więcej słuchać tego, co Sadie miała mi do powiedzenia, gdyż mogłabym co najmniej oszaleć od natłoku pytań i informacji. Odpaliłam telefon, zauważając wiadomość od Jonathana, w której przypominał mi o dzisiejszym wyjeździe do domku w górach z Flynnem i Tylerem. Był to przynajmniej dobry pomysł na chwilę odpoczynku, a na szczęście był piątek i mogłam wrócić lub w ogóle tego nie robić.
Jebać konsekwencje, muszę się odciąć.
*
– Wzięłaś sobie coś ciepłego do ubrania, nie? – Zapytał chłopak, gdy prawie dojechaliśmy już do domku.
– Oczywiście.
Cieszyłam się, że mogłam spędzić jakoś ciekawiej piątkową noc. Z tego, co wiedziałam, to nie szykowała się tam żadna większa impreza, a raczej kulturalne i mniejsze spotkanie, ale nigdy nie było wiadomo, co się stanie.
– Jak będzie ci zimno, to mów. – Zażądał, zatrzymując auto przed domkiem. – Pójdziemy gdzieś w nocy.
– Chcesz mnie zgwałcić w krzakach i zakopać w lesie? Nie brzmi to dobrze Jonathan.
– Spodoba ci się Storm, pokaże ci piękno tak nudnych miejsc.
Poczułam dziwne ukłucie w podbrzuszu i niewymuszony uśmiech, którego nie rozumiałam. Wciąż w głowie pojawiały się pytania i hamulce, które końcowo i tak nie działały. Nie lubiłam czasami panowania nad sobą, warto było polecieć z nurtem.
– W zestawie będzie jeszcze inne piękno? – Zapytałam, kładąc rękę na kolanie chłopaka.
– Widzę je teraz przed sobą, więc nie wiem, jak mam je ci dać w pakiecie. – Powiedział, ujmując mój policzek dużą dłonią. To uczucie było cholernie przyciągające. – Natomiast musimy już iść, ale muszę ci przysiąść, że będziesz zakochana w tym, co zamierzam ci pokazać.
Następni puścił moją twarz i wyszedł z auta, a ja po chwili dochodzenia do siebie i uspokojenia myśli, zrobiłam to samo. Nie miałam nawet pojęcia, co mnie napadło i co zamierzałam w ogóle zrobić, mówiąc takie rzeczy i dotykając go w tym aucie.
CZYTASZ
The Storm
Fiksi RemajaKażdy w życiu popełnię błędy. Są one nieuniknione, gdyż nikt z nas nie jest nieomylny. Niestety niektórzy popełniają błędy tak wielkie i znaczące, że nie da się już ich naprawić, a one same ciągną na nas lawinę niepowodzeń, która zmienia diametralni...