#31 ' Daj mi wszystko Jonathan. '

976 56 17
                                    

    Chwile na tym dachu, podczas których nic nie mówiłam, ciągnęły się, jak godziny. Czułam niebywałe poddenerwowanie i wszystko przed moimi oczami zachodziło dziwnego rodzaju mgłą. Nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam, ale nie był to koniec historii i on to wiedział.

    Przytulił mnie, przyciskając bliżej do swojej klatki, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. Ciepło owiało mnie z każdej strony, a uczucie jakiegoś wsparcia mentalnego zasadziło się w moim umyśle. Nie wiedziałam nawet, że byłam do tego zdolna.

    – Nie denerwuj się, nie będę cię oceniać, jeśli o to chodzi. O mnie masz się w ogóle nie martwić, ale jeśli nie czujesz się na siłach, by dokończyć, to zrozumiem.

    Po moich policzkach spływały krokodyle łzy, a ja patrzyłam w jego oczy, całkowicie nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić. Nie chciałam przecież się poddać. Nie byłam tchórzem i musiałam opowiedzieć do końca historię.

    – Pierwszy rok był dla mnie trudny od początku i było to widać, natomiast po roku był on jedynie trudny dla mnie od środka. – Westchnęłam, próbując się tym samym przygotować do skończenia swojego wywodu. – Byłam przez pierwszy rok w centrum uwagi. Ludzie pokazywali na mnie palcem, chcieli pomóc, rodzice ze mną nie rozmawiali, a ja nie wychodziłam z domu. Wszystko jednak zmieniło się pod wpływem tego, że usłyszałam, jak ktoś z równoległej klasy zaczynał obrażać moją zmarłą siostrę. Mówił o niej tak okropne, brudne i świnskie rzeczy, że nie mogłam nic nie zrobić. Ja trzasnęłam głową tego chłopaka o szafki, a on skończył z toną szwów na głowie.

    Chłopak nadal nic nie mówił, patrzył na mnie sowim łagodnym wzrokiem, całkowicie mnie nie oceniając pod żadnym względem. Gładził delikatnie moją talię palcem, zataczając na niej kółka. Próbował mnie uspokoić.

    – Wtedy zaczęły się problemu u dyrektora. Miałam taryfę ulgową u niego, a rodzice tego idioty nie wnieśli oskarżeń, bo powiedziałam im wszystko, co usłyszałam i wzięli moją stronę. Nie było jednak wtedy tak łatwo z moimi rodzicami. – Chwyciłam rękę Jonathana i mocno ścisnęłam, a on zrobił to samo. – Dali mi ultimatum, że jeśli wplącze się w niebywałe kłopoty, to przenoszą mnie do szkoły baletowej w MoneVillo. Jak widzisz, to dokładnie tak się stało.

    Wspomnienia wciąż wracają jak bumerang i bolą, niczym rana otwarta i posypana solą.

    – Od tamtej chwili wszyscy na korytarzach dokładnie wiedzieli, kim byłam i nadal gadali, ale już nie tak samo. Nie współczuli mi już, a się mnie bali, co widziałam w ich oczach. – Westchnęłam. – Chodziłam wtedy strasznie dumnie po korytarzach. Nie czułam się w żadnym stopniu winna, a ludzie gadali. Stąd wzięła się moje wybujałe ego i chęć bycia w ciągłym centrum uwagi.

    Nie chciałam wspominać już o tym, że teraz było trochę inaczej, bo strasznie siadła mi psychika w pewnym momencie przez natłok problemów. Wtedy czułam się dokładnie jak w ten pierwszy rok po śmierci Mellisy. Moja zmiana na starą Stromy też była nagła i pod wpływem impulsu, tak jak za pierwszym razem podczas bójki. Byłam mechanizmem, który się nie zmieniał i choć bym chciała, to całkowicie nie potrafiłam tego zmienić.

    – Niektórzy się mnie bali i tylko patrzyli, niektórzy próbowali podburzyć, ale nie udawało się, bo po latach śledzonych z siostrą nadal miałam cięty język, ale najgorsi byli ci, co zagadywali, chcieli się poznać lub jakkolwiek złapać kontakt. – Złapałam mocniejszy oddech, wiedząc, że zmierzam do końca. – Trafiłam w jakieś szemrane towarzystwo, którego nie potrafiłam odtrącić. Piliśmy, paliliśmy i chodziliśmy na imprezy. Nie pamiętam praktycznie połowy rzeczy, jakie robiłam rok temu i jak teraz o nich myślę, to mam całkowitą pustkę, byłam zbyt wiele razy napita.

The StormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz