Rozdział 46

248 15 6
                                    

Wpadłam do szpitala cała rozdygotana. Byłam przerażona, że coś mu się stało.
Wszystko mi się trzęsło na tyle, że nie miałam siły dojść do recepcji. Usiadłam na jednym z krzeseł i podeszła do mnie pielęgniarka.
- Wszystko w porządku?
- Mój mąż miał wypadek, ponoć go tu przywieziono- wydukałam
- Zaraz sprawdzę, a jak nazwisko?
- Kamiński, Łukasz Kamiński - otarłam łzy, a pielęgniarka podeszła do recepcji.
- Właśnie trwa operacja, trzeba czekać. Może przyniosę pani wody albo zawołam lekarza?
- Tylko wody, nic więcej - pokręciłam głową. Minuty dłużyły mi się niesamowicie, myślałam że operacja Łukasza nigdy się nie skończy. Nie mogę go stracić na zawsze. Potrzebuje go, nasze dzieci go potrzebują, nie może osierocić naszej dwójki i tej małej kruszynki która jest pod moim sercem. Kocham go najmocniej na świecie i nie potrafię bez niego żyć. Musi walczyć.
W końcu z bloku operacyjnego wyszedł lekarz, a ja od razu się podniosłam.
- I jak doktorze?
- Pani jest żoną?
- Tak
- Pani mąż miał krwiaka w mózgu, operacja była ciężka, ale jego stan jest stabilny. Jednak trzeba poczekać aż się obudzi.
- Mogę go zobaczyć?
- Tak, jest już na OIOMIE - powiedział i poszedł, a ja udałam się na OIOM. Łukasz leżał nieprzytomny i podłączony do aparatur. Usiadłam obok, złapałam go za rękę i znowu czekałam. Czekałam aż się obudzi.
Nie wiem ile minęło czasu, zanim się obudził. Wytrwale czekałam na mojego ukochanego aż otworzył oczy.
- Łukasz, kochanie - ucieszyłam się i od razu zawołałam lekarza. Miał głowę zawiniętą bandażem i niewyraźne spojrzenie.
- Kim pani jest? - zmarszczył brwi, a ja skamieniałam.
- Jak to... Jestem twoją żoną, to ja Marta - mówiłam przez łzy
- Proszę się nie bać, amnezja może się zdarzyć. To może być zwykły skutek operacji, a może... - urwał i spojrzał na mój brzuch. Nic więcej nie powiedział, ale nie musiał. Wiedziałam co chce powiedzieć. Że tak może zostać.
- Łukasz, jestem twoją żoną. Przypomnij sobie, miałeś wypadek i uraz głowy.
- Nic nie pamiętam- mówił zmieszany - Jak to mam żonę?
- A pamiętasz ile masz lat? Jak się nazywasz?
- Łukasz Kamiński, a lat... Nie wiem- wydukał. Odpadłam na krzesło i schowałam twarz w dłoniach. Dlaczego nas to spotyka? To kara za moją zdradę? Żałuję tego, będę tego żałować do końca życia. Nie cofnę czasu, ale mogę to jakoś naprawić. Pojawiła się nadzieja, przecież Łukasz nie pamięta, że go zdradziłam. Nie pamięta też tego kim jestem. To małe pocieszenie w tej sytuacji.
- Niech pani nie płacze - usłyszałam głos Łukasza, podniosłam na niego wzrok i zapłakałam jeszcze głośniej. Maleństwo poruszyło się w moim brzuchu jakby czuło mój smutek. Powiedział do mnie pani.
- Łukasz, jestem Marta... Marta Kamińska twoja żona, a kiedyś Fernandez poznaliśmy się w liceum, a potem przyszła na świat Zosia nasza córka... - urwałam, bo spojrzał na mnie niepewnie ze zdziwieniem w oczach
- Dziecko w liceum?
- To długa historia, opowiem ci ją jak już będziesz się lepiej czuł
- Kiedy wzięliśmy ślub ?
- Zaraz po skończeniu szkoły
- Szybko - pomrugał oczami i obejrzał mnie dokładnie - Pani jest w ciąży ?
- Tak
- Ze mną? - zapytał patrząc mi prosto w oczy
- Tak - odpowiedziałam patrząc mu w oczy - I nie mów do mnie pani. Jestem Marta 
- Mamy jeszcze jakieś dzieci?- zapytał po chwili namysłu
- Dwójkę, córkę i synka
- Już? A teraz? - wskazał na mój brzuch ręką
- Teraz druga córeczka- uśmiechnęłam się głaszcząc po brzuchu
- Głowa mnie boli- zmarszczył brwi
- Odpocznij - powiedziałam - Dokończymy później

Wyszłam z sali męża i zapłakałam. To było straszne, opowiadać o wszystkim co przeżyliśmy razem własnemu mężowi. Jakby go przy tym w ogóle nie było.
Szłam korytarzem i ocierałam nos chusteczką.
- Marta - usłyszałam głos, który bardzo pragnęłam zapomnieć i wymazać z pamięci. Stanęłam jak skamieniała wzrokiem meduzy. Bałam się odwrócić, nie chciałam go zobaczyć. - Marta, słyszałem co się stało. Przykro mi - mówił dalej i położył dłoń na moim ramieniu. Poczułam wstręt w każdej części ciała. Jak mogłam się z nim przespać?
- Nie dotykaj mnie - wycedziłam przez zęby. Zabrał rękę.
- Chciałem powiedzieć, że możesz na mnie liczyć - dodał, a ja się odwróciłam i zobaczyłam go. Jego idealnie przystrzyżona broda, duże okulary i ten wzrok wpatrzony we mnie, który kiedyś był dla mnie pocieszeniem. Przez to mało co nie straciłam tego co dla mnie najcenniejsze. Nie wiem czy to odzyskam dzięki temu wypadkowi, czy stracę całkowicie bez powrotnie.
- Wyjdźmy stąd - powiedziałam cicho i ruszyłam do wyjścia ze szpitala. Cały czas szedł za mną, a ja stanęłam dopiero pod drzewem, które było najdalej wejścia do szpitala.
- Posłuchaj - zaczęłam ostro uprzednio odwróciwszy się do niego - Zniszczyłeś mi życie, Łukasz leży po ciężkiej operacji na OIOMIE! - krzyknęłam i rozejrzałam się czy na pewno nikt nas nie słyszy. Ale ludzie wchodzili i wychodzili ze szpitala zajęci swoimi problemami. Czasami przejechała jakaś karetka i ratownicy powieźli pacjenta. Między kręcącymi się ludźmi krzątali się lekarze i pielęgniarki. Wszyscy byli zajęci swoimi obowiązkami i nikt nie zwracał na nas uwagi.
- Marta - zaczął łagodnie - Nie możesz mi zabronić miłości do ciebie. Kocham cię i nie zmienię tego. Bardzo się cieszę z naszej wspólnej nocy, zwłaszcza że jest z niej owoc- wskazał na mój brzuch. Założyłam szybko kosmyk włosów za ucho i pogroziłam mu palcem.
- Słuchaj dupku, zapamiętaj sobie raz na zawsze. To dziecko jest moje i Łukasza, a ta noc nigdy się nie wydarzyła. Daj nam spokój! Kocham mojego męża, jest miłością mojego życia, a ty byłeś tylko lekarzem mojego dziadka, który już nie żyje. Dlatego daj nam spokój! - krzyknęłam i ruszyłam w stronę szpitala. Udałam pewność siebie, ale w środku bałam się, że on nie odpuści.

W głowie miałam już tylko Łukasza i strach czy wróci mu pamięć. Maluszek poruszył się delikatnie co wywołało uśmiech na mojej twarzy. 

Może jakoś się wszystko ułoży. Wyjęłam telefon i długo patrzyłam na wyświetlacz, zastanawiając się czy zadzwonić do mamy. O niczym nie wie, nawet o tym że Łukasz wpadł pod ten samochód przeze mnie. Nie wiedziałam co zrobić, ale w końcu postanowiłam powiedzieć jej co się stało.

K: Hallo?
J: Cześć mamo, muszę ci o czymś powiedzieć
K: Co się stało, Marta?
J: Łukasz miał wypadek, potrącił go samochód. Leży na OIOMIE, właśnie się wybudził... Ale - rozpłakałam się
K: Ale?! Marta! Marta jesteś tam?! Co z Łukaszem?
J: Nic nie pamięta - powiedziałam przez łzy i na nowo wybuchłam płaczem
K: Zaraz tam będę
Rozłączyła się. A ja zalałam się łzami. Nie wiedziałam już co robić. Traciłam go na nowo.
Minęło parę minut, otarłam łzy i ruszyłam do szpitala. Poszłam do Łukasza i kiedy go zobaczyłam znowu do oczu podeszły mi łzy. Kochałam tego człowieka. Nie umiałam bez niego żyć. Był moją ostoją, zawsze rozważny i skupiony. Bałam się, że już nigdy nie będzie tak samo. Patrzyłam tak na niego i ocierałam łzy, kiedy podniósł delikatnie głowę i pomachał w moją stronę. Poczułam jak radość uderza w moje serce, jak w całym moim ciele budzi się nadzieja. Poznał mnie? Wybaczył mi? Przypomniał sobie? Szybko do niego podeszłam z szerokim uśmiechem na ustach.
- Kochanie - mój głos był zmęczony płaczem, ale słychać w nim było ulgę
- Pani jest moją żoną - zaśmiał się, a ja wybuchłam płaczem i śmiechem jednocześnie. Pani... Nazwał mnie panią, znowu. I żoną też. Jest postęp.
- Tak, ale nie mów do mnie pani. Jestem Marta
- Marta - powtórzył - Bardzo ładne imię, a... Dzieci? Dwójka tak? Jak się nazywają? - wydukał powoli marszcząc przy tym brwi
- Tak, dwójka. Zosia i Lucjan - uśmiechnęłam się i chciałam pogłaskać go po policzku, ale zawahałam się.
- Ile mają lat?
- Zosia dziesięć, a Lucek 6 - odpowiedziałam
- Dużo - stwierdził
- No urośli szybko - zaśmiałam się, próbowałam być twarda, ale moje serce pękało na pół
- Jak się poznaliśmy? - zapytał po chwili namysłu. Zaczęłam mu wszystko opowiadać z każdym szczegółem. Bardzo dobrze się przy tym bawiliśmy. Chociaż Łukasz był zaskoczony jak usłyszał o Grześku i ciąży w liceum. Kiedy doszłam do momentu naszego ślubu do sali wpadła mama.
- Łukasz! Synku! - była zalana łzami, a wiatr rozwiał jej włosy w każde strony świata
- Kim pani jest?
- To twoja mama Łukasz - odpowiedziałam, a Klara wybuchła płaczem. Przyłożyła mu dłoń do policzka, na co mój mąż zmarszczył brwi
- Jestem twoją mamą synku. Nie pamiętasz mnie? Przypomnij sobie jak mieszkaliśmy w Sobrowie. Urodziłeś się tam, tata był taki szczęśliwy że ma syna i przekaże mu firmę. Ale ty od dziecka interesowałeś się muzyką. W gimnazjum założyliście zespół z chłopakami, a potem musieliśmy przenieść naszą firmę do Poleżara i przeprowadziliśmy się tutaj. Poznałeś Martę - wskazała na mnie
- I zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia - dodałam na co mama się uśmiechnęłam. Po policzkach ciekły jej łzy, a Łukasz spoglądał to na nią to na mnie. Obie trzymałyśmy go za ręce.
- Resztę wiem - odezwał się - Marta mi powiedziała - uśmiechnął się do mnie. Rozmawialiśmy dalej aż lekarz nie wyprosił nas z sali mówiąc, że chory musi odpocząć.
Kiedy wyszliśmy obie byłyśmy zmartwione.
- To straszne... Jakby...
- Jakby był kimś obcym, a jest najbliższą osobą - dokończyłam za mamę
- Dokładnie - ciężko westchnęła i spojrzała na mnie - A ty jak się czujesz kochana?
- W porządku - odpowiedziałam unikając rozwinięcia wypowiedzi
- Gdzie dzieci? Potrzebujesz pomocy? Może odbiorę Zośkę i Lucka i zabiorę do nas na noc, co? Odpoczniesz sobie, musisz o siebie... O was dbać - poprawiła się
- Wiem... Może masz rację to dobry pomysł. Dzieciaki się ucieszą - pociągnęłam nosem, a kobieta mnie przytuliła.
Kiedy wróciłam do domu, było pusto i zimno. Mimo ciepłej pory roku czułam chłód z tego domu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Maluszek poruszył się delikatnie co wywołało mizerny uśmiech na mojej twarzy. Zobaczyłam wystającą z szafki pod telewizorem, płytę z naszego wesela. Podeszłam i wyjęłam ją włączając. Oglądałam i płakałam, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

.
.
.
.
.
.
~~~~~
Witajcie!
Pisałam go dłuuuugo, mam nadzieję że Wam się podoba ☺️
Jest tu Ktoś jeszcze?
Pozdrawiam i całuje Nataly :) :* 👶

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz