Rozdział 54

123 9 0
                                    

Tydzień później

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tydzień później...

Zosia jeździła do szkoły z Łukaszem, a tam jakoś musiała sobie dawać radę z gipsem. Miała bardzo dobrą klasę, więc każdy jej pomagał jak mógł. Zosia w ogóle była bardzo dzielna i zdolna. Naprawdę byłam z niej dumna i każdego dnia nie wierzyłam, że jest już taka duża. 

Wczoraj dokuśtykała do mnie do sypialni i powiedziała, że musi ze mną poważnie porozmawiać. Przestraszyłam się, że to chodzi o Grześka, że może czekał pod jej szkołą. Na szczęście nie. 

Kiedy usiadła obok mnie na łóżku widziałam, że jest zestresowana. Złapałam ją za rękę zachęcając do kontynuacji. 

- Mamo, bo ja... chyba... - zagryzła wargę w taki sam charakterystyczny sposób jak ja - Chyba dostałam okres - kiedy to wydusiła uśmiechnęłam się lekko. Moja mała córeczka właśnie staje się kobietą. 

- Chyba? - zapytałam z uśmiechem - A kiedy to się stało?

- No... przed chwilą - wydukała i patrzyła na swój gips na lewej kostce. 

- Wzięłaś sobie moje tampony? 

- Mhm - pokiwała głową. Wstydziła się, widziałam to. 

- Kochanie - zaczęłam czułym głosem i położyłam jej rękę na ramieniu - Cieszę się, że stajesz się kobietą. Wszystko jest dobrze, miałaś już pewnie o tym w szkole, prawda? 

- Tak - powiedziała cicho - Dziewczyny już dostały, ale ja nie spodziewałam się tak szybko u siebie 

- Szybko? Masz dwanaście lat, ja też tyle miałam. Spokojnie, nie bój się. Dojrzewasz, więc to normalne. Pamiętaj, że nie musisz się mnie wstydzić tylko zawsze możesz do mnie przyjść. Ze wszystkim, a ja ci pomogę - przytuliłam ją, a ona pokiwała głową. Kiedy się odsunęła miała niepewny wyraz twarzy, ale w oczach widziałam ulgę. 

- Mamo, a... jak powiedzieć o tym tacie? 

- Nie martw się. Ja porozmawiam z tatą - uśmiechnęłam się, a ona pokiwała głową. 

Rano Łukasz odwiózł ją do szkoły razem z Luckiem, a potem wrócił, bo zrobił sobie dzisiaj wolne. Stwierdziłam, że to jest dobry moment na rozmowę. 

- I co? Strasznie szybko rośniesz, Agatko - mówił do naszej najmłodszej córki i nosił ją na rękach. Ja kręciłam się po kuchni i śmiałam z tego co do niej mówi. - Zdecydowanie za szybko, tata się nawet dobrze nie nacieszył tobą, a ty zaraz będziesz raczkować i pójdziesz w świat

- Dzieci szybko rosną Łukasz - zaczęłam - Spójrz tylko na Zosię to już mała kobieta

- No zaczyna dojrzewać powoli - dodał i odsunął głowę, bo Agatka wsadzała mu palca do oka. 

- Nie tak całkiem powoli - oznajmiłam i zagryzłam wargę, kiedy Łukasz spojrzał na mnie zdezorientowany  - Zosia wczoraj do mnie przyszła i powiedziała, że dostała pierwszą miesiączkę 

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz