Rozdział 10

340 22 6
                                    

Pół roku później...

*Łukasz*

Nie wiem już co robić, Marta wpadła w depresję i dopiero zaczęła z tego wychodzić, dzięki wizytą u psychologa. Zostałem ze wszystkim sam, bo nie była jeszcze w formie. Kocham ją i nie mogę patrzeć, jak ona cierpi. Mi też nie jest łatwo, to również było moje dziecko, ale nie mogłem się rozsypać. Za miesiąc Zosia kończy dwa latka i ja sam już nie daje rady. Jakby tego było mało to Marta ostatnio ma często stan podgorączkowy, w nocy strasznie się poci i parę razy musiałem zmieniać nam pościel. Jest bardzo słaba, ale nie wydaje mi się, że to tylko depresja. Namawiam ją na badania, ale nie zgadza się. Ucieka zaraz do sypialni, zamyka się tam i płacze.

- Nie wiem, mamo naprawdę już nie mam pomysłów- westchnąłem ciężko. Rodzice mi pomagali, bo sam już nie nadążałem. Pracowałem jako dostawca w piekarni i woziłem pieczywo po sklepach, ale to tylko na pół etatu. Muzyki już nie byłem w stanie robić, bo nie miałem z kim. Zajmowałem się Zosią, która na czas mojej pracy siedziała z babcią, która przychodziła do nas. Rodzice też pomagali, jak tylko się dało. Jednak żadne z nich nie umiało mi zastąpić mojej żony.

- To ja z nią pogadam, miałyśmy zawsze dobry kontakt- mówiła czule. Wiem, że chciała dobrze, ale wątpię w to, że uda się jej przekonać Martę na badania.

- Próbuj, ale wątpię- odpowiedziałem smutno i wziąłem Zosię na ręce, bo akurat podeszła. Już tak ładnie chodziła i sobie radziła, byłem z niej dumny.

- Spróbuje- położyła mi dłoń na ramieniu i się uśmiechnęła, wstając i idąc na górę. Wątpiłem, ale w głębi duszy miałem nadzieję, że jej się uda. Mama miała dar przekonywania, tego nie można było jej zarzucić.

- Tato- zawołała Zosia - Dół- mruknęła, więc puściłem ją, żeby sobie poszła. Miała zarys brody po Grześku, co mi się osobiście bardzo nie podobało. Nie chcę mieć z tym człowiekiem nic wspólnego. Za duża namieszał w naszym życiu i nie chce, żeby jeszcze Zosia przez niego cierpiała. Mała się bawiła lalkami przy stoliku w salonie, więc poszedłem do kuchni, żeby zrobić jej coś do jedzenia, bo nadchodziła pora kolacji.

Zająłem się kolacją, kiedy dziewczyny zeszły na dół i pojawiły się w kuchni.

- I jak tam?- rzuciłem

- Pójdę- odezwała się Marta, a na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech. Poczułem niezwykłą radość w sercu i rzuciłem wszystko co robiłem na blacie, podchodząc do żony i ją ściskając.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, kochanie- odpowiedziałem z ulgą. Dziewczyna przytuliła się do mnie mocno, a kiedy się odsunęła pod jej nosem zauważyłem czerwoną strużkę krwi. - Marta!- zawołałem przerażony - Krew

Dziewiętnastolatka przyłożyła palec do nosa i spojrzała na mnie przerażona. Za dużo ostatnio się u nas wydarzyło. Jutro są jej urodziny i mamy iść do lekarza, mam nadzieję, że nie dowiemy się czegoś złego w tym dniu. Kupiłem jej srebrną bransoletkę i chciałem sprawić jej tym przyjemność, ale obawiam się, że wyniki badań zepsują tą atmosferę.

Rano odstawiliśmy Zosię do pradziadków i pojechaliśmy prosto do szpitala. Lekarz przeprowadził z nami wywiad i odesłał na badania. Zlecił na początek badania krwi, których wynik będzie jeszcze dziś popołudniu.

- Boję się- wyszeptała mi do ucha, siedząc na poczekalni z wacikiem na zgięciu ręki.

- Będzie dobrze, na pewno- pocieszałem ją. Chociaż sam się panicznie bałem, że to coś poważnego. Jednak nie mogłem jej pokazać, że się boję i może być źle.

- Łukasz- mruknęłam i osunęła się po moim ramieniu. Złapałem ją od razu i zacząłem ocucać.

- Marta! Lekarza! Pomocy!- wołałem, bo straciła przytomność. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do gabinetu lekarza z asystą pielęgniarki. Zaraz po wejściu lekarz doleciał do mojej ukochanej i się nią zajął.

- Siostro! Proszę powiedzieć w laboratorium, że chce te wyniki na cito!- wykrzyczał i skupił się na mojej małżonce. Teraz to naprawdę się bałem.

Marta niedługo po tym odzyskała przytomność, ale była strasznie blada.

- Proszę pani, często się pani zdarza tak mdleć?- zapytał ją poważnie

- Nie, to pierwszy raz

- Miała tylko stan podgorączkowy, strasznie się poci i wczoraj leciała jej krew z nosa- przypomniałem - Ogólnie jest bardzo słaba, ale bierze też leki na depresje- dodałem cicho, a doktor słuchał uważnie i miał minę, jakby w głowie układał puzzle i coraz więcej elementów mu pasowało, i widział powoli swój obraz.

- Rozumiem, jeśli wyniki badań potwierdzą moje przypuszczenia to zrobimy dzisiaj jeszcze badanie szpiku- oznajmił, a ja zamarłem. Marta spojrzała na mnie przerażona i złapała gwałtownie za rękę.

- Doktorze, ale... co pan podejrzewa?- dopytałem

- Mam nadzieję, że to nie to, ale wszystko na to wskazuje. Badaniu szpiku będzie decydujące, lecz wydaje mi się, że to białaczka- ostatnie słowo odbiło mi się echem w głowie. Teraz to i mi zrobiło się słabo.

Nie chciałem tego, nie chciałem się nawet oswajać z tą wiadomością. To nie mogło być prawdą, Marta musi być zdrowa.

Wyniki krwi potwierdziły, że badanie szpiku jest konieczne. Byłem załamany, a Marta milczała. Nie umiałem jej teraz pomóc, straciłem ją na pół roku i teraz miałem szansę odzyskać to się okazuje, że mogę ją stracić na zawsze.

Po biopsji zacząłem się modlić, żeby wyszła dobrze. Marta musiała zostać w szpitalu na obserwacji, więc pojechałem szybko do domu po kilka rzeczy. Wpadłem do mieszkania, zgarnąłem tylko torbę i natychmiast wyszedłem, żeby nie rozmawiać z dziadkami. Chociaż, kiedy mnie zobaczyli zapłakanego i roztargnionego to pewnie zaczęli się domyślać co się dzieje.

Niestety najmniej tydzień albo i dłużej trzeba czekać na wynik. Dlatego nie chcę im dzisiaj mówić, że ich wnuczka ma białaczkę. Co ja mówię! Ona nie ma białaczki! To nie jest potwierdzone, to tylko przypuszczenia lekarza. Marta jest zdrowa!

- Kogo ja oszukuje?- wymamrotałem do siebie, prowadząc samochód. Przecież tyle rzeczy wskazuje na to, że ona jest chora! Muszę być silny, muszę być przy niej. Nie mogę się poddać, ani okazać słabości. Marta mnie potrzebuje i nie mogę jej zawieźć. Jest dla mnie wszystkim, jak ją stracę to cały mój świat przestanie istnieć. Od pierwszego momentu jak ją ujrzałem to mi się spodobała, a potem się zakochałem i nie było już odwrotu. Mamy córkę, jesteśmy rodziną, ona nie może nas tak zostawić. Nie pozwolę, żeby jakaś białaczka zabrała mi najważniejszą osobę na tym świecie. Nawet, jeśli miałbym się leczyć z nią albo dać jej swój szpik. To zrobię to. Dla niej zrobię wszystko! 

~*~
Hej,
Dziękuję za te miłe słowa. Podnieśliście mnie trochę na duchu :))
Chociaż trochę :((
Pozdrawiam i całuje Nataly :) :*

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz