Odruchowo przyciągnęłam Zosię do siebie. To on. On był w naszym domu. On był w pokoju Zosi i ją przestraszył. Musiała się przebudzić i go zobaczyła, to nie byłam ja ani Łukasz, więc się przestraszyła i mnie zawołała.
- Spokojnie córeczko, chodź ubierzemy się i coś zjemy, tak? - oznajmiłam i zabrałam ją. Coraz bardziej się go bałam. Co z tą policją? Dlaczego oni nie reagują? Zjadłyśmy śniadanie, ale to mnie wcale nie uspokoiło. Włączyłam małej bajki i posadziłam w salonie, pozamykałam wszystkie drzwi i okna i czekałam sama nie wiem na co. Łukasz wracał dopiero o piętnastej, a była jedenasta. Miałam cztery godziny strachu. Nie myślałam o niczym innym tylko o tym, że Grzesiek był u nas w domu. Widział Zosię. Nie rozumiem go, dlaczego on to robi? Czego on chce? Przecież Zosia jest moja, wyparł się jej. Powiedział, że jeśli to jego dziecko on go nie uznaje. We wszystkich papierach, dowodach i innych dokumentach jako ojciec figuruje Łukasz. Tylko moi dziadkowie i nasi przyjaciele wiedzą kto jest biologicznym ojcem Zosi. Reszta wiedziała, że to Łukasz. Bo to on jest jej ojcem, on ją razem z lekarzami witał na świecie i to on ją wychowuje. Do niego woła tato. Grzegorz jest dla niej obcym człowiekiem i tak ma pozostać. Po co dziecku mieszać w głowie? Ma szczęśliwą, pełną rodzinę, mamę, tatę, dziadków, wujka i niedługo będzie miała rodzeństwo. Dodatkowego ojca nie potrzebuje.
- Mami - aż podskoczyłam na ten głos, przeraziłam się, bo byłam zamyślona.
- Co się stało? - zapytałam córki
- Skończyła się bajka - powiedziała po swojemu, a ja westchnęłam. Rozłożyłam jej zabawki na dywanie w salonie i kazałam się bawić. Bardzo chciałam, żeby Łukasz już wrócił z pracy albo, żeby któreś z przyjaciół mnie odwiedziło. Nie chciałam być sama z Zosią, bo wiedziałam, że Grzesiek może się ponownie wedrzeć do domu. Nie wiedziałam czy napisać z tym do Łukasza i go martwić, ale nie mogłam sama wysiedzieć w domu. Potrzebowałam kogokolwiek.
Ja: Nadia, potrzebuje cię!
Nadia: Co się dzieje?
Ja: Masz może przerwę?
Nadia: No następne zajęcia mam dopiero za dwie i pół godziny, więc tak. Wpaść do ciebie?
Ja: Tak
Nadia: Okej, wsiadam w auto i jadę
Poczekałam z dwadzieścia minut i zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam ostrożnie, żeby je otworzyć i zanim to zrobiłam to rozejrzałam się dokładnie czy to na pewno moja przyjaciółka. Kiedy się upewniłam to od razu w progu wpadłam w jej ramiona.
- Ojej, Marta co się dzieje? Trzęsiesz się, jak wtedy po gwałcie co cię znalazłam u Łukasza - zaczęła mówić, była niesamowitą gadułą. Za to ją kochałam. Weszłyśmy do środka i nawet nie myślałam o herbacie czy jakimś poczęstunku. Chciałam się wygadać i wypłakać. Opowiedziałam jej o wszystkim co się stało dzisiejszej nocy i na koniec dałam się ponieść łzą.
- Co za tupet! Jak on ma jeszcze czelność! Jak to w ogóle możliwe, że on tam dostał? Po tym drzewie niby? A od kiedy on taki zwinny? Co kurs akrobacji w więzieniu skończył? Zawsze był sztywny i łamał się co chwila - Nadia nadawała jak najęta
- Nie wiem, Nadia nie wiem - kręciłam głową - Ale wiem, że tam był. Zosia była cała mokra ze strachu, zapłakana i roztrzęsiona
- No już dobrze, najważniejsze, że nic się nie stało. Zosia jak widzę doszła do siebie - Nadia posłała dziewczynce ciepły uśmiech, a ta zerknęła na nią zza domku dla lalek - A ty nie panikuj, mówiłaś to Łukaszowi? - zaprzeczyłam ruchem głowy - Eh, jak zwykle robota spada na mnie. Gdzie mój telefon? - zaczęła szperać w swojej dużej beżowej torbie dopóki nie wyjęła białego telefonu w czerwonym etui. - Piszę do niego, a ty nawet mi nie przerywaj. Marta wiesz co czasem mam wrażenie, że nie do końca mu jeszcze ufasz - zauważyła, a ja zrobiłam duże oczy. - Przeszliście razem już tyle, wychowujecie dziecko i zaraz będziecie mieli drugie, a ty dalej o swoich lękach mu nie mówisz
CZYTASZ
Kłamstwo ma krótkie nogi
Romance2 tom ''Moja pomyłka dała mi cud''. Marta i Łukasz biorą ślub i zaczynają swoją karierę. Co, jeśli wróci Grzesiek i pozna prawdę o Zosi? Co, jeżeli wszystkie kłamstwa wyjdą na jaw? Czy młode małżeństwo poradzi sobie ze wszystkim co na nich spadnie...