Rozdział 41

297 18 2
                                    

Ocknęłam się na podłodze za kanapą w pokoju lekarskim. Za oknem robiło się powoli jasno, a ja zamarłam. Obok mnie leżał Mateusz i byliśmy przykryci jakimś kocem z kanapy. 

Nie. To się nie dzieje. Przespałam się z Mateuszem. Zdradziłam Łukasza. O Boże. Zdradziłam Łukasza. I to teraz kiedy jest nieprzytomny. Zaczęłam szukać swoich ciuchów i pobiegłam do lekarskiej przebieralni, żeby się ubrać. Słyszałam tylko, że wzywają Mateusza na OIOM, czyli tam gdzie leżał Łukasz. Pobiegłam szybko do męża, a tam zobaczyłam jak kilku lekarzy w tym Mateusz stoją nad nim, a aparatura piszczy. Przeraziłam się. Umarł? Nie mógł umrzeć! 

Wpadłam do sali i zderzyłam się z Mateuszem, miał rozczochrane włosy i dziwnie smutne oczy. 

- Marta - zaczął, ale ja nie odpowiedziałam - Łukasz...On się obudził - wydukał, a ja poczułam jak moje serce podskakuje. Łukasz żyje, obudził się! Właśnie w tym momencie co go zdradziłam... 

Pobiegłam wymijając Mateusza prosto do łóżka męża. 

- Kochanie! - zawołałam - Kochanie moje - mówiłam i czułam na sobie smutny wzrok Mateusza. Dlatego był smutny. Miał nadzieję, że po tej nocy coś między nami będzie, ale Łukasz się obudził. Mój mąż się obudził. Patrzyłam na jego brązowe oczy, zarośniętą buzię i nie mogłam w to uwierzyć. Patrzył na mnie i marszczył lekko brwi. 

- Marta - wymamrotał - Co się stało? - mówił bardzo powoli 

- Mieliśmy wypadek, a ty byłeś w śpiączce, ale już wszystko wróciło do normy. Teraz będzie dobrze - mówiłam i płakałam ze szczęścia. To był najcudowniejszy moment w moim życiu. Odzyskałam go. Wtuliłam się w niego i poczułam tą bliskość, której mi brakowało. Mateusz to była taka prowizorka bliskości. Głównie dlatego, że nie kochałam go. 

- Dzieci - wyszeptał Łukasz zachrypniętym głosem - Co z nimi? 

- Wszystko dobrze, wszystko dobrze. Są w domu u rodziców - mówiłam, a moje serce biło tak szybko jak przy początkach naszej znajomości. Bardzo się cieszyłam, że się obudził. To było coś pięknego. - Kocham cię Łukasz - wyszeptałam, a on uśmiechnął się do mnie. 

- Ja ciebie też - szepnął i pogłaskał mnie po włosach. Przeszedł mnie dreszcz, Mateusz też mnie głaskał i to tak niedawno. 

Łukasz musiał odpocząć, więc poszłam na korytarz i zadzwoniłam do bliskich. Mama bardzo się ucieszyła, wręcz płakała do słuchawki. Powiedziała, że jak dzieci wrócą ze szkoły i przedszkola to od razu im powie. Obiecała też zadzwonić do babci, która również przeżywała to wszystko. Jak tylko schowałam telefon do kieszeni do podszedł do mnie Mateusz. 

- Marta - zaczął - Co z nami będzie? - po tym pytaniu zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego niepewnie. 

- Jakimi nami? Nie ma nas, więc co ma być? Zapomnij o tym - poleciłam - Łukasz się wybudził, ja go kocham i teraz nasze życie wróci do normalności 

- Będziesz mogła żyć z Łukaszem ze świadomością tego co robiliśmy dziś w nocy? 

- Nie wiem. Może za jakiś czas powiem mu prawdę - wzruszyłam ramionami - A ty o tym zapomnij. Zrób wszystko, żeby przestać mnie kochać i żyj swoim życiem - poprosiłam i poszłam do sklepiku kupić sobie coś do picia. 

***

Minęły dwa tygodnie, a z Łukaszem jest coraz lepiej. Ortopedzi mówią, że niedługo będzie można zdjąć gips. Neurolog za to powiedział, że w mózgu Łukasza nie ma śladów po śpiączce i wróci do pełnej sprawności. Ten miesiąc był naprawdę straszny i wymagał ode mnie ogromnego stresu. Na szczęście wychodzimy na prostą. Lekarze mówią, że w przyszłym tygodniu prawdopodobnie wrócimy do domu. 

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz