Rozdział 48

124 9 1
                                    

Miesiąc później...

Obudziłam się o piątej nad ranem, Łukasz siedział na łóżku i patrzył się w okno. Wyszedł ze szpitala dwa tygodnie temu, wyniki były dobre, ale pamiętał tylko to co mu opowiadałam.
- Łukasz ? - usiadłam i pogłaskałam go po plecach - Czemu nie śpisz ?
- Głowa mnie boli - odpowiedział, a ja się przestraszyłam
- Może podać ci tabletkę?
- Nie, sam wezmę. Ty leż - powiedział i wstał idąc do łazienki. Poszłam za nim, żeby go pilnować. - Wszystko w porządku - pocałował mnie w czoło i wziął tabletkę na ból głowy.
Po tym poszliśmy dalej spać. Jednak jak rano wstałam jego już nie było. Zmartwiłam się i wybiegłam na korytarz, zbiegłam po schodach i wpadłam na niego.
- Marta! - zawołał i złapał mnie - Uważaj, nie możesz biegać
- Łukasz, co ty wyprawiasz ? - zapytałam zdziwiona, a on założył moje włosy za ucho i pogłaskał po policzku, patrząc głęboko w oczy - Kocham cię
Nie słyszałam tego od dawna. Zachowywał się bardzo dziwnie, co mnie niepokoiło.
- Ja ciebie też kocham, ale Łukasz dobrze się czujesz?
- Tak - uśmiechnął się i pocałował mnie. Całował mnie już parę razy po wypadku, ale dzisiaj zachowywał się bardzo dziwnie.
- Muszę iść na miasto, dasz sobie radę ? - zapytał nagle i ruszył do wyjścia, a ja stałam osłupiała
- Ale, czekaj po co i gdzie ?
- Nie martw się Marta - rzucił - Będę przed obiadem - dodał i wyszedł.

*Łukasz*
Wyszedłem z domu i ruszyłem prosto do Filipa i Oli. Ich malec miał już pewnie z miesiąc. Potrzebowałem samochodu, a wiem że Marta by mnie zabiła jakby wiedziała, że wziąłem nasz samochód. Chociaż niedługo i tak mnie zabije jak się dowie, że odzyskałem pamięć bardzo dawno temu, a do tej pory tylko udawałem. Pamiętałem, że mnie zdradziła i pamiętałem z kim. Jednak najważniejsze to zrozumiałem jak bardzo ją kocham i nie oddam nikomu.
Dotarłem do kumpla i poprosiłem go o samochód. Filip na szczęście nie dopytywał o nic, więc nie musiałem się tłumaczyć. Chociaż nie był pewny czy mogę prowadzić auto. Wsiadłem i pojechałem prosto do szpitala. Zapytałem w recepcji, gdzie mogę znaleźć kardiologa i poszedłem tam. Akurat miał wolne i siedział sam w swoim gabinecie.
- Właśnie mam okienko, więc proszę poczekać na korytarzu - odezwał się nawet nie spoglądając na mnie.
- To zajmie tylko chwilę - odpowiedziałem, a Mateusz od razu wstał słysząc mój głos
- Łukasz! Jak ty się czujesz ? - zapytał lekko speszony
- Bardzo dobrze, ale poczuje się lepiej po tej rozmowie - dodałem i podszedłem do niego
- Już wiesz... - zaczął
- Tak, wiem wszystko. I mam dla ciebie radę zostaw moją żonę w spokoju! Dziecko jest moje czy ci się to podoba czy nie! I zapamiętaj sobie, że nie pozwolę ci się więcej zbliżyć do mojej żony i mącić jej w głowie!
- Ale Łukasz...
- Zamknij się! - krzyknąłem - Mam jeszcze jedną radę dla ciebie
- Jaką? - zrobił duże oczy
- Zdejmij okulary - powiedziałem, a on zdziwiony ściągnął je z nosa, więc od razu uderzyłem go pięścią w twarz. Upadł na ziemię i złapał się za nos.
- A to za to, że miałeś czelność dotknąć moją żonę - oświadczyłem - Mam nadzieję, że dzięki temu dobrze sobie zapamiętasz, że cudzej żony się nie rusza - dodałem na koniec i wyszedłem.
Nie obchodziło mnie co ten bałwan dalej zrobi. Chociaż pewnie nie odważy się nic zrobić. Pozostawała sprawa dziecka, czy na pewno było moje tak jak Marta mówiła. Nigdy mnie nie okłamała, więc nie miałem obaw, że mogła kłamać, ale jednak coś w głowie krzyczało do mnie, żeby to sprawdzić. Jednakże nie zamierzałem tego robić. To mogłoby całkowicie zniszczyć nasze małżeństwo, bo wtedy Marta uważałaby, że jej nie wierzę. A wierzę. Jest moją żoną. Mamy dwójkę dzieci w tym wspólnego syna, więc nie wolno tego niszczyć. A wyraźnie widać, że to ten doktorek zawrócił jej w głowie. Chociaż też nie chce mi się do końca wierzyć, że się z nim przespała. Za dużo przeszła w życiu. Doskonale pamiętam i wiem ile musiało minąć czasu, żeby mnie dopuściła tak blisko siebie. Jesteśmy razem już ponad dziesięć lat, wiem o niej wszystko i czasami jak śni jej się ten ferelny wieczór to nie pozwala mi się zbliżyć do siebie. Owszem przytuli się, ale ma dystans. Mimo wszystkiego co razem przeszliśmy.
- Ty! Stój! - zawołał za mną Mateusz, a ja stanąłem jak głupi. Ma odwagę jeszcze się odezwać? Co chce dostać ponownie w gębę? Bardzo chętnie.
- Mało ci?- odwróciłem się
- Nie zgłoszę tego, ale musisz wiedzieć że ją kocham! Jest miłością mojego życia!
- Słucham?! Co ty bredzisz?!
- Tak! Mam prawo ją kochać!
- Ty?! MASZ PRAWO JĄ KOCHAĆ?!
- Tak
- Posłuchaj gnojku - wycedziłem, byliśmy pod szpitalem i wokół nas zbierało się już paru ludzi, ale miałem to gdzieś. Musiałem mu wygarnąć - Jestem z Martą ponad 10 lat, przeszliśmy prawdziwe bagno zanim zdecydowaliśmy się spróbować być razem. Każdego dnia walczyłem o jej zaufanie, podnosiłem ją z totalnego gówna, w którym była po gwałcie swojego własnego chłopaka. Kochałem ją od pierwszego dnia, kiedy ją zobaczyłem. Musiałem sobie zapracować na jej miłość, miałem siedemnaście lat kiedy stanąłem w aptece i musiałem kupić test ciążowy, a potem mi oznajmiła że jest w ciąży! Ona zgwałcona i zdruzgotana siedemnastolatka, która nie wiedziała co zrobić polegała tylko na mnie. A ja ją kochałem, zgodziłem się być ojcem dla tego dziecka, chciałem tego, chciałem być blisko niej. Przeżyliśmy operacje dziecka, przeżyliśmy razem poród, strach przed każdym zbliżeniem, jej krzyki przerażenia w nocy. W końcu wzięliśmy ślub i znowu tragedia, straciliśmy dziecko, potem białaczka, urodziło się nasze drugie dziecko, ale straciła dziadka stałem się jej jedynym mężczyzną w życiu, na którym może zawsze polegać. I wtedy nagle pojawiasz się ty i twierdzisz, że masz prawo ją kochać?! Jakie to jest prawo?! Bo jest piękna i chciałeś ją zaliczyć?! Miałem siedemnaście lat kiedy ją poznałem i ani razu nie chciałem jej zaliczyć! Nie patrzyłem na nią w ten sposób! Zapamiętaj sobie, że ona jest moją żoną i najlepszą osobą na ziemi, nie zasługuje na takie traktowanie. Masz o niej zapomnieć, jakbyś jej nigdy nie poznał. Zniknij z naszego życia, bo nie pozwolę ci go zniszczyć!
- Ale to moje dziecko - mruknął cicho - Wychowasz obce dziecko?
- To nie pierwszy raz, a poza tym ja wiem, że ono jest moje - powiedziałem poważnie
- Skąd?
- Bo wiem, że Marta nigdy nie poszłaby z nikim innym do łóżka poza mną - powiedziałem pewnie i poklepałem go po buzi - Także spadaj
Odwróciłem się na pięcie i poszedłem sobie do samochodu. Dopiero wtedy zauważyłem, że obserwował nas tłum ludzi. Niektórzy nagrywali, ale nie obchodziło mnie to. Walczyłem o swoją kobietę.
Dojechałem do domu Filipa, Ola akurat wychodziła z dzieckiem na spacer.
- Cześć - przywitałem się - Jest Filip?
- Nie, wyszedł do sklepu - złapała mnie za rękę i spojrzała na mnie poważnie - Łukasz dobrze się czujesz ?
- Tak, bardzo. Nigdy nie czułem się lepiej - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, ale ona dalej patrzyła na mnie podejrzliwie - Masz oddaj Filipowi klucze, a ja muszę lecieć - podałem jej klucze do samochodu i poszedłem wsadziwszy ręce do kieszeni.
Dotarłem do domu i wziąłem głęboki wdech zanim otworzyłem drzwi. Bałem się jak Marta zareaguje, czy to nie zaszkodzi dziecku. Ale musiałem jej powiedzieć prawdę, miałem już dość tego jak się męczyła nie wiedząc czy mi powiedzieć o wszystkim. Myśląc co będzie jak odzyskam pamięć. Wszystko muszę jej wyjaśnić.
Wróciłem do domu i kiedy wszedłem Marta siedziała na kanapie i płakała. Podszedłem do niej natychmiast.
- Co się stało? - zapytałem zmartwiony, usiadłem obok niej i położyłem rękę na ramieniu. Dopiero się zorientowałem, że trzyma w ręku telefon i ogląda jakiś filmik. Przyjrzałem się bliżej i zobaczyłem tam siebie z dzisiaj. Zmarszczyłem brwi. Skąd ona to ma?
- Łukasz... - wychlipała - Skąd... Od kiedy...
- Cii - przytuliłem ją
- Pamięć mi wróciła po obejrzeniu filmu z naszego ślubu - wyjaśniłem - Potem udawałem
- Dlaczego?- odwróciła się do mnie i spojrzała tymi swoimi zapłakanymi,  ślicznymi oczami
- Bo chciałem na nowo ciebie poznać - odpowiedziałem - Chciałem naprawić nasze małżeństwo. Wiem, że byłem o ciebie zazdrosny, zły na to wszystko i jestem na siebie za to wściekły. Ale cię kocham i wierzę ci, że to dziecko jest nasze - położyłem dłoń na jej coraz większym brzuchu. Jej mina była dla mnie zagadką, patrzyła na moją rękę i przenosiła wzrok na mnie.
- Przepraszam cię za wszystko. To dziecko jest twoje i jestem tego pewna
- Zrobiłaś testy? - zmarszczyłem brwi zdziwiony. Czyli jednak nie była wcześniej pewna?
- Nie. Nie zdradziłam cię Łukasz - powiedziała pewnie, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć. Jak to? Nie? Cieszyłem się, ale byłem zdezorientowany.
- Jak? Co?
- To wszystko Mateusz - westchnęła - Uśpił mnie i chciał się do mnie dobrać - mówiła
- Co?! Tym razem zabije gnoja! - krzyknąłem
- Nie, poczekaj... Wiem to dzięki Pawłowi, on mi powiedział o kamerach w szpitalu. Wszystko się nagrało - mówiła z ulgą - Do niczego nie doszło - po tych słowach poczułem jak spada ze mnie ogromny ciężar, jakby topór który wisiał nad moją głową został zabrany. Przytuliłem ją mocno i pocałowałem. Było tylko moja. Nadal była tylko moja.
- Kocham cię Marta - wyznałem, a ona uśmiechnęła się ze łzami w oczach
- Ja ciebie też kocham Łukasz - odpowiedziała - Mój ty rycerzu - zachichotała, a ja spuściłem głowę
- No... Musiałem - wydukałem
- Dziękuję - podniosła mój podbródek - Za wszystko - pocałowałem ją.
Postanowiliśmy, że to wszystko zostanie naszą tajemnicą i nie powiemy nikomu, kiedy dokładnie odzyskałem pamięć.
Wieczorem, kiedy dzieciaki już spały leżałem na łóżku w piżamie, a Marta siedziała i smarowała się olejkiem na rozstępy.
- Kochanie - zacząłem - Zastanawia mnie jedna rzecz
- Hm? - mruknęła
- Jak to się stało? - zapytałem, a ona odwróciła się do mnie unosząc jedną brew - No, że zaszłaś w ciążę
- Nie wiesz jak to się stało, że jestem w ciąży? - zaczęła się śmiać, a ja jej zawtórowałem
- No wiem jak, ale mi chodzi kiedy to się stało? Nie przypominam sobie jakoś... - zmarszczyłem brwi, a ona odłożyła olejek i oparła się o poduszkę obok mnie.
- Pamiętasz ten jeden wieczór przed tym naszym wypadkiem jeszcze - zaczęła i przytuliła się do mnie, jeżdżąc palcem po moim torsie - Dzieciaki spały, a ja kupiłam taką nową piżamę, która bardzo ci się spodobała i zapomnieliśmy się zabezpieczyć...
- Ah! - pacnąłem się ręką w czoło - Pamiętam! Ta piżama rzeczywiście była niezwykła - śmiałem się i pocałowałem ją w głowę
- Teraz się w nią nie zmieszczę - mówiła
- Oj tam - odwróciłem się do niej i założyłem jej włosy za ucho - Dla mnie jesteś zawsze piękna, a teraz nawet lepiej, że nie zmieścisz się w tą piżamę, bo dzięki temu nie musimy się pilnować - pocałowałem ją w ramię, a ona zachichotała.

~~~~~
Hej!
No i jak Wam się podoba rozdział?
Pogodzili się, Mateusz dostał w swoją śliczną buźkę 🤭😂
Szczerze mówiąc czekałam na ten moment, kiedy Łukasz wreszcie weźmie sprawy w swoje ręce i załatwi to po męsku 😅
Ale nie bójcie się szykuje jeszcze małą rewolucję w ich życiu i będę kończyć tą książkę 😔
Zastanawiam się nad jakimś krótkim epizodem odnośnie tej książki, ale nie wiem jeszcze. Jak myślicie? Chcecie?
Bo nie chce robić trzeciej części, żeby nie było jakiegoś tasiemca. No chyba, że ktoś z Was by chciał jakąś krótką 3 część. Coś tam mam napisane 🤔
Wasz wybór:
1. Krótki epizod
2. 3 część, ale tak do 20 rozdziałów maks
Wybierajcie 😁😁
Pozdrawiam i całuje Nataly :) :*

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz