Rozdział 38

254 17 3
                                    

Ola zawsze była lekko zwariowana, ale teraz to już pobiła samą siebie. Nie rozumiem tylko po co zrobiła taką akcję? Nie łatwiej było powiedzieć Filipowi od razu? 

- Ola - odezwała się Nadia - To w takim razie gratulację, ale takie udawanie sprawiło ci frajdę? 

- Owszem, odżyłam trochę dzięki temu - zaśmiała się. - Ale nie bójcie się o mnie, wszystko ze mną w porządku - zapewniała. Wszyscy mieli niepewny miny, ale nikt nie chciał się kłócić z Olą. 

Dzisiaj ostatni odcinek programu, Zosia ma śpiewać jako druga. Stoimy i czekamy aż będzie jej kolej, ale stres i napięcie sięgają zenitu. Ten odcinek jest na żywo i widać po Zosi jak bardzo to przeżywa. Wszyscy są zestresowani, ale każdy trener wspiera swojego finalistę. Napisaliśmy z Łukaszem piosenkę dla Zosi w jeden wieczór właściwie. Łukasz zajął się melodią, a ja słowami i wyszło nam naprawdę zgrabnie. Nadal nie mogę uwierzyć, że to ją wybrali z finałowej trójki. Przecież inne dzieci mieli również niesamowite głosy, a to jednak ona reprezentuje drużynę Tomsona i Barona w finale. Kiedy nadeszła kolej Zosi wstrzymaliśmy oddechy, ale nie mieliśmy się czego obawiać, bo nasza córka zaśpiewała cudownie. Całe jej show wyszło niesamowicie, a po niej śpiewał jeszcze chłopiec z drużyny Dawida i to był koniec ich występów. Teraz ludzie mogli głosować, oczywiście wysłaliśmy SMS na naszą Zosię i w przerwie na głosowanie słuchaliśmy zeszłorocznej zwyciężczyni. Po jej występie przyszedł czas na ogłoszenie wyników. Każdy z nas bardzo się stresował, wszyscy się martwiliśmy. Cała trójka finalistów siedziała na krzesłach z boku sceny i trzymali się za ręce. Dwóch chłopców Maks i Fabian, a pośrodku nich nasza Zosia. Ubrana w czerwoną sukienkę, w rozpuszczonych nakręconych włosach i zwykłych czarnych balerinkach. Każdy z nich musiał mieć ogromną nadzieję w sercu na to, że wygra. Widać było po nich jak bardzo przeżywają. Cała trójka zaśpiewała przepięknie, każdy z nich ma niezwykły talent.

- Nadszedł ten czas, bo kilkunastu tygodniach ciężkiej pracy i oglądania zmagań tylu dzieci wreszcie wyłonimy zwycięzcę kolejnej edycji The Voice of Poland Kids - mówił prowadzący i zaczął przedstawiać kto do niego dołącza, kto ma wręczyć statuetkę. Trwało to kilka minut i w końcu nadszedł wyczekiwany przez wszystkich moment. Łukasz trzymał ręce na moich zaciśniętych kciukach, a Arek chuchał w swoje piąstki. 

- Zwycięzcą tej jubileuszowej edycji programu The Voice of Poland Kids zostaje... - zapadło milczenie, wszyscy czekali, a z głośników było tylko słychać nagrane bicie serca - ... Zosia Kamińska z drużyny Tomsona i Barona! - wydarł się prowadzący, a ja poczułam jak lecę plecami na męża. Łukasz krzyknął mi do ucha i przytrzymał, Arek wyskoczył wysoko w górę drąc się wniebogłosy, a Zosia zerwała się z fotela i pognała na scenę. Koledzy zaczęli się ściskać, trenerzy wzięli na ręce i zaczęli podrzucać, a z sufitu posypały się konfetti. Nie mogłam w to uwierzyć. Moja Zosia wygrała, nasza córeczka. Zdecydowanie miała talent po swojej babci.

Każdy jej gratulował, a ona otrzymała do swoich rąk statuetkę najlepszego polskiego głosu wśród dzieci. Na koniec zaśpiewała swoją piosenkę, a my pękaliśmy z dumy. 

Po emisji programu było after party, na którym bawiliśmy się wszyscy. Mnóstwo osób gratulowało nam córki, a Zosia nie mogła się opędzić od dziennikarzy i wielu innych osób, którzy składali jej gratulację lub prosili o zdjęcie czy autograf. Kiedy w końcu udało nam się wyrwać Zosię z objęć tych wszystkich ludzi mogliśmy wreszcie spokojnie porozmawiać. 

- Nawet nie wiesz jak jesteśmy z ciebie dumni - zaczął Łukasz i uściskał ją mocno. 

- Wykonałaś kawał dobrej roboty - dodałam 

- Gdyby nie wy nie dokonałabym tego. To wasza piosenka - mówiła - To wy ją napisaliście i myślę, że moglibyśmy ją wspólnie nagrać

- Co? - zdziwiłam się 

- Chcesz nagrać piosenkę ze swoimi staruszkami? - zaśmiał się Łukasz

- Wiem, że o tym marzycie tato - odpowiedziała pewna tego co mówi, a my spojrzeliśmy po sobie z Łukaszem wymieniając znaczące spojrzenia. 

- Z największym zaszczytem - odrzekł Łukasz i przytulił Zośkę. 

- Ej, ej! Nie zapominaj też o swoim najlepszym bracie! - zawołał buntowniczym głosem Arek, a wszyscy zaczęliśmy się śmiać. 

Po imprezie wróciliśmy do domu, a na drugi dzień spaliśmy do późna. Za dużo mieliśmy wrażeń, żeby szybko wstać. W końcu jednak zeszliśmy na dół, żeby coś zjeść. A potem pojechaliśmy do naszego studia nagrać wspólny kawałek. Przez to kolejny dzień w szkole przepadł dzieciakom, ale Arek byłby zły jakby go ominęły takie wydarzenia.

Gdy wyszłam z nagrań Łukasz jeszcze chwilę został z pracownikami porozmawiać, a ja stałam na zewnątrz z dziećmi, którzy rozmawiali o piosence i o szkole. Byłam bardzo dumna, że mają taki dobry kontakt ze sobą pomimo czteroletniej różnicy wieku. Ciekawe czy jakby teraz przybyło im rodzeństwa czy by się dogadali i odnaleźli w nowej roli. Można by było z nimi o tym pogadać i jakby się zgodzili to moglibyśmy porozmawiać o tym z Łukaszem. Przeglądałam nasze zdjęcia w telefonie i nie mogłam uwierzyć, że już tak wiele się zmieniło. Dzieci nam wyrosły, myśmy trochę wydorośleli. W końcu mamy już dwadzieścia osiem lat na karku. I wtedy ekran zrobił się czarny, a telefon zaczął wibrować. Mateusz dzwonił.

J: Hallo?

M: Cześć Marta, chciałem wam pogratulować wygranej Zosi

J: A dziękujemy bardzo, przekażę Zosi gratulację. A co tam u ciebie? Jesteś w pracy?

M: Tak, właśnie zaczynam dyżur dzisiaj akurat na SORZE nienawidzę tam dyżurować, ale ktoś musi 

J: No tak ktoś musi tą robotę wykonać

M: No niestety, a co u was? Świętujecie?

J: W pewnym sensie, jesteśmy właśnie w naszym studiu 

M: Ohh to nie przeszkadzam, zresztą sam muszę już lecieć

J: Okej, o właśnie mój Łukasz idzie to będziemy jechać

M: Tylko jedźcie ostrożnie 

Rozłączyłam się, a kiedy się odwróciłam zetknęłam się z mężem, który mnie akurat pocałował.

- Z kim flirtujesz? - zapytał z uśmiechem i objął mnie w talii 

- Mati dzwonił - odpowiedziałam bez żadnego napięcia 

- On ciągle dzwoni do ciebie, ty mu się podobasz - oznajmił

- Przestań, przyjaźnimy się tylko - westchnęłam 

- Ale musisz przyznać, że on na ciebie leci kochanie - zauważył, a ja przewróciłam oczami. Następnie wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę do domu. W radio puścili piosenkę Zosi i Łukasz dał głośno na co wszyscy zaczęliśmy ją śpiewać bez wyjątków. Jechaliśmy coraz szybciej i śpiewaliśmy coraz głośniej. Aż Łukasz dostrzegł, że wyjeżdża nam z drogi podporządkowanej bus, przeniósł nogę na hamulec i zaczął hamować jak się da, ale mieliśmy dużą prędkość. 

- Trzymać się! Spróbuje go wyminąć!- krzyknął Łukasz i to było ostatnie słowo jakie usłyszałam przed wielkim hukiem. 

~*~
Hejj!
Co u Was?
Kto już był u kosmetyczki lub fryzjera? Ja już odwiedziłam moją kosmetyczkę hehe 😍
Jak Wam się podoba rozdział ??
Dziękuję za komentarze! 💪
Pozdrawiam i całuje Nataly :) :* 🍼

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz