Rozdział 18

347 21 2
                                    

Tydzień później...

Zaprosiliśmy dzisiaj na obiad całą naszą rodzinkę. Przyszli rodzice Łukasza, moi dziadkowi i Przemek z Karoliną. Nigdy nie myślałam, że będę miała taką rodzinę, kiedy straciłam rodziców. Jednak mam teraz lepszą niż myślałam kiedykolwiek mieć. Przygotowywałam stół w jadalni, kiedy rozległ się dzwonek. Zosia bawiła się w salonie, a Łukasz poszedł otworzyć drzwi. 

- Cześć mamo, cześć tato - przywitał się Łukasz ze swoimi rodzicami. Pamiętam jak pierwszy raz mówiliśmy im, że zostaną dziadkami. Tata to wpadł w szał, a mama odkryła to zanim im powiedzieliśmy. Oboje byli i tak w szoku, bo w tym samym czasie się dowiedzieli, że ich syn w ogóle ma dziewczynę. Mało tego, bo jeszcze przecież Zosia była chora, więc te wszystkie informacje wbiły ich w ziemię. A dzisiaj mieli ponownie usłyszeć, że będą dziadkami. - Wejdźcie, jesteście pierwsi. 

- Obiad u was to taka rzadkość - zaśmiał się tata, a mama trąciła go łokciem. 

- Uspokój się - zwróciła się do niego chłodno. 

- O co ci chodzi? - tata odpowiedział mamie szorstko. 

- Chodźcie w salonie Zosia już na was czeka - Łukasz szybko zainterweniował i przyszli do Zosi. 

- Hejka - przywitałam się 

- Cześć Marto - powiedziała tata 

- Cześć kochana - mama przywitała mnie całusem w policzek i pognała zaraz do Zosi. Wzięła ją na ręce i przytuliła. Tata usiadł przy wyspie kuchennej i przeczesał swoje ciemne włosy z lekką siwizną. 

- Coś się stało? - zapytałam, bo wyglądał na zmartwionego. Ja byłam z reguły taką osobą, którą interesowały problemy innych. 

- Mama ma jakieś wyrzuty ostatnio, nie wiem o co jej chodzi - odpowiedział, ale widać było, że się przy tym spiął. Jednak nie chciałam naciskać, Łukasz tak samo. Nim się obejrzeliśmy przyszli moi dziadkowi, a zaraz za nimi Przemek ze swoją Karoliną. 

Zjedliśmy zupę ogórkową i kiedy postawiłam na stole drugie danie to nadszedł moment o poinformowaniu rodziny. 

- Posłuchajcie - powiedział Łukasz i postukał łyżeczką w szklankę, która stała obok jego talerza i dopiero co ją zapełnił wodą z dzbanka, który wcześniej postawiłam na stole. Kiedy postukał w szklankę wszystkie rozmowy ucichły, Przemka z tatą Łukasza i babci z mamą oraz Karoliną. 

- Mamy coś do powiedzenia - dołączyłam się

- A mianowicie - ciągnął mój mąż i spojrzał na mnie, a pod stołem złapał za dłoń

- Będziemy mieli dziecko - oznajmiliśmy wspólnie, a przy stole nastała jeszcze większa cisza niż wcześniej. Słychać było tylko cykanie zegara, który wisiał na ścianie niedaleko stołu. 

- Czyli jednak! - pisnęła Karolina i odsunęła się od stołu lecąc do mnie. Ona też była w ciąży w II trymestrze i co nieco było już widać. Przytuliła mnie z szerokim uśmiechem i wykrzyczała mi gratulację prosto do ucha, że mało nie straciłam słuchu. 

- Dzieciaki - zaczęła mama Klara - Ja nie wiem czy to jest bezpieczne po twojej chorobie, kochanie. Nie zrozum mnie źle, ale...

- No właśnie, to może być niebezpieczne - dodała wtrącając się babcia, a my z Łukaszem uprzejmie się do nich uśmiechnęliśmy. 

- Kochanie, przynieś zdjęcie - poprosiłam i mój mąż poszedł do komody w salonie, skąd wyjął ostatnie zdjęcia naszego maleństwa. A ja w tym czasie postanowiłam uspokoić rodzinę. - Byliśmy u lekarza, zrobiłam wszystkie potrzebne badania i nie ma żadnego zagrożenia. Dziecko rozwija się prawidłowo i ani jemu ani mi nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Jestem już zdrowa - uśmiechnęłam się na koniec i wtedy brunet do nas dołączył. 

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz