Cztery miesiące później...
Byłam już na końcówce ciąży, czułam się naprawdę fatalnie i każdego dnia marzyłam już o rozwiązaniu. Brzuch miałam ogromny, nogi spuchnięte, a na buzi wyglądałam jak wielka kluska.
- Mamo - zawołał Lucek i przyleciał do mnie - Gdzie są moje kredki ?
- Lucek, nie dręcz mamy - zganił go Łukasz - Mama źle się czuje, daj jej odpocząć
- Ale no- mruknął - Kiedy w końcu będzie ta siostra? W ogóle to jak to się stanie? Mama wybuchnie? Jest już taka wielka
- Lucek! - krzyknęła Zosia i zdzieliła go w głowę - Przestań opowiadać takie głupoty
- Zosia, Łukasz... - upomniał ich Łukasz - Idźcie na górę, zawołam was jak zrobię kolację
- Och! No dobra - burknął Lucjan i poszli na górę razem z Zosią. Łukasz przewrócił oczami i usiadł obok mnie.
- Jak ty się czujesz?
- Beznadziejnie, wszystko mnie boli
- Termin jest w poniedziałek no nie?
- Tak, ale nam nadzieję że zacznie się zaraz - ciężko westchnęłam
- Ej, ej - zaczął - Może nie tak od razu, co? - zaśmiałam się na jego słowa
- Idź zrób kolację dzieciom - poleciłam - A ja sobie jeszcze poleżę z Agatką- kiedy w końcu się ogarnęliśmy z Łukaszem to postanowiliśmy wybrać imię dla naszej córki. Na wszelki wypadek wybraliśmy też dla chłopca, pamiętając o tym że poprzednim razem też lekarz był pewny, że będzie dziewczynka, a urodził się Lucek. Na szczęście teraz już nie było takiego strachu, że nie mamy nic dla chłopca. Mieliśmy tym razem opcje, że będzie spać z Luckiem albo z Zośką. Dla chłopca wybraliśmy Tomek Łukasz, a dla dziewczynki właśnie Agatka, a ze względu że Zosia ma na drugie imię jak moja mama, a to będzie pierwsza prawdziwa wnuczka mamy Łukasza, więc na drugie daliśmy jej Klara. Łukasz nauczył się w końcu jakoś w miarę radzić w kuchni, ale na szczęście Zosia bardzo mu pomagała, bo nie wiem czy bez niej aż tak dobrze by mu szło. Po kolacji Łukasz zagonił dzieciaki do kąpania, oczywiście Lucek wykłócał się, że jest czysty, a był największym brudasem w domu. Naprawdę nie mam pojęcia po kim to miał. W końcu udało mu ich ogarnąć i przyszedł do naszej sypialni. Leżałam na łóżku i czułam jak Agatka przewraca się w każdą stronę.
- Któregoś dnia oszaleje z nimi - stwierdził i położył się obok mnie, uśmiechnęłam się do niego i poczułam jak wypływają mi wody.
- Łukasz - pisnęłam
- No wiem to są nasze dzieci i wyrosną, ale są coraz bardziej cwani - mówił dalej
- Łukasz! - krzyknęłam zdenerwowana
- Co?
- Odeszły mi wody! - wykrzyczałam i spojrzałam na niego zabijającym spojrzeniem
- Co?! Ale jak to?! Wcześniej to się działo dopiero w szpitalu... Czekaj, dzwonię po mamę! - zerwał się na równe nogi, przewrócił po drodze, podniósł się i zadzwonił po swoją mamę.
- Hallo? Mamo! Możesz przyjść do dzieci? Marta zaczęła rodzić, jedziemy do szpitala. Dobra, pospiesz się - rozłączył się i podszedł, żeby pomóc mi wstać. - Jak się czujesz? Masz skurcze już?
- Nie wiem... Mm- zagryzłam wargę, bo poczułam ból
- Czyli tak, okej... Ja biorę torbę i sprowadzę cię na dół - mówił, po drodze zajrzał do pokoju Zosi i powiedział jej, że musimy jechać do szpitala.
Kiedy byliśmy już na dole, mama Łukasza stanęła w drzwiach i tylko pocałowała mnie policzek, i pognała do dzieci.
Dojechaliśmy do szpitala bardzo szybko, była noc po dwudziestej drugiej, więc ulice świeciły pustkami.
- Wytrzymasz?
- Tak, ale pospiesz się - mruknęłam czując kolejny ból. Czułam jakby ktoś rozrywał mi biodra i uda, chociaż to był mój trzeci poród ból był taki sam. Pod szpitalem spotkaliśmy Pawła, który jak usłyszał co się dzieje przyprowadził nam wózek.
- Jest Wojtek? - zapytałem, kiedy wjechaliśmy do windy
- Wiesz co, mignął mi gdzieś na dyżurze, ale nie jestem pewny, bo już mi się zlewają te dyżury - mówił Paweł
- Czy ta winda mogłaby się pospieszyć! - syknęłam
- Spokojnie kochanie, oddychaj
- Będziesz przy porodzie? - zapytał Łukasza Paweł
- No wiadomo, żadnego nie opuściłem - powiedział, a ja krzyknęłam z bólu. Czułam, że wszystko idzie o wiele szybciej niż przy Zosi czy Lucku. Łukasz pogłaskał mnie po głowie i winda otworzyła się naprzeciwko drzwi na porodówkę.
- No to powodzenia, daj znać - Paweł klepnął Łukasza w ramię i zjechał windą.
Łukasz zawiózł mnie na porodówkę, a tam przyjęli nas oboje, można by rzec w ostatniej chwili.
Kiedy położna mnie zbadała tylko się uśmiechnęła, że zostało nam już malutko do przyjścia na świat naszej córeczki.
Ból był tak potężny, że trzymając swojego męża za rękę mało nie połamałam mu palców.
- Godzina dwudziesta trzecia dziesięć! Dziewczynka! - krzyknęła położna, a Wojtek odwrócił się do Łukasza. Dziecko płakało i zagłuszało wszystkich.
- Masz, czyń swoją powinność - podał mu nożyczki, a Łukasz ze śmiechem przeciął pępowinę. Oparłam się wyczerpana na fotel i położna położyła na moje piersi naszego maluszka.
- Witaj córeczko - powiedziałam ze łzami w oczach, była taka malutka.
- Cześć Agatko - wyszeptał Łukasz i pogłaskał ją po głowie, a mnie ucałował w skroń. Wtuliłam się w niego i nie mogłam opanować uśmiechu.
- Na chwilę ją weźmiemy - powiedziała położna podchodząc do nas i wzięła Agatkę.
- Musimy cię zważyć i zmierzyć królewno. Łzy ciekły mi po policzkach, Łukaszowi też. Byliśmy szczęśliwi, doczekaliśmy się naszej małej kruszynki. To nasza druga córka, ale teraz tak naprawdę była nasza. Mąż objął mnie ramieniem i pocałował.
- Dziękuję - wyszeptał mi do ucha, a ja tylko się w niego wtuliłam. Część położnych zajmowało się naszą córką, a reszta zajmowała się mną.
- Wasza córka dostała dziesięć punktów, waży 2400g i jest długa na 54cm - powiedziała położna i podała mi dziecko owinięte w pieluszki - Spróbuj ją nakarmić - poleciła, a ja przytuliłam córkę. Łukasz wyjął telefon i zrobił nam wszystkim zdjęcie.
- Muszę udostępnić i wysłać mamie - śmiał się.
- No moje gratulacje - odezwał się wreszcie Wojtek - To jak za ile się znowu widzimy ?
- Starczy - powiedziałam stanowczo - Mamy już wszystko - powiedziałam patrząc na Łukasza
- Prawda - odpowiedział i otarł łzę. Usłyszałam powiadomienie z telefonu Łukasza.
- O to pewnie Filip - śmiał się i odczytał wiadomość - Nasi przyjaciele nam gratulują
CZYTASZ
Kłamstwo ma krótkie nogi
Romance2 tom ''Moja pomyłka dała mi cud''. Marta i Łukasz biorą ślub i zaczynają swoją karierę. Co, jeśli wróci Grzesiek i pozna prawdę o Zosi? Co, jeżeli wszystkie kłamstwa wyjdą na jaw? Czy młode małżeństwo poradzi sobie ze wszystkim co na nich spadnie...