Rozdział 44

315 17 5
                                    

Minęły dwa miesiące i poznaliśmy płeć naszego dziecka. To dziewczynka co jeszcze bardziej ucieszyło Łukasza. Zawsze marzył o własnej córeczce. Jego marzenie się spełniło, dzieci też się cieszyli z siostrzyczki, zwłaszcza Zosia. Łukasz już myślał nad imieniem, ja co prawda też się cieszyłam, ale nie mogłam przestać myśleć o Mateuszu, który nie dawał mi spokoju. 

- Marta, co się dzieje? - zapytał Łukasz. Nie mogłam mu powiedzieć, po prostu nie mogłam. Jak mu powiem to będzie koniec naszego związku, naszego małżeństwa i naszej rodziny. Po tylu latach, po tylu przejściach rozstalibyśmy się przez moją głupotę. Nie mogłam do tego dopuścić. Prawda nie może wyjść na jaw. 

- Nic takiego, kiepsko się czuje - założyłam kosmyk włosów za ucho 

- Marta, znam cię i nie zwalisz tego na I trymestr, bo już się skończył. Tu chodzi o coś innego, jesteś taka odkąd wyszedłem ze szpitala - mówił z czułością i głaskał mnie po policzku. Rozpłakałam się. Był taki dobry, a ja jestem taką okropną kobietą i żoną. Bardzo dobrze by zrobił, jakby mnie zostawił przez to wszystko. Zerwałam się i pobiegłam do łazienki, żeby się wypłakać. Pobiegł za mną, ale zamknęłam się na klucz. Nie mogłam mu patrzeć w oczy. Jakiś czas temu powiedziałam Nadii, Karolinie i Oli o tym co się stało. Ochrzaniły mnie i miały rację. Ale Ola nalegała, żeby powiedzieć Łukaszowi prawdę jak najszybciej. Tłumaczyła, że przecież mnie kocha to mi wybaczy, może nie od razu, ale na pewno to zrobi. Bałam się jednak, że może okazać się inaczej. 

*Łukasz*

Nie wiedziałem co się z nią dzieje. Marta była nieobecna, przestraszona i przygnębiona. Wyglądała jakby się czegoś albo kogoś. Nie mogłem na to spokojnie patrzeć, bo ją kocham. Coś ją gnębi, a ja muszę się dowiedzieć co to takiego, bo nie mogę patrzeć jak cierpi. Nie pozwolę jej zrobić żadnej krzywdy, a najwidoczniej ktoś próbuje ją skrzywdzić. Ją i naszą córeczkę, bo teraz muszę chronić je obie. Nie rozmawialiśmy o trzecim dziecku, ale chciałem mieć jeszcze córeczkę. Jak widać udało nam się to bez dodatkowych ustaleń. Może to ją tak męczy. Może ona już nie chciała i zaskoczyło ją to. Wypadek i ciąża. Duża różnica wieku między dzieciakami. Usiłowałem dostać się do łazienki, gdzie się zamknęła, ale bezskutecznie. Dlatego odpuściłem. Widocznie musi pobyć sama. Poszedłem do salonu i wtedy przyszedł SMS na jej komórkę. Zignorowałem, ale przyszedł następny i kolejny, kolejny. Jakby ktoś ją spamował. Nie wytrzymałem, może tu tkwi problem. Wziąłem telefon i przeczytałem SMS. 

Mateusz 

Marta! Powiedz mi prawdę! Żądam, żebyś zrobiła testy na ojcostwo! 

Mateusz

Wiem, że to moje dziecko! Spotkaj się ze mną! Marta! 

Mateusz

Nie odpuszczę rozumiesz?! Nie możesz mi odebrać dziecka! 

Mateusz

Nie życzę sobie, żeby ten gnojek wychowywał moje dziecko! 

Mateusz

Powiedz mi płeć! Na pewno już znasz! Powiedz! Słyszysz?! 

Nie mogłem uwierzyć w to co czytam. Co to miało znaczyć, o co chodziło w tych wiadomościach. Czytałem je kilka razy aż zaczęło do mnie docierać o co chodzi. On się dopominał wiadomości o dziecku...To wyglądało jakby... miał romans z Martą! Jakby chciał wiedzieć czyje jest dziecko. Czyli Marta nie wiedziała czyje jest dziecko skoro nie odpowiadała mu. Dlatego była w takim stanie, bo nie wiedziała czy to moje dziecko! Nie mogłem to uwierzyć. Poczułem jak uderza w moje serce wielki nóż i przebija je na pół. Przebiegło mi przed oczami całe nasze życie od pierwszego spotkania wtedy w szkole. Tyle wspólnych lat, chwil... dwójka dzieci, strata dziecka, choroba. Przeżyliśmy to wszystko wspólnie, a ona tak po prostu mnie zdradziła. Poszła do łóżka z innym mężczyzną! Wolała kardiologa ode mnie. Nie mogłem oddychać, nie mogłem normalnie funkcjonować. Nie wiedziałem czy chce z nią rozmawiać czy wolę unikać kontaktu. I nagle wyszła z łazienki i podeszła do mnie. 

- Łukasz - zaczęła swoim ciepłym głosem, a ja poczułem jak nóż w serce przekręca mi się w jedną stronę - Musimy porozmawiać

Zagryzłem wargi, zacisnąłem zęby i pokazałem jej telefon. 

- Łukasz - wychlipała - To nie jest tak, o Boże... to nie tak! - płakała i krzyczała, zabrała mi telefon i rozpłakała się na dobre 

- Wszystko jest jasne... - wydukałem i odwróciłem się na pięcie - Chce wiedzieć tylko jedno. Spałaś z nim? 

Słyszałem jak chlipie i pociąga nosem. Nie mogłem na nią patrzeć. Bolał mnie jej widok. 

- Tak - wyszeptała, a ja poczułem jak nóż w moim sercu robi koło i pozostawia po sobie ogromnie bolesną dziurę. Nie chciałem wiedzieć niż więcej. Nie mogłem tu zostać, musiałem odejść. Musiałem ochłonąć. Wziąłem kurtkę z wieszaka i wyszedłem trzaskając drzwiami. 

Mój świat się zawalił. Ufałem jej najbardziej na świecie. A ona zrobiła to samo co zrobił mój ojciec mamie. Teraz wiem jak ona się czuła. Nie rozumiałem tylko dlaczego to zrobiła. Czego jej brakowało. Kochałem ją, szanowałem, opiekowałem się i dałem jej dom i bezpieczeństwo. Miała wszystko czego potrzebowała! Spełniałem każde jej marzenie, byłem przy niej w każdej ciężkiej dla niej chwili. A ona tak po prostu poszła w ręce innego faceta. Bo co? Bo jest lekarzem, bo ma zawód? Ja nie mam zawodu, owszem. Ponieważ zamiast się uczyć to poszedłem do pracy, bo urodziła pierwsze dziecko w maturalnej klasie! Bo została zgwałcona, a ja się nimi obiema zaopiekowałem i tak mi odpłaca? Te wszystkie dziesięć lat! Myślałem, że dla niej nie ważne jest wykształcenie, a serce i to jakim się jest. Byłem pewny, że jej wystarczam. Myliłem się. 

Nie chciałem wracać do domu chociaż już było ciemno, więc poszedłem do Filipa. To był mój najlepszy kumpel. Stałem pod drzwiami i widziałem, że są w domu bo światła się paliły. Dzwoniłem, więc do skutku. Potrzebowałem jakiegoś schronienia na noc. Nie mogę pójść do rodziców, bo mama zaraz każe mi wracać do domu, a nie chce tam wracać. Przynajmniej nie teraz. Mam ochotę się upić i zasnąć. Chociaż to było ryzykowne po wypadku, ale miałem to w dupie. 

- Łukasz? - otworzył mi Filip zaskoczony moim widokiem - Co ty tu robisz stary? 

- Mogę wejść? - zapytałem chłodno, a on skinął głową i wpuścił mnie do środka. W salonie siedziała Ola i czytała książki o macierzyństwie. Niedługo powinna urodzić ich upragnionego synka. Jeszcze parę godzin temu sam się tak cieszyłem na myśl o kolejnym dziecku, ale teraz czuje tylko ból w sercu. 

- Cześć Łukasz, co się stało? - zapytała Ola z przejęciem, usiadłem na kanapie razem z Filipem. 

- Nie wiem - wydukałem - Marta... ona mnie zdradziła - wyjąkałem i rozpłakałem się. Nie miałem siły na to wszystko. Emocje i ból puściły, uwolniłem swój żal i po prostu płakałem. 

- O kurde - reakcja Filipa była szczera, ale Ola nic nie powiedziała. 

- Łukasz... - zawahała się, spojrzałem na nią i zrozumiałem że wie. Cudownie. Czyli wszyscy wiedzieli poza mną? Nadia pewnie też i Karolina również. No przecież to jej najlepsze przyjaciółki, musiała im powiedzieć - Rozmawiałeś z Martą? 

- Przeczytałem na jej telefonie, a ona się przyznała... O czym tu więcej rozmawiać? - patrzyłem na nią z żalem i pretensjami, że mi nie powiedziała!  - Filip, masz coś mocnego?

- No pewnie stary - powiedział skołowany i poszedł do barku. 

- Chłopaki, to nie jest dobry pomysł. Marta wie, gdzie jesteś? Na pewno się martwi, ona jest w ciąży - karciła mnie, ale ja nie słuchałem. Zainteresowany już byłem tylko szklanką w ręku i tym, że Filip ją zapełnia. Wiedziałem, że będę potem zdychał i rzygał, ale potrzebowałem tego. Musiałem odpłynąć. 

- Nie ze mną - burknąłem i opróżniłem szklankę - Kolejna córka jest nie moja - wydukałem z żalem i skrzywiłem się, czekając aż Filip poleje dalej. 

.
.
.
.
.
.
Hej!
Czyżbym zniszczyła najlepszy związek ? Haha załamałam Was?
Nie wiem czy wyrobie się z następnym, więc nic nie obiecuję
Dziękuję, że jesteście i za Wasze komentarze ❤️❤️😍🤭
Pozdrawiam i całuje Nataly :) :* 🍼




Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz