Kolejna chemia, a ja się czuję coraz gorzej. Straciłam już swoje włosy i nosiłam chustkę na głowię. Stałam teraz przed lustrem i patrzyłam jak schudłam i zmarniałam w oczach. Obok mnie pojawił się Łukasz.
- I co tam zobaczyłaś? Wpatrujesz się już z piętnaście minut
- Zobaczyłam wycieńczoną walką kobietę zombie - wymamrotałam, a mąż objął mnie ramieniem
- A ja widzę najsilniejszą kobietę na ziemi - odrzekł - Chemia daje efekty, słyszałaś lekarza. Teraz przyjęłaś ostatnią dawkę z tej serii i byliśmy dzisiaj na badaniach. Lekarz powiedział, że jest szansa, że się udało. Jeśli tak to masz odstęp w 4-6 tygodniach i dostaniesz chemię, żeby dobić resztki i koniec - pocieszał mnie.
- Dziękuje, że mnie wspierasz - powiedziałam i pogłaskałam męża po policzkach.
- Przecież cię kocham, zawsze cię wspieram odkąd cię poznałem - zaśmiał się, a ja mu przytaknęłam. To prawda, wspiera mnie od zawsze, był pierwszą osobą do jakiej przyszłam po gwałcie Grześka. Nawet kupował mi test w aptece, a nie byliśmy wtedy parą. Został ojcem mojej córki i teraz tworzymy rodzinę.
- Mami - podeszła do nas Zosia - Chodź - wymamrotała swoim językiem i pociągnęła mnie za rękę. Poszliśmy oboje do jej pokoju, a tam był wybudowany duży zamek z wszystkich klocków jakie Zosia miała. Zaniemówiłam.
- Zosiu, sama to zrobiłaś? - zapytał Łukasz z niedowierzaniem
- Tak
- Jesteś niezwykła - stwierdziłam
- Marta, a pokaże ci coś jeszcze - dodał tajemniczo Łukasz i wziął telefon z kieszeni. Włączył jakąś piosenkę dla dzieci i spojrzał na Zosię. Przekręcała trochę słowa, jak było jej wygodniej wymówić, ale śpiewała jak prawdziwy aniołek. Śpiewała czysto, poprawnie i tak rytmicznie.
- Kochanie!- zawołałam - Śpiewasz jak mały aniołek - uściskałam ją
- Odkryłem to ostatnio, gdy śpiewałem jej na dobranoc i przyłączyła się do mnie - odrzekł z dumą Łukasz - Talent ma zdecydowanie po tobie, bo na pewno nie po Grześku
- Cicho ten człowiek dla mnie nie istnieje
- Ale wiesz, że on wyszedł z więzienia i jest na wolności, prawda?
- No i co z tego? Zosia jest moja i twoja, prawda kwiatuszku? Gdzie jest tata?
- Tutaj - zawołała dwuletnia dziewczynka i wtuliła się w mojego męża. Wiem, że genów nie oszukam, ale nie chciałabym mówić jej prawdy. Wcale ta prawda jej w niczym nie pomoże.
***
- Otrzymałem pani wyniki badań - zaczął lekarz wpatrując się w papiery - I są dobre, dlatego możemy zacząć kolejny etap leczenia- na te słowa poczułam wielką ulgę w sercu. Chemioterapia mi pomagała i niszczyła komórki nowotworowe w mojej krwi. Umówiliśmy się na kolejne dawki chemii, która ma za zadanie zniszczyć niedobitki, które mogły jeszcze pozostać we mnie.
Po wyjściu ze szpitala cieszyłam się każdym urokiem przyrody. Był do tego kwiecień i wszystko budziło się do życia, ptaki ćwierkały nam nad głowami, drzewa zieleniały, a na trawie rosły kwiatki.
- Dwa lata temu - zaczęłam wspominając i wpatrując się latające owady - Kończyliśmy o tej porze szkołę - po tych słowach Łukasz mnie objął ramieniem
- Co ty na to, żeby pójść po Zosię do dziadków i odwiedzić stare kąty? - zaproponował z wesołym wyrazem twarzy.
- Pewnie - byłam taka szczęśliwa, że leczenie dawało efekty. Poszliśmy prosto na parking i do samochodu, potem zabraliśmy naszą córkę i pojechaliśmy do naszego starego liceum. W naszym miasteczku już chyba każdy wiedział, że się leczę, to było małe miasteczko i różne wieści się szybko roznosiły. Łukasz wyjął wózek Zosi z bagażnika i ją tam umieścił. Było dużo auto pod szkołą to znaczyło, że były lekcje. Dopiero się zorientowałam, jak spojrzałam na zegarek. Dochodziło południe, więc jakieś piętnaście minut temu zaczęła się piąta lekcja.
- To, gdzie najpierw? - zapytałam i włożyłam ręce do kieszeni różowej bluzy z kapturem.
- Może chodźmy do naszej wychowawczyni - zasugerował - Ale sprawdzimy czy ma lekcję, bo jak ma to pójdziemy do pielęgniarki.
Budynek nic się nie zmienił, no w końcu minął jakiś rok dopiero. Pamiętam, jak chodziłam do tej szkoły. Najwięcej rzeczy w moim życiu wydarzyło się właśnie w tej szkole. Najpierw straciłam rodziców, potem Grzesiek mnie zgwałcił, poznałam Łukasza, okazało się, że jestem w ciąży, związałam się z Łukaszem, urodziła się Zosia i oświadczył mi się na studniówce. Pamiętam to jak dzisiaj, gdy wszedł z gitarą na salę i poprosił mnie o rękę.
- To ja zapukam - powiedział Łukasz, kiedy stanęliśmy przed gabinetem pielęgniarki na parterze. Zapukał do drzwi i rozległo się.
- Jeśli udajesz, że cię boli brzuch, żeby nie być na próbnej maturze z matematyki to marny twój los - odezwała się pielęgniarka, a my spojrzeliśmy na siebie ze śmiechem. Otworzyłam drzwi, a pielęgniarka zerknęła w naszą stronę. - O ja nie mogę! Łukasz i Marta!
- Dzień dobry - pomachałam kobiecie. Pamiętam ile razy tutaj bywałam z powodu ciąży.
- No witajcie, co wy tutaj robicie? I to jeszcze z tym małym skarbem - była bardzo uradowana, uściskała nas i przywitała się z Zosią. - Ile ona już ma?
- Ponad dwa latka - odpowiedziałam - Nasz mały aniołek
- Marta, a ty jak się czujesz? - spojrzała na moją chustę na głowie, a ja zagryzłam wargę
- Dobrze, jest remisja i mam teraz przerwę przed drugą turą dobicia komórek - wyjaśniłam uprzejmie
- To dobrze, będzie coraz lepiej zobaczysz. Masz dla kogo żyć, jaka ona jest słodka - mówiła na Zosię, a my się zaśmialiśmy
- Chodź tu córeczko - odezwał się Łukasz i wyjął małą z wózka. Oplotła go nogami i rękami mocno się trzymając - To nasz skarb największy
- A mówi coś?
- Zosiu powiedz coś pani - poprosiłam
- Tam były takie kwiatki - pokazywała na drzwi i obracała bardzo szybko główką, jej rączki wyginały się na wszystkie strony i gabinet pielęgniarki wypełnił nasz śmiech. Oczywiście jej słowa były trudne do zrozumienia, bo bardzo przekręcała i zmieniała je, aby było jej wygodniej wymówić.
- Co ona mówi?
- Opowiada, że jak tutaj szliśmy z parkingu to zauważyła bardzo ładne kwiatki - wyjaśnił Łukasz - Ona tak mówi, nie może jeszcze wszystkiego wymówić, a powiedz tatuś - zwróciłem się do dwulatki
- Tatuś - jej uśmiech się poszerzył
- A mamuś - dołączyłam i dziewczyna powtórzyła to o co prosiłam. Pielęgniarka już całkowicie się rozpłynęła.
~*~
Hej!
Wiem, że dzisiaj piątek, ale są mikołajki 🎅 więc będą dwa rozdziały. Dziś i jutro :))
Pozdrawiam i całuje Nataly :) :*
CZYTASZ
Kłamstwo ma krótkie nogi
Romance2 tom ''Moja pomyłka dała mi cud''. Marta i Łukasz biorą ślub i zaczynają swoją karierę. Co, jeśli wróci Grzesiek i pozna prawdę o Zosi? Co, jeżeli wszystkie kłamstwa wyjdą na jaw? Czy młode małżeństwo poradzi sobie ze wszystkim co na nich spadnie...