Rozdział 51

122 10 1
                                    

Siedziałam w domu z Agatką, kiedy zadzwonił mój telefon. To była Ola. 

Odłożyłam córkę na matę, żeby się poczołgała i odebrałam. 

- No hej Ola - odezwałam się 

- Cześć Marta. Wiesz co, mam newsa! 

- Co się stało? - zapytałam i uniosłam brwi. Ola zawsze dostarczała mi mnóstwo świeżych informacji na różne tematy. Nadia zresztą też. 

- Pamiętasz Weronikę i tą Majkę od nas z klasy? I jeszcze Dagmarę z klasy obok? 

- No Werę, Maję pamiętam bardzo dobrze. Dagę zresztą też - odpowiedziałam - Ale Daga była w klasie z Grześkiem 

- Dokładnie tak. Ale słuchaj, bo one trzy postanowiły zorganizować spotkanie klasowe naszych dwóch klas! - zawołała i widziałam oczami wyobraźni, że skaczę z radości. Ja nie wiem czy się cieszę z tego pomysłu. Nie wiem czy chciałabym, niektóre osoby z naszych klas zobaczyć. Tak naprawdę odkąd poznałam Łukasza i zaczęliśmy się spotykać, to mieliśmy naszą paczkę, z którą trzymamy się do dziś. Reszta klasy to po prostu była. Chociaż wypadałoby pójść, bo dużo osób złożyło się na operację dla naszej Zośki. Właśnie! Zosia! Ona miała mieć w tym tygodniu kontrolę, bo zaczęła dojrzewać i lekarz kazał w tym okresie przyjść na kontrolę jak funkcjonuje jej serce. 

- Dzięki Ola za informację. Ja pogadam z Łukaszem, dobra? Muszę teraz coś szybko sprawdzić i oddzwonię do ciebie później, okej? 

- Dobra, pewnie. O właśnie moja Malwinka się obudziła i muszę też iść. To na razie. 

Rozłączyłyśmy się, a ja poszłam szybko do kuchni, żeby sprawdzić kalendarz na lodówce. 

- Dobrze, że sobie przypomniałam. To już jutro na dziesiątą - mówiłam do siebie - No nic, zadzwonię do wychowawczyni Zosi i ją zwolnię z jutrzejszych zajęć. 

Dobiła godzina czternasta i wrócił Łukasz z dzieciakami. Od razu w domu zrobił się szum i gwar rozmów. Zośka z Luckiem oczywiście znów się kłócili. Łukasz był pomiędzy nimi i udawał, że nie słyszy. 

- Bo jesteś głupi i tyle! I nie będę z tobą rozmawiała! - krzyknęła Zosia, a ja zrobiłam duże oczy 

- Zosiu - upomniałam ją - Jak ty mówisz do brata? 

- Tak jak na to zasługuje. Jest po prostu głupi i wszędzie się wtrąca! Zwykła papla!- krzyczała i pobiegła do swojego pokoju, spojrzałam na Lucka, lecz nadaremnie. Od razu wzruszył ramionami i poszedł do siebie. Przeniosłam wzrok na męża, a on wzruszył ramionami. 

- Kłócą się odkąd wsiedli do samochodu. Próbowałem, ale nie mam pojęcia o co im poszło - odłożył kluczyki na komodę i cmoknął mnie w policzek. 

Westchnęłam ciężko i poszłam na górę do pokoju córki. Zapukałam i weszłam. Leżała na swoim łóżku i patrzyła w ścianę. Coś było naprawdę nie tak. 

- Zosiu - zaczęłam łagodnym wzrokiem 

- Zostawcie mnie - wymamrotała, a ja się lekko uśmiechnęłam. 

- Zosiu - usiadłam obok niej na łóżku i pogłaskałam po łydce - Co się stało? 

- Mamo, dlaczego ja mam młodszego brata? - zapytała z wyrzutem, a ja się zaśmiałam.

- No, bo ty jesteś najstarsza i tak wyszło. Poza tym oboje z tatą wychowywaliśmy się sami, więc chcieliśmy abyś miała rodzeństwo 

- Nieprawda - odwróciła się w moją stronę, a po jej twarzy ciekły łzy - Przecież masz brata, jest wujek Przemek 

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz