Rozdział 29

323 20 3
                                    

Leżałam i patrzyłam na mojego synka, który leżał w łóżeczku obok i słodko spał. Był bardzo podobny do Łukasza co niesamowicie mnie cieszyło. Mój mały przystojniak, nie mogłam już się doczekać kiedy będzie duży i tak przystojny jak jego tata. Jeszcze nie mogłam uwierzyć, że tyle miesięcy nosiłam w sobie synka, a nie córkę. Byłam przygotowana na drugą córkę, a tu wszystko się wywróciło do góry nogami. To ja nie wiem jak w takim razie lekarz nie zauważył męskiej płci. Wszystko z Łukaszem przygotowaliśmy pod dziewczynki, miały mieć wspólny pokój później. A tak trzeba będzie zrobić remont i pokój gościny zamienić na chłopięcy. Zastanawiało mnie jak zareaguje Zosia w końcu miała mieć siostrę, a dostała brata. Czy się w przyszłości dogadają. Nie ma między nimi dużej różnicy wieku, ponieważ tylko cztery lata. W zasadzie to trzy i pół, bo Zosia nie ma jeszcze czterech. 

- Jak tam się czujesz, Marta? - do sali wszedł mój lekarz prowadzący Wojtek Kostecki. Znam go z ponad cztery lata, prowadził mnie przy Zosi i bardzo się wtedy nami zajął. Kiedy się okazało, że Zosia jest chora to bardzo się opiekował i sprowadzał najlepszych specjalistów. Ponieważ jest niewiele ode mnie starszy to przeszliśmy na ty. Potem prowadził moją drugą ciążę, ale poroniłam i teraz prowadził mnie z Arkiem. 

- Dobrze. Zmęczona i obolała, ale dobrze - uśmiechnęłam się, a lekarz zajrzał do małego, który właśnie przekręcił delikatnie główkę. 

- Arkadiusz widzę też w dobrym stanie - zaśmiał się i obejrzał go. - Jak wszystko będzie dobrze to jutro wyjdziecie do domu. Łukasz przygotował wszystko na przyjście syna?

- No właśnie wszystko było kupione pod dziewczynkę. W sensie łóżeczko może zostać to samo, ale trzeba kupić nowe ciuszki. Moje przyjaciółki już się tym zajęły, a i tak planowaliśmy że maleństwo pierwszy okres będzie spać u nas w sypialni, więc zdążymy przygotować pokój dla Arka - wyjaśniłam z uśmiechem. 

- Dacie radę - mrugnął do mnie i wyszedł. Chłopiec się przebudził i zaczął marudzić, więc postanowiłam go nakarmić. Kiedy jadł, a ja go obserwowałam do sali wpadł Mateusz. 

- Dzień dobry! Ojej - stanął i zasłonił oczy lekko speszony. Jego czarne okulary podskoczyły na nosie, kiedy przyłożył rękę do zasłonięcia oczu. 

- Dzień dobry - odpowiedziałam - Wiesz co ja już chyba kończę, bo mały wypluwa. Odwrócisz się? - spojrzałam na niego proszącym wzrokiem. Stanął wpatrując się w drzwi, a ja odstawiłam synka i przytuliłam do siebie. - Już 

- Wybacz, że tak wpadłem nie pukając - speszył się, ale oczy mu się świeciły na mój widok - Ale słyszałem, że urodziłaś to postanowiłem wpaść 

- Nie ma sprawy - posłałam mu uprzejmy uśmiech 

- Jak się czujesz? Wojtek mówił, że masz synka 

- Tak, przedstawiam ci Arkadiusza - uśmiechnęłam się promiennie, a lekarz usiadł na krzesełku i obejrzał chłopca. 

- Jest podobny do twojego męża, ale nosek ma twój taki delikatny i malutki - zaśmiał się 

- Cały Łukasz, ale nie widziałeś naszej córeczki - mówiłam radośnie, a on spojrzał na mnie zdziwiony 

- Macie dwójkę dzieci? Myślałem, że - podrapał się po swojej ciemnej brodzie, która była idealne wyprofilowana. Naprawdę musiał o nią dbać. - To wasze pierwsze dziecko i to syn, to Łukasz dumny i w ogóle

- Nie, nie. Mamy córkę w październiku kończy cztery latka i nazywa się Zosia 

- Cztery? To...- zmarszczył swoje ciemne brwi, które teraz ukryły się za czarnymi okularami i można je było delikatnie dostrzec w szkłach. 

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz