Rozdział 4

406 27 5
                                    

- Witamy naszą młodą parę!- krzyknął wodzirej kiedy weszliśmy na sale trzymając się za ręce. Ja miałam różową sukienkę z przodu wyciętą, a z tyłu miała przedłużenie. Była pokryta brokatem i cekinami. Do tego rozpuściłam włosy i ubrałam różowe szpilki. A Łukasz ubrał koszulę tego samego koloru, czarną marynarkę oraz spodnie, które były w komplecie z marynarką.

- Cześć wszystkim- zawołał Łukasz i pomachaliśmy gościom. Usiedliśmy na swoich starych miejscach i słuchaliśmy rozmów gości.

- Łukasz- zawołał Michał - Jak się spało?- na to pytanie mój mąż spojrzał na mnie i się uśmiechnął, a ja razem z nim

- Krótko- podsumował cały roześmiany

- To tam się działo- dołączył się Filip

Zaraz też mieliśmy obiad i potem orkiestra zaprosiła nas na parkiet. Trochę mnie nogi bolały po wczorajszym weselu, ale i tak poszłam pociągnięta przez własnego męża. Wirowaliśmy wśród innych par patrząc sobie w oczy. Przy kolejnym tańcu Przemek obrócił Karolę i zamieniliśmy się parami.

- Witam siostrzyczko- zaśmiał się i obrócił mnie

- Witam braciszku- roześmiałam się

- Wyglądasz tak pięknie, kwitniesz po prostu. Jak taka pani wiosna w pełnym wizerunku. Ten uśmiech, szczęście w oczach, włosy rozwiane w tańcu. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś taka szczęśliwa- mówił z uśmiechem, a tylko zachichotałam.

- Nie widać, że spaliśmy tylko około dwie godziny?

- Nie widać, no my spaliśmy z pięć godzin- śmiał się - Ale widać, że te trzy godziny nie były zmarnowane

Na te słowa oblałam się rumieńcem, ale oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Tak bardzo się cieszyłam, że miałam brata, że mnie odnalazł, że w ogóle chciał mnie odnaleźć.

Orkiestra zarządziła przerwę, a nasi świadkowie przepadli. Goście robili sobie jeszcze z nami zdjęcia, dzieci latały pod nogami, a ja postanowiłam zająć się trochę własnym dzieckiem.

Cały czas siedziała na przemian z pradziadkami lub dziadkami czy ciociami. To teraz czas, żeby spędziła trochę czasu z rodzicami na ich własnych poprawinach. Przyniosłam ją do nas i posadziłam sobie na kolanach.

- Moja kruszynka- powiedział Łukasz - Tęskniłaś za tatą?

- Bam!- zawołała Zosia i podniosła rączkę, i klapnęła nią Łukasza po głowie. Wszyscy wokół się roześmiali.

- Oj ty mała rozbójnico- śmiał się Łukasz i wziął ją na ręce

- Prosimy o uwagę!- zawołał wodzirej - Świadkowie przygotowali dla pary młodej pewną niespodziankę

Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni.

- Jak każdy pewnie już wie nazywam się Nadia, a to jest Filip- pomachali nam - Chcieliśmy wam wszystkim przedstawić historię tej dwójki

- Przygotowaliśmy prezentacje

- Dokładnie, oto nasza Marta- na ekranie pojawiło się moje zdjęcie z dzieciństwa. Było ich kilka, sama siebie nie poznałam. W tym dziadkowie musieli maczać palce, jestem tego pewna. - Marta urodziła się 12 września w naszym miasteczku, jej rodzice to Diego i Magdalena Fernandez, którzy niestety zginęli dwa lata temu w wypadku lotniczym. Dziewczyna się załamała, ale niedługo po tym związała się z Grzegorzem- pokazali tutaj jedno nasze wspólne zdjęcie i szybko je zmienili - Lecz w styczniu zaraz po przerwie świątecznej pojawił się w naszej klasie ten oto człowiek- wskazała na Łukasza, a na ekranie pojawiło się zdjęcie z dzieciństwa Łukasza na co zaczęliśmy się śmiać. - No i nasz kochany Łukaszek zauroczył się wyglądem Marty, która olewała go i próbowała spławić. Dlatego Łukasz przyszedł do mnie prosić o jej numer, który mu oczywiście podałam i tak zaczęli pisać. Marta go wyzywała oczywiście i próbowała wyjaśnić, że ma chłopaka. Jednak on nie odpuszczał, w końcu ją odwiedził i wtedy spojrzeli sobie w oczy i już wszystko było jasne. Drugie spotkanie i spędzili razem noc- zaśmiała się i pokazywała nasze wspólne zdjęcia - Potem rozstała się z Grzegorzem i zostali parą, chwilę się nacieszyli i dowiedzieli się o Zosi- tu się pojawiło zdjęcie Zosi - Potem Zosi wykryli wadę serca, po urodzeniu przeżyli razem z nią operację. A tutaj proszę obejrzeć to nagranie- puścili nagranie z naszych zaręczyn

Oparłam się o ramię swojego męża i miałam łzy w oczach.

- No i wczoraj się pobrali i teraz świętujemy ich szczęście wszyscy razem- dodał Filip - Proszę spojrzeć na tą rodzinkę- świadek Łukasza wskazał na nas ręką, a myśmy się pocałowali.

Potem znowu były tańce i zabawa. A około godziny 22 wróciliśmy do domu. Zosia zasnęła w samochodzie i Łukasz zaniósł ją do łóżeczka, a ja zaniosłam do kuchni jedzenie, które zostało z wesela. Poszłam zaraz po tym od razu do łazienki i wzięłam prysznic. Byłam padnięta i marzyłam tylko, żeby położyć się do łóżka i przespać całą noc.

Przebrana w piżamę podeszłam jeszcze zobaczyć do Zosi pokoju, gdzie smacznie spała i poszłam do sypialni. Położyłam się do łóżka i patrzyłam w sufit. Długo nie czekałam, bo Łukasz zaraz przyszedł i położył się obok. Złapał mnie za rękę i uniósł ją do góry.

- Teraz już zawsze będziemy razem- oświadczył

- Dziękuje, za wszystko Łukasz

- Ja tobie też dziękuje. Dziękuje, że jesteś, że mogę być ojcem dla Zosi

- Jesteś nim- powiedziałam poważnie, ale zaraz się zaśmiałam - Jak już jesteśmy przy dzieciach to...ile byś chciał mieć?

- Jedno już mamy to...może jeszcze dwójkę- odpowiedział z uśmiechem, a ja się zaczęłam śmiać. Trójkę dzieci, no to jest coś.

- A dziewczynki czy chłopaków?

- Oboje najlepiej- zaśmiał się

Rozmawialiśmy tak i śmialiśmy się jeszcze przez pół godziny dopóki nie zasnęliśmy.

- Diego, czy ty to widzisz? Czy ty widzisz kochanie te ich dłonie?- mówiła mama

- Widzę Madziu, widzę bardzo dobrze

- Te obrączki tak błyszczą

- Mama? Tata? To znowu wy?- podeszłam do nich

- Tak kochanie, chcieliśmy ci pogratulować córeczko. Nasza mała panienka Fernandez- powiedział tata

- Jaka panienka Fernandez? To już pani Kamińska, tam śpi jej mąż

- Racja, ale mogłaś sobie zostawić moje nazwisko

- Och tatku, za długie by było, tak mi się podoba

- A słyszałaś Magda, że oni planują trójkę dzieci?

- Haha, jak się uda to tak- zaśmiałam się.

- Martuś, jesteśmy z ciebie dumni i szczęśliwi, że ułożyłaś sobie życie. Że masz Łukasza, on cię będzie pilnował i nie pozwoli skrzywdzić- mama mnie przytuliła, a potem tata.

Obudziłam się płacząc, próbowałam zatamować łzy, żeby nie obudzić Łukasza.

- Kochanie?- usłyszałam jego szept - Płaczesz? Coś się stało?

Nie odzywałam się.

- Czemu płaczesz? Skarbuś

- Śnili mi się rodzice- wymamrotałam i odwróciłam się do niego

- Chodź tu do mnie- nie musiałam więcej nic mówić, tylko rozłożył ramiona i mnie w nich zamknął. 

~*~
Macie urodzinowy rozdział ;)

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz