Obudziłem się z kacem. Oczywiście jak zwykle rzuciłem się pędem do łazienki, żeby wymiotować. Zawsze tak się kończyło moje picie. Ale pamiętam wszystko i wiem czemu się upiłem. Marta mnie zdradziła.
Nie miałem po co żyć, nie miałem po co wychodzić z tej łazienki. Siedziałem na zimnej posadzce i miałem nadzieję, że to zimno ochłodzi moje emocje, mój żal. Alkohol wcale nie pomógł załagodzić ból. Było jeszcze gorzej, bo teraz bolała mnie głowa i było mi niedobrze. Gdyby Marta tu była nie pozwoliłaby mi tak się upić. Filip nie jest dobrym kompanem do picia dla mnie, bo ma za mocną głowę. Może wypić naprawdę dużo i skończyć tylko z kacem, a ja umieram. Powinienem wybrać Maćka do picia, on ma podobnie słabą głowę do mojej. Ale nie wiem czy chciałbym z nim gadać. Nie mam ochoty z nikim gadać ani żyć. Moje życie się skończyło w momencie kiedy przeczytałem SMS od tego dupka. Dalej nie rozumiem co Marta w nim zobaczyła. I chyba się nie dowiem, bo nie chce z nią rozmawiać. Spróbowałem się podnieść i znowu wylądowałem nad sedesem wymiotując. Kiedy skończyłem usłyszałem pukanie do drzwi. Mój mózg z automatu podsunął mi myśl, że to Marta z kubkiem napoju i schłodzoną ścierką na moją zbolałą głowę. Jednak szybko otrzeźwiałem słysząc cichutki głos Oli.
- Łukasz? Wszystko okej?
Wziąłem głęboki wdech i odkaszlnąłem.
- Nie wiem, nigdy już nie będzie okej
- Łukasz - westchnęła - Filip poszedł do pracy, więc zostaliśmy sami może porozmawiamy na spokojnie ?
- O czym? Nie ma o czym rozmawiać, sprawa jest jasna
- Właśnie nie jest taka jasna jak ci się wydaje!- podniosła głos i nagle pisnęła.
Zmarszczyłem brwi. Coś było nie tak.
- Ola? Wszystko w porządku ?
- Mhm... Nie, nie wiem czekaj - wydukała i znowu pisnęła - O nie
- Ola- krzyknąłem i wyszedłem z łazienki. Siedziała na podłodze w kałuży. Zrobiłem wielkie oczy.
- Czy ty...
- Mhm- spojrzała na mnie z przerażeniem. Kurde tylko nie teraz. Wziąłem wdech i opanowałem emocje. Byłem przy obu porodach Marty, więc mam wprawę. Wszystko pamiętam.
- Dobra Ola, nie będzie tak źle. Gdzie masz torbę?
- Na górze w sypialni leży przy łóżku
Pobiegłem szybko po torbę i zadzwoniłem po taksówkę.
- Jak się czujesz?- spojrzałem na Ole z troską
- Beznadziejnie
Po dziesięciu minutach przyjechała taryfa i pojechaliśmy do szpitala. Ola coraz szybciej oddychała, a ból się nasilał.
- Zaraz będziemy, oddychaj - uspokajałem ją
- Dzwoniłeś do Filipa?
- Już dzwonię
Jej tylko skończyłem z nim rozmawiać podjechaliśmy do szpitala.
- Powodzenia państwu- zawołał za nami. W szpitalu od razu pojechaliśmy windą na położnictwo. A pan położna przyjęła Ole na porodówkę.
- Czy pan chce być przy porodzie żony?
- Yyy... Znaczy to nie moja żona, tylko przyjaciółka jej mąż już jedzie- zmieszałem się
- Dobrze to proszę go do mnie przysłać
Tylko zamknęła drzwi, a ja westchnąłem.
- Łukasz! Stary!- przybiegł do mnie poddenerwowany Rafał - Gdzie ona jest?
- Zabrali ją na porodówkę idź tam do nich- przekazałem i opadłem na krzesło. Miałem dość. To było najlepsze na kaca. Zadzwonił mój telefon, to była Marta. Nie chciałem odbierać. Dziwnie się czułem wzięty za męża Oli, ale to nie zmienia faktu że mnie zdradziła i nie chce z nią gadać. Wiem, że jest w ciąży i to właśnie jest problem. Bo nie ze mną.
Poczekałem aż Filip wróci i powiadomi mnie o swoim dziecku. Swoją drogą dużo przeszli, żeby tu teraz być.
- Łukasz! Mam córę! Jestem ojcem!- krzyczał Filip
Podniosłem się i mu pogratulowałem. Od razu przypomniałem sobie swoją radość jeszcze sprzed kilku dni kiedy się dowiedzieliśmy, że będziemy mieć drugą córkę. Ta radość szybko prysła jak bańka mydlana, które Zosia z Arkiem puszczają w łazience.
Miałem ochotę znów utopić swoje smutki w alkoholu, ale w momencie kiedy o tym pomyślałem wrócił ból głowy. Zszedłem do szpitalnego bufetu i poprosiłem o pierogi. Byłem głodny, więc może chociaż się najem.
Czekałem na swoje danie kiedy zadzwonił mój telefon. Westchnąłem przekonany, że to znowu Marta, ale spojrzałem na ekran. To był Maciek. Pomyślałem chwilę czy chce z nim rozmawiać i odebrałem.
Ł: Halo?
M: Cześć stary, mogę wiedzieć co ty odwalasz?
Ł: Już wiesz?
M: Tak wiem, twoja żona jest w ciąży. Wiesz w jakim jest stanie?
Ł: To nie jest moje dziecko, więc mnie to nie obchodzi
M: Naprawdę tak myślisz? Nie wierze... Łukasz! Łukasz! Proszę cię! Porozmawiaj ze mną!
Marta odebrała słuchawkę Maćkowi, a jej głos zmroził moje połamane serce. Nóż który mi wbiła przekręcił się jeszcze bardziej. Jedyne co zdołałem wykrztusić to zostaw mnie i rozłączyłem się. Wstałem, ścisnąłem mocno telefon i wyszedłem. Wciąż czułem głód, który skręcał mi żołądek, ale bardziej odczuwałem ból który był o wiele potężniejszy od skurczu żołądka.
Chciałem się zabić. Nie chciałem żyć. Nie chciałem czuć. Nie chciałem pamiętać tego wszystkiego.
Wybiegłem ze szpitala i biegłem tak przed siebie aż poczułem silne uderzenie i ogromny ból. Ostatnie co pamiętam to czyjeś krzyki i ciemność, roztaczającą się wokół mnie.
*Marta*
Poprosiłam Przemka, żeby odstawił Zosię do szkoły, a Arka do przedszkola. Sama zaś wsiadłam w samochód i pojechałam do Maćka. Byłam w rozpaczy, nie wiedziałam już co robić. Łukasz nie odbierał ode mnie telefonów, nie wrócił na noc do domu. Bałam się, że coś mu się stało. Że coś sobie zrobił. Miałam nadzieję, że jest u Maćka. Ale kiedy weszłam do domu przyjaciela, okazało się że go tam nie ma. Wpadłam przyjacielowi w ramiona i rozpłakałam się. Mimo czwartego miesiąca mój brzuch wyglądał już na co najmniej szósty, przez co czułam się jak ogromna dynia. Płakałam mu w ramie i cała się trzęsłam. Maciek próbował mnie uspokoić i wściekły zadzwonił do Łukasza. Na całe szczęście odebrał, kiedy w końcu udało mi się dostać do telefonu usłyszałam jego zbolały głos. Nie dane mi było do niego powiedzieć czegoś więcej, bo się rozłączył. A ja ponownie się rozpłakałam opadając na kanapę. Maciek kucnął przede mną i zabrał telefon.
- Marta, nie płacz. To zaszkodzi dziecku - ciężko westchnął - Łukasz widocznie potrzebuję pobyć sam. Musi ochłonąć
- Ale Maciek...- płakałam - On mi nie dał nic wyjaśnić, tylko przeczytał te durne SMS od Mateusza i wybiegł z domu - ukryłam twarz w dłoniach
- Będzie dobrze, Łukasz nie jest kretynem. Na pewno ochłonie i spokojnie porozmawiacie. Tyle razem przeszliście i was nie złamało, więc i to was tylko umocni
- Nie wiem- kręciłam głową - Naprawdę nie wiem, bardzo się boje że to koniec. Byłam tak głupia, martwię się że coś sobie zrobi przeze mnie
- Nie...nie mów... - przerwał mu dzwonek mojego telefonu
Odebrałam pospiesznie choć to był obcy numer.
- Halo?
- Pani Marta Kamińska?
- Tak, to ja kto mówi?
- Starszy aspirant Bartosz Konieczny. Dzwonie do pani, ponieważ pani mąż Łukasz Kamiński miał wypadek i został przewieziony do szpitala...
Rozłączyłam się od razu nie dając mu dokończyć. Zaczęłam się cała trząść, wiedziałam że coś złego się stanie.
- Marta co jest?!- krzyknął za mną Maciek, kiedy ruszyłam do wyjścia.
- Łukasz miał wypadek, jadę do szpitala!
- Poczekaj! - chwycił kluczyki i poszliśmy do samochodu.
Modliłam się całą drogę, żeby żył, żeby to nie było nic groźnego. Bałam się o naszą rodzinę. Za dużo przeżyć na raz. Nie mogłam go teraz stracić, nie teraz kiedy się pokłóciliśmy, kiedy miałam urodzić naszą córeczkę. Potwornie się bałam.~~~~~~~
Hej!!!
Sama nie wierzę, że tu jestem, ale jakimś cudem udało mi się skończyć ten rozdział! No maluch śpi, więc dałam radę! Etapami, po trochę. Dużo się u mnie zmieniło hehe. Mój synek ma już 8 miesięcy ☺️😻
Wstawiam dzisiaj, bo napisałam dzisiaj, żeby nie zapomnieć 😂🙈
Pozdrawiam i całuje Nataly :) :* 🤱👶
CZYTASZ
Kłamstwo ma krótkie nogi
Romance2 tom ''Moja pomyłka dała mi cud''. Marta i Łukasz biorą ślub i zaczynają swoją karierę. Co, jeśli wróci Grzesiek i pozna prawdę o Zosi? Co, jeżeli wszystkie kłamstwa wyjdą na jaw? Czy młode małżeństwo poradzi sobie ze wszystkim co na nich spadnie...