Rozdział 7

386 22 3
                                    

3 miesiące później...

- Łukasz! Łukasz! Łukasz, gdzie ty jesteś?!- krzyczałam i biegałam po całym domu.

- Mami- zawołała Zosia i podeszła do mnie z wózkiem, gdzie woziła po salonie swoją lalkę.

- Zosiu, skarbie, gdzie jest tata? Nie bawi się z tobą? - pytałam córki kucając przed nią. Już sama chodziła co było najpiękniejszym widokiem. Dziewczynka jednak pokiwała głową, a ja rozejrzałam się po domu. W kuchni go nie było, w łazience światło też było zgaszone. - Łukasz! Kochanie, gdzie ty jesteś?!- krzyczałam i wtedy drzwi od garażu się otworzyły.

- Co się dzieje?- zapytał i miał czarne ręce - Czemu tak krzyczysz? Coś się stało?

- Gdzieś ty był?

- W garażu, sprawdzałem nasze auto - oświadczył - Coś nie tak?

- Nie uwierzysz!- piszczałam z radości - Dzwonili do mnie z telewizji i... zaproponowali udział w Tańcu z Gwiazdami!- wykrzyczałam na cały dom i rzuciłam się mężowi na szyję. Całkowicie zapomniałam, że jest cały w smarze. Mocno mnie przytulił i na koniec pocałował.

- Moje gratulację!- ucieszył się i pogłaskał mnie po policzku - Moja tancerka

- Twoja- oparłam się o jego czoło - Jejku, ten smar tak cuchnie. Idź stąd albo się umyj, aż mi niedobrze - złapałam się za buzię i pobiegłam do łazienki. Wróciłam do salonu i Łukasz już się krzątał razem z Zosią. Umył się. Poszłam od razu do kuchni i napiłam się wody.

- Okej?- dopytał stając po drugiej stronie blatu, skinęłam tylko głową, pijąc wodę - Przepraszam

- No coś ty - odstawiłam kubek - Nie masz za co

- Swoją drogą to długo wymiotowałaś- zauważył - Dobrze się czujesz?

- A jak mam się czuć skoro mam takiego troskliwego męża?- podeszłam do niego i objęłam za szyję. Uśmiechnął się i mnie pocałował sadzając na blacie. Trzymałam swoje dłonie na jego policzkach i oddawałam każdy pocałunek.

- Tati!- zawołała Zosia, a Łukasz odsunął się ode mnie i spuścił głowę zrezygnowany. Na koniec się uśmiechnął i poszedł do małej.

Tydzień później...

Trafiło mi się tańczyć z Jankiem Klimentem, który jest bardzo wesoły i świetnie uczy. Dzisiaj mamy pierwszy występ na żywo. Łukasz i Zosia siedzieli na widowni raz z Maćkiem. Reszta nie mogła być w studio. Mieliśmy numer 4, więc tańczyliśmy już po pierwszej przerwie. Jeszcze przed występem nagrałam InstaStory, w którym poprosiłam o wysyłanie SMS o treści 4. Miałam chwilkę czasu i zobaczyłam, że na swoim Story Łukasz również nagrał jak prosi o głosy na jego żonę. Wzruszyło mnie to.

- Marta- zawołał Janek - Idziemy- złapałam go za rękę i pobiegliśmy na scenę. Narrator nas zapowiedział i pokazano nasze próby. A zaraz po nich włączono muzykę i zaczęliśmy tańczyć nasz układ. Wszystko szło bardzo dobrze, ale kiedy było blisko końca zrobiło mi się słabo i upadłam prosto na Janka. Muzyka przestała grać i rozległ się głos narratora. Minęło chwila i dobiegł mnie głos męża.

- Martuś!- zawołał - Wszystko w porządku? - dopytywał, zbiegło się wokół mnie trochę ludzi. Położyli mnie na ziemi, a Łukasz trzymał za rękę - Niech ktoś wezwie karetkę!

Minęło paręnaście minut i byłam już w karetce. Strasznie bolał mnie brzuch, a w karetce próbowali mi pomóc jak mogli. Kiedy trafiłam na SOR Łukasz wpadł zaraz za mną.

- Gdzie Zosia?- dopytywałam

- Z Maćkiem, nie martw się nią teraz. Jak się czujesz?- dopytywał przejęty

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz