-31-

704 22 1
                                    

MARATON DZIEŃ 5|5


POV LEXY:

Weszliśmy do mieszkania bruneta i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Heniek, który po chwili znalazł się u moich stóp.

L - Hej psiaczku! - pogłaskałam pieska, a ten zdołał się polizać moją dłoń. 

M - Chyba za Tobą bardziej tęsknił niż za mną.

L - Oj tam nie przesadzaj, zobacz do Ciebie też się łasi.

M - No rzeczywiście, ale do Ciebie jakoś bardziej. 

L - Maybe.

M - Nie może tylko tak jest, nie ważne. - odetchnął i ruszył do kuchni. - Życzy sobie pani herbaty na rozgrzanie się? - spytał po chwili.

L - O tak poproszę. - odpowiedziałam.

Po chwili piesek ode mnie odbiegł zostawiając mnie w przestronnym przedpokoju dlatego też zdjęłam moje adidasy i przeniosłam się do kuchni siadając uprzednio na stołeczku przy małej, kuchennej wyspie. W mieszkaniu o dziwo panowała głucha cisza, a jedynym dźwiękiem jakiego można było się dosłyszeć były nasze oddechy i pojedyncze szumy czajnika, który właśnie zagotowywał wodę na herbatę.

L - A gdzie pozostali domownicy?

M - Wiesz.. jakby to powiedzieć, Paweł i Ula zostali jeszcze w Łodzi załatwić jakieś interesy, a Kuba wróci jutro rano, czyli cały wieczór mamy dla siebie.

L - Super.

M - To może na dobry początek, co Ty na to by zamówić pizzę?

L - Of course.

Wybraliśmy wspólną pizzę, a Marcin poszedł ją zamówić. A kiedy to w końcu z czajnika wydostawał się głośny i donośny dźwięk wyłączyłam go i gorącym wrzątkiem zalałam kubki z herbatą. Usiadłam ponownie przy wyspie i przyłożyłam kubek do ust.


POV MARCIN

Zamknąłem się w pokoju i zamówiłem uprzednio wybraną przez nas pizzę, a kiedy rozłączyłem się z dostawcą ruszyłem w stronę kuchni. Podszedłem jak najciszej do siedzącej dziewczyny i lekko ją szturchnąłem by ta się przestraszyła. Jeszcze wtedy nie wiedziałem jak durny był to pomysł.

M - Buuu!

L - Ałłaaa! Kurwaaa Marcinaa!! - krzyknęła gdy gorąca ciecz wylała się wprost na jej rękę.

M - O Boże co ja zrobiłem! Przepraszam Lexunia!

L - To tak boli! – mówiła zalana łzami dziewczyna.

M - Tak bardzo przepraszam! Nie zauważyłem, że trzymasz herbatę.

L - ...

M - Cholera gdzie jest ta jebana maść!!? - krzyczałem przeszukując kolejne szafki.

L - Marcin szybko proszę.. - płakała.

M - Staram się, ale jak na złość nie mogę znaleźć tej maści.

Szukałem w każdej mniejszej szafeczce i większej szafce, a po maści, ani śladu. Czułem się tak okropnie winny, że moja ukochana w tym momencie cierpiała. Tak bardzo było mi jej żal i tak bardzo chciałem uśmierzyć jej ból.

M -Wiesz co Lexy idź lepiej do łazienki i przemyj to zimną wodą, a ja zadzwonię do Uli i zapytam o maść. 

L - D-dob-rz-ze.

✨NOWY POCZĄTEK✨ - LEXY I MARCINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz