Rozdział 4

373 30 3
                                    

Ludzie mawiają, że nie da zakochać się od pierwszego wejrzenia. Że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, a szanse na powodzenie takiego związku są marne. Istnieje jednak taka część społeczeństwa, która gdzieś tam w głębi wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia i marzy o takiej sytuacji. Zawsze znajdą się tacy, którzy rozmyślają i marzą o szczęśliwym związku.
On za to nie wierzył w miłość, przestał jakieś trzy lata temu. Uważał ją za coś przereklamowanego, szczególnie kiedy małolaty plotkowały na temat jakiegoś kolesia. Nawet w liceum nie miał tak bogatego życia miłosnego jak obecni licealiści. Miał inne sprawy na głowie.

Zebranie i jazda samochodem wystarczająco go wymęczyła, że nawet nie zauważył, kiedy zasnął. Rzadko zasypiał w samochodzie, obawiając się, że ktoś kiedyś to wykorzysta. Nie ufał ludziom.
Obudził się dopiero wtedy, gdy samochód wjechał w jakąś dziurę. Podskoczył lekko na siedzeniu, nadal mając zamknięte oczy. Jednak pewna rzecz nie dawała mu spokoju.
Miał głowę na czyimś ramieniu i to bardzo go niepokoiło.

— Jak mogę zwracać się do syna szefa? — najwyraźniej był świadkiem rozmowy Rayona z szoferem, zainteresował się na tyle, aby zacząć udawać sen. — Jakoś nie widzi mi się zawracanie do niego jak do szefa, za bardzo oficjalnie.

Szofer milczał, co bardzo wkurzyło Sheda. Powinien odpowiedzieć, a nie siedzieć cicho. Ku jego zdziwieniu, był to inny niż poprzednio. Mniej rozmowy i wiecznie z kamienną twarzą, całkowite przeciwieństwo poprzednika. Nie lubił takich ludzi, wkurzali go.
Rayon poruszył się niespokojne, nadal czekając na odpowiedź szofera. Po pewnym czasie Shedo nie wytrzymał i sam mu odpowiedział:

— Mów mi po prostu na ty — mruknął zabierając głowę z jego ramienia i zaczynając poprawiać włosy. Ziewnął przeciągle, rozciągając mięśnie szyi. — Nie będzie mi to przeszkadzać, jesteś moim wysoko postawionym psem. Masz ten zaszczyt.

— O, ciszę się. Nie lubię używać tych oficjalnych zwrotów — uśmiechnął się czarująco. — W sumie, dzięki temu będę mógł lepiej cię poznać.

Serce zabiło mu mocniej, ale twarz nie zdradzała emocji. Powstrzymywał się od pokazywania tych emocji, bojąc się reakcji. Tak, był cholernie atrakcyjny, ale miał gdzieś tą moralność. Przecież kto wiedział, aby przełożony podkochiwał się w swoim podwładnym.
Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.

— Ja tak samo — nie przepuści żadnej szansy, aby poznać tego tajemniczego faceta. — Wolę znać bliżej ludzi, z którymi będę musiał walczyć ramię w ramię. W każdym razie, proponuję wspólny wypad na drinka. Jeśli masz czas i ochotę, rzecz jasna.

Tak jak zawsze, nie przemyślał swoich słów. Prawie w ogóle tego nie robił, od razu mówił to, co pomyśli. W taki sposób stracił dużo ważnych ludzi w jego życiu i wylądował tu, gdzie teraz jest.
Z zadowoleniem patrzył na zaskoczenie i zaniepokojonie na twarzy Rayona. Wyglądał tak uroczo, gdy się tak zachowywał.

— Nie mam nic zaplanowane...

— Świetnie, w takim razie już zmieniam trasę — uśmiechnął się i zapukał w okienko szofera. — Zabierz mnie do Black Night's. Dostaniesz nieco grosza, jeśli będziesz jechał szybciej.

Szofer milcząc potaknął, zmieniając biegi. Najwyraźniej znał trasę do baru jak swoją kieszeń. Więc chyba nie musiał się o to martwić.
Znowu spojrzał na jasnowłosego, bezwstydnie mierząc go wzrokiem. Chciał wiedzieć o nim wszystko, wszystko co pomoże mu się do niego zbliżyć. Może i znał go krócej, niż większość poprzednich partnerów na jedną noc, ale wydawało mu się, że musi poznać go dłużej. Był tak tajemniczy, a on chciał poznać wszystkie jego sekrety.

ULTORES [bxb] Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz