Za kołami samochodów unosiły się ogromne tumany kurzu i pyłu. Zasłaniały niebo, które ciemniało z każdą godziną. Zbliżała się noc, co było i plusem całej sytuacji, jak i minusem. Może będą pod osłoną nocy, ale całkowicie nie znają terenu. Poza tym, wszyscy byli zmęczeni podróżą.
Jechali dobre cztery dni, chociaż normalnie trwa to znacznie dłużej. Jednak specjalne samochody i praktycznie nie istniejące postoje swoje robią. Mimo tego, ciągła jazda nie działa dobrze na nikogo. Widział po wszystkich, jak opadają im powieki oraz chwieją się na nogach. Ale niektórzy nadal żyli podekscytowaniem walki, a ich zapał tylko rósł.
A tego właśnie najbardziej się obawiał.Gdy ludzie są za bardzo nakręceni, ich kontrola i skupienie nie istnieje. Zrobią wszystko, aby tylko osiągnąć zamierzony cel. Nie będą zwracać uwagi na ludzi dookoła siebie, przez co mogą zabić nie tego kogo należy. Czasami udaje się tego uniknąć, ale nie zawsze. Nie raz był świadkiem podobnej sytuacji, kiedy ktoś zbytnio się nakręcił i uderzył swojego kompana obok. Zdawał sobie sprawę, że tacy ludzie są jak na haju. A ludzie na haju byli niebezpieczni oraz nieobliczalni.
On nie miał w sobie nawet iskierki tego, co mieli inni. Nawet Rayon dał się złapać w pułapkę nadciągającej walki. Jego noga drżała z niecierpliwością, kiedy siedział obok Shedo. Obserwował widok za oknem, jakby zaraz zza jakiegoś krzaka lub kamienia miał wyskoczyć wróg. Nie rozumiał, dlaczego Rayon aż tak się tym ekscytuje. Dla Shedo była to zwykłe zadanie, nic więcej. Raczej nie cieszyłby się faktem, że zaraz prawdopodobnie zginie, jeszcze podczas ratowania nieznanego mu rodzeństwa.
Opierał głowę o szybę pojazdu, próbując zasnąć. Spał tylko dwa razy podczas tych czterech dni, nie dociągając nawet dwóch godzin. Czuł się okropnie z nie braniem kąpieli od tylu dni. Bardzo brakowało mu jakiejkolwiek higieny, ale wizja martwego celu deptała im po piętach. Być może nie zawracał sobie głowy rodzeństwem, nie chciał bardziej zawieść swojego ojca. Mimo że był już dla niego rozczarowaniem, myśl o pogorszeniu swojej sytuacji nie pozwalała mu zasnąć.
Obserwował kątem oka Rayon'a, mając nadzieję, że ten zaraz nie wybuchnie. Siedzieli razem na tylnich kanapach, rozdzieleni przez Trevora, który zajął miejsce pośrodku. Uważał, że oboje muszą się skupić na zadaniu, a nie na sobie. Oczywiście Shedo protestował, wyciągając całkiem sensowne argumenty. Ale Trevor jak powiedział, tak zrobił. Więc mógł tylko patrzeć na starszego, dławiąc chęć na dotknięcie jego dłoni. Zrobiłby to, gdyby nie mężczyzna między nimi.
Za kierownicą siedział Kirse, całkowicie skupiony na prowadzeniu całego konwoju. Jechali na samym początku, mając za sobą około dwadzieścia pojazdów na czterech kołach i jakieś trzydzieści siedem motorów. Największe maszyny jechały gęsiego, a dwukołowe pojazdy dookoła nich. Każdy w bagażniku miał dwie skrzynie z bronią oraz amunicją. Była to broń wszelakiego rodzaju, od prostych noży do karabinów maszynowych.
Droga dłużyła mu się niemożliwie, więc dla zabicia nudy liczył ile mają ludzi i sprzętu. Niekiedy przeglądał listy wszystkiego, powtarzał sobie w głowie plan działania lub po prostu gapił się bezczynnie za okno. Nie wzięli z sobą wszystkich ludzi Trzeciej Dywizji, ale tylko tych najlepszych. W ich jednostce znajdowali się tylko ci, którzy wyróżniali się siłą, inteligencją oraz jakąś umiejętnością. Zostali tylko niechętni i słabi. Nie mogli pozwolić sobie na słabą moc ataku, więc takie kroki były konieczne.
Był akurat podczas kolejnego liczenia ilości broni białej, kiedy Kirse przerwał paro godzinną ciszę.
— Zbliżamy się do celu — powiedział cicho, zmieniając bieg. Spojrzał za siebie w lusterku, kierując wzrok również na Shedo. — Jak myślisz, wiedzą o naszej obecności?
Zadawał sobie to pytanie tyle razy, że doprowadził się raz do histerii. Przestał dwa dni temu, ale pytanie starszego brata przywróciło wątpliwości z powrotem.
Westchnął ciężko, prostując się. Przechylił głowę parę razy w obie strony, rozciągając kark.
CZYTASZ
ULTORES [bxb] Zakończone
VampireRomans syna głowy mafi i wampira, co może pójść nie tak? Drugi syn głowy nowojorskiej mafi; Shedo Declan jest człowiekiem z dość trudnym charakterem. Właśnie przez jego podejście do życia i ludzi, nie ma łatwego życia. Jednak mimo tego, zawsze idzi...