Rozdział 18

249 25 8
                                    

Ostrzeżenie: w tym rozdziale występuje scena 18+. Będzie ona gdzieś od połowy do końca (w założeniu), więc jeśli nie chcesz czytać, napiszę komentarz przy momencie, kiedy zacznie się coś dziać (albo sami się zorientujecie.
Dziękuję
_____________

Wszedł do zimnego mieszkania, wpuszczając Rayon'a przodem. Przekręcił klucz w zamku i zawiesił go na haczyku obok. Zapalił też od razu światło, a cały korytarz rozświetliła ciepła aura.
Woda kapała na podłogę, tworząc pod nim coś na kształt kałuży. Po twarzy spływały mu krople, które mimo ścierania, cały czas powracały. Zaczynało go to irytować, ale po paru próbach wysuszenia lepiej włosów, poddał się.

Próbował ignorować fakt, że Rayon znajduje się w jego mieszkaniu. Nigdy u niego nie gościł, co było jeszcze bardziej niekomfortowe. Mieszkanie przecież mogło nie przypaść mu do gustu lub nie czułby się wystarczająco wygodnie.
Nieczęsto gościł swoich pracowników w mieszkaniu, nie mając ku temu powodów. Wolał zostawiać pracę za drzwiami, aby jego dom nie był naruszony przez jej nieprzyjemną aurę. Nie lubił myśleć tutaj o robocie, zajmując się normalnymi sprawami. Czasami chciał poczuć się jak zwyczajny człowiek, mimo że takimi gardził. Wiedli znacznie ciekawsze i prawdziwsze życie, a nie tak monotonne jak jego. Może nawet im zazdrościł, ale w życiu by się do tego nie przyznał.

Rayon zatrzymał się w salonie, rozglądając się zaciekawiony. Zawiesił wzrok na ścianach, które zdobiły obrazy. Było ich wiele w mieszkaniu Shedo, gdyż lubił sztukę i chciał mieć ją cały czas przy sobie. Niewiele osób o tym wiedziało.
Poszedł do jednego obrazu, który przedstawiał huragan wzorów oraz plam w ciemnych odcieniach. Gdzieniegdzie były przebłyski złotej i srebrnej farby, nadającej co nieco blasku szaroburej pracy.

— Ciekawa kolekcja — skomentował, podchodząc do kolejnego obrazu. Odwrócił się do niego. — Chodzisz na wystawy?

Przeszedł salon szybkim krokiem, wchodząc do kuchni. Miał na niego dobry widok, więc mógł mieć pewność, że tamten nic nie odwali.

— Nieczęsto — mruknął, włączając czajnik z wodą. — Chodziłem jak byłem młodszy, teraz nie mam na to czasu.

Rayon pokiwał tylko głową, odchodząc od obrazów.
Chodził na wystawy z Carl'em, gdyż to on zaraził go pasją do sztuki. Czasami nawet jej nienawidził, bo poznał ją dzięki temu łajdakowi. Nie śmiał jednak wyrzucić tych wszystkich obrazów czy rzeźb, które zdobiły jego mieszkanie. Tylko one nadawały jakąkolwiek duszę tej pustej i zimnej przestrzeni. Dzięki nim mógł tu wytrzymać, bez poczucia dyskomfortu.

Kiedy woda się zagotowała, zalał dwie saszetki z herbatą, dla niego i Rayon'a. Oboje byli przemoknięci, więc ciepła herbata dobrze im zrobi.
Wziął oba kubki do ręki, wychodząc z kuchni. Całe szczęście miały uszka, więc gorący napar nie popatrzy mu dłoni. Dłonie lekko mu drżały, gdyż jego palce nadal były nieco zimne.

— Trzymaj — podał mu kubek z herbatą. — Uważaj, gorąca.

Zasiedli w salonie, naprzeciwko siebie. Rayon na fotelu, rozkoszując się ciepłem herbaty. Na jego twarz powoli zaczynały wracać kolory, co bardzo ucieszyło Shedo. Chciał, aby tamten poczuł się nieco lepiej. Szukał go z pół godziny, więc mu się należało.
Za to on usiadł na kanapie, zakładając nogę na nogę. Pił powoli herbatę, czując jak jej ciepło rozlewa się po całym jego ciele.

Wiedział, że muszą poważnie porozmawiać o tym co zaszło w barze. Musiał mu wszystko wytłumaczyć, aby ten nie musiał się martwić. Nadal miał przed oczami jego zatroskane oczy, co wzbudzało tylko ból.
Byli tylko znajomymi z pracy, a tamten się tak o niego martwi. Wnioskował, że skoro uważa go tylko za swojego przełożonego, martwi się o niego tylko z tego powodu.
Może powinien być na niego zły, może powinien na niego nakrzyczeć. Jednak nie miał na to siły, nie widział w tym sensu.

ULTORES [bxb] Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz