Rozdział 14

230 22 0
                                    

Warsztat Jaiden był jej świątynią, której nikt obcy nie mógł naruszyć. Jednak jeśli coś takiego miało miejsce, ta osoba kończyła marnie.

Znajdował się on dwie przecznice dalej od głównego biura, w którym urzędował Shedo. Nie mógł być bliżej, gdyż zbyt łatwo byłoby dojść do wniosku, że warsztat jest powiązany z mafią. A oni wszelakich powiązań woleli uniknąć. Było to niebezpieczne dla ich interesów, a one były najważniejsze dla jego ojca. Dla ojca interesy były ważniejsze od rodziny, więc mają taką sytuację, a nie inną.
Wiele pieniędzy włożył w rozwój motoryzacji dla Złotych Smoków, dlatego Jaiden często była lepiej traktowana niż on. Mimo, że był jego synem. Istny paradoks.

Warsztat był wielki i doskonale wyposażony. Znajdował się na dziedzińcu między starymi kamienicami, już dawno opuszczonych przez poprzednich mieszkańców. Często można spotkać w nich chuliganów czy bezdomnych, szukający schronienia przed zimnem oraz nocą.
Otoczony był wysokim płotem, który miejscami przechodził w betonowy murek. Na niektórych fragmentach były graffiti, wykonane przez samą Jaiden. Chciała, aby warsztat wyglądał bardziej na uliczny przytułek dla fanów motoryzacji, a nie na miejscówkę mafijnych mechaników.

Stanął przed główną bramą, patrząc przez płot na budynek z szarej blachy. Odbijało się od niej słońce, które pod koniec marca postanowiło wyjść. Całe szczęście, był to już koniec marca i koniec mrozów. Nie oznaczało to końca deszczów, ale przynajmniej nie będzie zimno jak w styczniu. Zima tego roku była zaskakująco zimna i gwałtowna.
Jaiden stanęła obok niego, uśmiechając się pod nosem.

— Każdego dnia wygląda coraz lepiej — skomentowała, wyjmując z kieszeni kluczyki do bramy. — Muszę dorobić jeszcze parę dekoracji, a będzie prawdziwym uosobieniem mojej duszy.

— Ale ja nie widzę tutaj żadnego diabła lub królowej lodu — zażartował, patrząc na nią z góry.

Rzuciła mu groźne spojrzenie, wymierzając uderzenie w jego ramię. Nie było ono mocne, ale z jej strony było to ostrzeżenie. Uśmiechnął się szerzej na jej czyn.

— Zamknij się — ponawiając uderzenie w jego ramię, tym razem mocniej. — Bardzo śmieszne.

— Bo to jest śmieszne — zrobił krok w bok, aby nie dostać tym razem po twarzy. — Zawsze będziesz tą diablicą lub królową lodu z Złotych Smoków.

— A spierdalaj — mruknęła i otworzyła bramę przyciskiem.

Brama otworzyła się z cichym jękiem, zapraszając ich na dziedziniec. Była już stara, ale nadal dawała radę z nowymi dodatkami Iden, co było dość dziwne.
Wszedł za blondynką, rozglądając się z zainteresowaniem. Dawno nie był w jej warsztacie, a zmieniło się bardzo wiele. Nie przypominał sobie, aby na ścianie było graffiti przedstawiające prowizoryczną karykaturę jego ojca. Gdyby się o tym dowiedział, byłoby źle. Jednak musiał przyznać, że była dobrze wykonana i oddawała pełną okazałość jego twarzy.

Pod murami leżało sporo gratów, części samochodowych oraz śmieci. Jaiden była znana z zbierania różnorakiego złomu, więc ten widok go nie zdziwił. Czasami były tam prawdziwe skarby, a czasami po prostu śmieci. Obok tego wszystkiego stały samochody w dobrym stanie, których karoseria aż lśniła od świeżego lakieru.

— Niezłe cadzka — zagwizdał, podchodząc bliżej do samochodów. — Czyje?

Jaiden poszła za nim, przyglądając się pojazdom.

— Te jest Malcom'a — wskazała czarnego Mercedesa. Miał niższe zawieszenie niż zwykłe modele. Malcom właśnie takie lubił. Potem wskazała czerwonego Jaguara. — Ten należy do Avy. Musieliśmy go nieco podrasować i naprawić zepsuty silnik.

ULTORES [bxb] Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz