Rozdział 15

232 24 2
                                    

Spędzanie czasu z znajomymi było jedną z wielu form ucieczki, których w jego życiu było parę. Nie potrafił wytrzymać w pustym zimnym domu, więc wychodził nawet w nocy. Jego znajomi nie mieli pytań czemu tak się zachowuje, więc nie czuł potrzeby tłumaczenia się z swojego postępowania. Był w takim wieku, że takie rzeczy były normalne dla świata zewnętrznego.
Nie utrzymywał dobrych kontaktów z matką, nie miał nawet na to okazji. Widywał się z nią rano lub co dwa dni, czasami nawet tydzień jej nie widział. Na początku było dobrze, wolna chata i w ogóle. Jednak kiedy mijały miesiące, zaczął czuć, jakie to okropne.
Rówieśnicy i ich rozmowy na temat wspólnego weekendu z rodziną sprawiały, że czuł się zazdrosny i wściekły. Nie był taki jak inni, nigdy nie był. Zawsze coś musiało odróżniać go na tle społeczeństwa, na każdym etapie jego życia.

Dlatego spędzanie wieczoru z Jaiden i Luis'em było przyjemne i odprężające. Mógł zapomnieć o troskach, oddając się rozmowach z przyjaciółmi. Jednak przez obecność Rayon'a czuł się niepewnie, będąc nieco wycofanym. Nie że się bał, po prostu jego obecność była onieśmielająca. Słysząc jego śmiech czuł dreszcze, a ukradkowe spojrzenia tylko to napędzały.
Co jakiś czas rzucał ukradkowe spojrzenia, aby zobaczyć co właśnie robi i zawsze okazywało się, że on też na niego patrzy. Zawsze szybko odwracał wzrok, mając nadzieję, że nie zaczął uważać go za jakiegoś dziwaka.

Siedzieli już tak z godzinę, która dla niego trwała całe życie. Luis zaczął rozmowę na jakiś medyczny temat, ale tylko Rayon się w niej udzielał. Potem znowu nastała między nimi cisza, zagłuszana starymi piosenkami lecącymi z radia oraz szumem z ulicy.
Ludzie zaczęli wychodzić na miasto, mając zamiar miło spędzić ten wieczór. Słyszał echo rozmów, śmiechów i krzyków, wszystkie zmieszane jak nieudolna muzyka miasta. Na niebie pojawiły się już gwiazdy, a księżyc był zasłaniany przez ciemne chmury. Nie było zimno, więc to oczywiste, że ludzie postanowili korzystać z dobrej pogody.

W pewnym momencie, coś uderzyło o bramę. Wszyscy poderwali się na nogi, patrząc w stronę hałasu. Może był to jakiś pijak, który upił się za szybko i w drodze powrotnej uderzył o bramę. Mogła być to też jakaś bójka, ale z ludźmi to nigdy nic nie wiadomo.

— Pójdę to sprawdzić — mruknęła Jaiden, prostując się znad otwartego silnika i podeszła do wieszaka po bluzę. Cały czas była w krótkim rękawku i w ciepłym pomieszczeniu, więc jak wyjdzie poza warsztat, niska temperatura może ją zszokować. — Jacyś idioci będą mi bramę taranować.

Widać było, że się jej to nie podoba. Wzięła z sobą stary kij od miotły, aby mieć czym pogonić potencjalnych winowajców. Nie jeden raz używała kija do poganiania pijanej młodzieży lub agresywnych ludzi, którzy zapuszczali się na jej podwórko. Była z nim dobrze oswojona, więc było się czego bać.

— Pójdę z tobą — oświadczył Rayon i poszedł za nią, aby być wsparciem.

Shedo chciał iść z nimi, ale lenistwo zwyciężyło i wrócił na krześle. Był pełny, gdyż jakiś czas temu zjedli porządną chińszczyznę, więc nie miał siły się ruszyć. Mógł tyle nie jeść, ale chińszczyzna była zbyt kusząca.
Dlatego śledził tylko wzrokiem dwie sylwetki, oświetlone przez lampę z dziedzińca. Jaiden w porównaniu z Rayon'em była niczym dziecko. Zabawny widok.

— Widziałeś jak na ciebie patrzy? — odezwał się Lui, który kończył swoją zimną porcję chińszczyzny. Kąciki ust miał brudne od sosu, ale zdawał się tego nie widzieć.

Westchnął ciężko na jego słowa, zjeżdżając nieco na krześle w dół. Ręce miał w kieszeni bluzy, bo zaczynało mu być zimno w dłonie. Spojrzał na niego z uniesioną brwią, ignorując jego znaczące spojrzenie.
Doskonale to widział, ale z całej siły ignorował. Prychnął cicho i znowu spojrzał na dwójkę znajomych, którzy stali już przed otwartą bramą. Winowajcy byli oświetleni lampą uliczną, więc dobrze ich wiedział nawet z takiej odległości. Tak jak przypuszczał, był to jakiś losowy człowiek, który zatoczył się pod wpływem alkoholu.

ULTORES [bxb] Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz