ROZDZIAŁ 17 cz.2

200 24 28
                                    

ZANE

Po kolacji spora część rodziny udała się do kościoła na wieczorną mszę. Niektórzy zostali w domu jak my z Mirą, czy chociażby Kim, która w dawnym pokoju Brandona na piętrze usypiała zmęczoną atrakcjami dnia Lily.

Dołączyliśmy z przyjaciółką do kuzynostwa, które rozsiadło się w salonie przed telewizorem. Abigail, Cameron oraz Duncan oglądali jakąś świąteczną komedię pogrążeni w całkowitej, wręcz niezręcznej ciszy. Po drodze zgarnęliśmy dla Miry spory kawałek ciasta dyniowego, który zjadła ze smakiem nim zajęliśmy w ogóle miejsce na kanapie. Dziewczyna odłożyła pusty talerzyk na kawowym stoliku z zadowoloną miną.

– Słyszałam, że się zaręczyłeś, Zane – wypaliła prosto z mostu Abigail. – Moje gratulacje.

"Boże, Abi!". Westchnąłem głęboko, łapiąc w locie oceniające spojrzenie kuzynki, które spoczęło na sylwetce towarzyszącej mi dziewczyny.

– Dzięki – bąknąłem w odpowiedzi, nie spuszczając znaczącego spojrzenia z kuzynki.

Mój wzrok mówił: "Odpuść".

– Ślub? Tak na serio? – Dołączył do rozmowy młodszy brat Camerona, Duncan z typową dla siebie dziecinną zaczepnością, za którą trudno było go winić. – Nie jesteście na to za młodzi? A tak w ogóle macie już wyznaczoną datę? Zaprosicie nas, prawda? – Patrzył na mnie i Mirę rozentuzjazmowany.

– Nie z nią – bąknął ponuro Cameron, szturchając brata łokciem w bok, a jednocześnie usiłując nie złapać ze mną kontaktu wzrokowego.

Duncan zrobił wielkie oczy i rozdziawił usta szeroko, zalewając się momentalnie purpurą ze wstydu na całej twarzy.

– Ja, ja... – jąkał się. – Przepraszam.

– Nie szkodzi – odparłem uspokajająco.

Mniej więcej w połowie filmu, Mira przeprosiła wszystkich i udała się do łazienki. To było właściwie jedyne, co powiedziała odkąd przyszliśmy do salonu. Wszyscy byli spięci, ona również. Może powinienem znaleźć nam inne zajęcie niż siedzenie bezczynnie tutaj? Może pokażę jej moją pracownię, jak wróci? Powinna jej się spodobać.

Uśmiechnąłem się do siebie, wyglądając w kierunku przejścia za dziewczyną. W tym samym czasie z wąskiej kanapy naprzeciwko wstał Cameron. Bąknął coś cicho do brata, a już po chwili udali się razem w kierunku wyjścia.

– Pogadamy później – spojrzał na mnie znacząco, a ja pokiwałem głową na zgodę.

W salonie zostaliśmy tylko ja i Abigail. Co za niefart. Dziewczyna bez wahania wykorzystała sytuację i gwałtownie wskoczyła na kanapę obok mnie, zajmując jeszcze ciepłe miejsce po przyjaciółce.

– Ładniutka ta twoja koleżaneczka. – Kuzynka uszczypnęła mnie w udo, aż zabolało. – Aż dziwne, że zwróciła na ciebie w ogóle uwagę.

– Czego chcesz, Klusko?

Abigail prychnęła śmiechem, odrzucając pęk jasnych włosów związanych w wysoką kitkę do tyłu. Nie wierzyłem, że to przezwisko z dzieciństwa przestało ją drażnić, a skoro ona starała się mnie sprowokować tego wieczora, zamierzałem jej odpłacić tym samym.

– Boże, Zane! Jaki ty jesteś głupi. – Wyciągnęła się na oparciu kanapy, nie licząc się z dobrymi manierami. – Ja tu do ciebie przychodzę w dobrych intencjach, a ty jak zwykle mnie bagatelizujesz i odtrącasz. Tak samo jak babcia...

– Tylko czekałem, aż znowu zaczniesz ten temat.

– Bo to prawda! – Dziewczyna nie dawała za wygraną. – Elinoisa nie chciała mnie uczyć magii elektryczności, choć to ja byłam pierwszą w rodzinie jej wnuczką władającą błyskawicą. Powinnam była zostać jej uczennicą, a nie ty!

W blasku żywiołu. Błyskawica ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz