ROZDZIAŁ 18. cz.1

171 22 30
                                    

MIRA

Ranek powitał mnie widokiem zaśnieżonych wierzchołków drzew lasu rosnącego za domem państwa Calderów. Obserwowałam je przez podłużne okna sięgające od podłogi aż do sufitu, ledwo wystając nosem spod ciepłej kołdry w łóżku przyjaciela. Ten uspokajający krajobraz wynagradzał mi wszystkie troski.

Wydawało mi się, czy Zane przyszedł tu rano i powiedział mi, że gdzieś idzie. Chyba nawet rozmawialiśmy chwilę. Nie miałam pojęcia, czy był to sen, czy też jawa. Wyciągnęłam rękę po telefon leżący na szafce nocnej obok łóżka. Która była godzina?

– Jeszcze pięciu minut – mruknęłam do siebie, widząc dobiegającą godzinę dziesiątą na ekranie. 

Zatopiłam twarz w puchu miękkiej poduszki, która pachniała całkiem jak on. Chyba nie byłam w stanie dokładnie opisać naturalnego zapachu jego skóry, ale wiedziałam, że ten aromat mnie uspokajał. Koił nerwy. Sprawiał, że mimo zmartwień, tej nocy usnęłam bez problemu i też przespałam ją całą bez wybudzania się, co nie zdarzyło mi się od wielu tygodni.

Po paru minutach zwłoki, w końcu niechętnie wygrzebałam się z łóżka. Zarzuciłam na siebie bluzę, po czym otworzyłam drzwi na korytarz. Przystanęłam na moment w niewielkim przedsionku między pokojem przyjaciela, łazienką a wyjściem na balkon. Myślałam dłuższą chwilę, dokąd chciałam się teraz udać. Gdzie właściwie był Zane? Powinnam napisać do niego wiadomość? Zadzwonić? A może najpierw się ubiorę i wezmę prysznic?

Nim zdążyłam cofnąć się do pokoju po telefon, drzwi balkonowe po lewej stronie otworzyły się niespodziewanie, wpuszczając do środka podmuch mroźnego powietrza. Zadrżałam cała z zimna, otulając się ramionami. Po chwili drzwi zamknęły się, a tuż przede mną stanął wysoki i przystojny brunet. Zamrugałam intensywnie. Kto to był? Znałam go już.

– O, wstałaś wreszcie – zwrócił się do mnie. – Nie należysz chyba do rannych ptaszków, co?

Pokiwałam głową wolno, nie rozumiejąc zaczepki. Chłopak przypomniał mi swoje imię, nim zdążyłam zadać głupie pytanie. 

Cameron był kuzynem Zane'a. Tak, dobrze go kojarzyłam. Wczoraj siedział z nami w salonie, oglądał film i nie odzywał się słowem. Wcześniej wydawało mi się też, że podczas kolacji przypatrywał mi się z drugiego końca stołu. Gdy tylko zerkałam w jego stronę, za każdym razem przyłapywałam go na gapieniu się zupełnie tak, jakby próbował mnie przejrzeć nim w ogóle mnie poznał.

– Zane poprosił mnie, żebym cię do niego zaprowadził – dodał po chwili. – Ubierz się ciepło. Pogoda daje dziś w kość.

– Idziemy gdzieś?

– Tak, to niedaleko. – Cameron przyglądał mi się dłuższą chwilę z nieprzeniknioną miną, co wprawiło mnie w lekkie zakłopotanie. Spuściłam wzrok, mając w głowie zupełną pustkę.

Wróciłam do pokoju po swoje rzeczy, a potem zajęłam łazienkę. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w coś ciepłego, tak jak poprosił kuzyn. Myjąc zęby przed zlewem, zastanawiałam się, czy to ze mną było coś nie tak, czy z nim.

Cameron zrobił na mnie dziwne, pierwsze wrażenie. Nie potrafiłem tego sprecyzować, ale coś od samego początku mi w nim nie pasowało. Postanowiłam jednak być dla niego miła.

W pokoju przyjaciela wytargałam z dna walizki ciepły, wełniany sweter oraz grube rajstopy, które zamierzałam założyć pod spodnie. Napisałam w międzyczasie wiadomość do Zane'a, ale mi nie odpowiedział. Ciekawe, gdzie poszedł tak wcześnie rano, jeszcze przed śniadaniem i czemu na mnie nie zaczekał?

Zeszliśmy z Cameronem na dół. Chłopak nawet przez chwilę nie pomyślał, żeby zjeść cokolwiek przed wyjściem, za to ja nie wyobrażałam sobie zacząć dnia bez kubka kawy.

W blasku żywiołu. Błyskawica ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz