ROZDZIAŁ 15 cz.2

258 23 31
                                    

MIRA

Tego południa miałam zajęcia ze śpiewu. Stanęłam przed drzwiami prowadzącymi do sali teatralnej na parterze głównego budynku szkoły. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech.

Byłam pełna nadziei. To właśnie dzisiaj miałam towarzyszyć Scottowi podczas jego wstępu na zaliczenie zajęć śpiewu. W rękach trzymałam bukiecik stokrotek, który załatwił mi... taki Joseph (w ramach podziękowania, że pomogłam mu poderwać jedną dziewczynę). Mniejsza z tym. Nie mogłam się doczekać, aż pokażemy z przyjacielem nasz prawdziwy taneczny potencjał. Odetchnęłam głęboko raz, czy dwa, po czym ruszyłam naprzód pewna siebie.

Sala teatralna wyglądała imponująco jak zawsze. Była dużym, klimatycznym pomieszczeniem ze sceną na środku, przed którym stały dwie kolumny foteli obitych czerwonym materiałem. Ściany i podłoga wyłożona była drewnianymi panelami w ciemnym kolorze, a pod sufitem wisiały reflektory rzucające ostre światło na sam środek podestu.

Witałam się z kolegami i koleżankami z zajęć, a jednocześnie szybko wypatrzyłam chłopaka siedzącego w fotelu tuż przy przejściu.

Kyle specjalnie zwolnił się z zajęć fortepianu, by obejrzeć nasz występ ze Scottem. Jako jedna z nielicznych osób wiedziałam, że spotykali się ze sobą od jakiegoś czasu.

– To jego ulubione kwiaty. – Położyłam mu bukiet na kolanach, pochylając się w jego kierunku.

Chłopak nieco się wystraszył moją niespodziewaną obecnością, ale już po chwili spojrzał na kwiaty i pokiwał głową intensywnie, dając mi do zrozumienia, że pojął moją sugestię. Odeszłam w kierunku sceny, nie marnując ani chwili. Musiałam się jeszcze przygotować do występu.

„Dziękuję" powiedział Kyle z dużym opóźnieniem. Stojąc na schodkach prowadzących na podest, odwróciłam się w jego stronę i pokiwałam głową z uśmiechem.

Wbiegłam na scenę, po czym prędko zniknęłam wśród fałd ciężkiej kurtyny w karmazynowym odcieniu.

Znalazłam Scotta za kulisami sceny. Miał na sobie jeansową kurtkę i obcisłe spodnie. Cały trząsł się ze stresu jakby pierwszy raz występował przed publicznością. I to jaką? Na sali nie było więcej jak dwadzieścia osób.

– A co jak pomylę tekst? Albo zapomnę go całkowicie? – panikował przyjaciel.

– Daj spokój! Nigdy wcześniej nie pomyliłeś nawet jednego kroku w naszej choreografii. – Położyłam mu rękę na ramieniu. – Nawet jeśli teraz spanikujesz, jestem pewna, że się nie poddasz. Znając ciebie, uniesiesz pewnie głowę do góry i pójdziesz naprzód jak burza.

Scott pokiwał głową intensywnie, a już po chwili przytulił mnie mocno. Przebrałam się w pośpiechu, a już wkrótce dotarł do nas głos nauczycielki pani Bertrand, która z widowni wzywała nas na scenę. Ruszyłam jego śladem.

W całym pomieszczeniu panowała grobowa cisza. Poczułam na swojej sylwetce spojrzenia kolegów i koleżanek, którzy w mroku sali teatralnej obserwowali nasz występ.

Miałam tremę? Nic z tych rzeczy!

Znajome uczucie przyśpieszało bicie mojego serca, a jednocześnie dodawało mi odwagi. Długo ćwiczyliśmy nad układem tanecznym i byłam pewna, że zrobimy tym występem niesamowite wrażenie na wszystkich.

Wystarczyło, że Scott się bał. Ja zamierzałam trzymać nas mocno na powierzchni i udowodnić to, o czym oboje marzyliśmy. Było nas stać na więcej niż im wszystkim się wydawało.

Wtedy znajoma melodia rozbrzmiała w całym pomieszczeniu. Scott stanął przy mikrofonie i zaczął śpiewać czysto i z wyczuciem, tak jak najlepiej potrafił, skupiając na sobie spojrzenia wszystkich.

W blasku żywiołu. Błyskawica ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz