ROZDZIAŁ 31

94 9 2
                                    

TIFFANY

– Mira? Halo! Jesteś tam? – Tiffany zapukała kolejny raz do drzwi pokoju przyjaciółki w poniedziałkowy poranek, lecz ta jej nie odpowiedziała.

Czyżby Mira poszła na zajęcia bez niej? Przecież codziennie rano chodziły razem do szkoły. To był ich zwyczaj. Czemu dzisiaj miałoby być inaczej?

Nie pokłóciły się. Właściwie ostatnio między nimi było wyjątkowo dobrze. Tiffany ogromnie cieszyło, że wyjaśniła konflikt z Mirą i znów spędzały razem czas. Co mogło się zatem dzisiaj zmienić?

Za chwilę miały się zacząć pierwsze zajęcia. Tiffany nerwowo zerkała na zegarek na nadgarstku. Nie mogła dłużej czekać. Zmartwiona ruszyła do budynku szkoły sama.

Samotność nie doskwierała jej jednak zbyt długo. Już w parku zaczepiła ją Vivian uśmiechnięta od ucha do ucha.

– I co nieźle jej dopiekłam, nie? – Koleżanka wydawała się z siebie dumna.

– Chyba nie wiem, co masz na myśli. – odparła Tiffany zdezorientowana.

– Jak to? Nie dostałaś mojej wiadomości? Wczoraj wysłałam to wszystkim.

Tiffany wyjęła telefon z torebki i sprawdziła chat. Faktycznie przegapiła wiadomość od Vivian. A może celowo ją zignorowała? Mniejsza z tym. W załączniku znajdował się filmik, który bez wahania odpaliła i...

COOOO?!

Momentalnie ją zamurowało. Na tym zaledwie kilkusekundowym nagraniu widziała, jak Zane i Mira się całowali. Całowali się! Dobrze znany ogień na nowo wezbrał w jej żyłach i rozniósł się po wnętrznościach, rozpalając w niej niepohamowaną wściekłość.

„TO" musiało się wydarzyć na imprezie u Clema, na którą Tiffany nie poszła. Może, gdyby tam była, to...

– Wiem – Vivian wydawała się jednocześnie oburzona i zadowolona z reakcji koleżanki. – Kto by się tego po nich spodziewał, co nie?

Tiffany zacisnęła palce na telefonie tak mocno, że aż jej opuszki zbielały. Miała ochotę ciskać gromami, a najpewniej roznieść szkołę w drobny mak tylko po to, by dać upust swojej furii. Jak oni mogli? Jak mogli jej to zrobić? Powtarzali przecież, że łączyła ich tylko przyjaźń! A to nie wyglądało przecież jak przyjacielski pocałunek!

Szczerze? A czego się spodziewała? Od początku przeczuwała, że to prędzej, czy później się wydarzy. Obawiała się, że ich dwoje połączy uczucie od chwili, gdy zobaczyła ten jego przeklęty obraz a może i wcześniej. Nie próbowała zgadywać, czy będzie to wielka miłość, czy przelotne zauroczenie. To nie miało znaczenia. Jednak bez względu na charakter ich więzi, Tiffany była pewna, że to ją zaboli. Rozniesie ją w drobny pył.

A czy może teraz była gotowa przyjąć ten ból? Nie. Oczywiście, że nie. Tiffany zrozumiała zbyt późno, że nigdy nie będzie dość przygotowana na tego rodzaju cierpienie. Być może zawsze będzie bolał ją widok ich razem. Może jej przyjaźń z Mirą tego nie przetrwa. Naprawdę nie chciałaby kolejny raz stracić przyjaciółki.

– Czemu to rozesłałaś? – spytała, kierując słowa pretensji w stronę koleżanki.

Vivian zmarszczyła ciemne brwi, zagradzając jej błyskawicznie drogę. Założyła ręce na biodra i zrobiła tę swoją minę, jakby pozjadała wszystkie rozumy.

– Bo się tej suce należało – odparła z zacięciem.

Tiffany wypuściła głośno powietrze ustami, kręcąc wolno głową z niedowierzaniem. Wiedziała dobrze, kogo miała na myśli.

W blasku żywiołu. Błyskawica ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz